DRUKUJ
 
oprac. ks. Rafał Masarczyk SDS
Jak wychowywać? - Sondaż
materiał własny
 


Każde dziecko w rodzinie powinno być kochane i akceptowane. Oboje rodzice powinni wychowywać je zgodnie. Dziecko w rodzinie powinno znać „jasno” swoje prawa i obowiązki. Jednak dziecko często woli korzystać z praw a obowiązki omijać lub wykonuje je niechętnie, wiąże się to z jego wiekiem i atmosferą rodzinną. Rodzice powinni dużo rozmawiać ze swoją pociechą i tłumaczyć niektóre sprawy. Jednak są dzieci, które mimo tłumaczeń i próśb nie wykonują poleceń. Uważam, że jeżeli rozmowy, upomnienia i prośby nie skutkują to wówczas należałoby dziecko ukarać dając mu porządnego klapsa w tyłek. Nie jestem zwolenniczką kar cielesnych, ale po wyczerpaniu innych metod, które nie poskutkowały – tak. Nie może być tak, że mama korze a tata głaszcze. Chociaż serce nieraz boli, jak dziecko płacze po ukaraniu, trzeba być jednak twardym i konsekwentnym. Uważam, że porządny klaps nie zaszkodzi.
 
Emerytowana nauczycielka lat 56 (matka trójki dzieci)
 
***
 
Wychowanie dziecka, dzisiaj nie należy do łatwych obowiązków, ponieważ ogólnie mówi się o bezstresowym wychowaniu. Pytanie bić czy nie bić wywołuje wiele dyskusji. Jestem matką dwóch dorosłych córek i w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym stosowaliśmy z mężem (byliśmy w tym zgodni) metodę „klapsa”. Skoro wielokrotne napomnienia, rozmowy nie są przyjmowane przez dziecko to należy zastosować tę metodę. Kiedyś ten sposób wychowania był czymś normalnym. Nawet nauczycie w szkole miał prawo zastosować linijkę i nie spotykało się to z pretensjami ze strony rodziców. Dzisiaj jest inaczej, wielu rodziców bije swoje dzieci niesłusznie, często wyładowując na nich swoje stresy, inni natomiast podchodzą do wychowania zbyt partnersko. Jako pracownik przedszkola wielokrotnie spotykałam się z rodzicami, którzy taki sposób wychowania popierali, a tylko nieliczni zwracali się z prośbą o ukaranie ich dziecka klapsem, jeśli uzna to pedagog za właściwe. Podpisuję się pod powiedzeniem, ze pupa to nie szklanka i się nie tłucze.
 
Maria lat 52.
 
***
 
Jestem mamą dwóch synów w wieku 12 i 7 lat . Wychowanie dzieci jest dla mnie trudną, a zarazem cudowną i fascynującą pracą. Bardzo pragnę aby chłopcy wyrośli na mądrych, dobrych i wrażliwych mężczyzn. Chciałabym przekazać im  wartości, które sama wyznaję. Żeby tak się stało powinni w moim życiu widzieć dobre przykłady .   
Jeżeli chcę, aby chłopcy byli otwarci na innych ludzi, muszę im pokazać jak się uśmiechać. Jeżeli pragnę, aby pokochali Pana Boga, sama muszę modlić się i kochać.
 
Pomocy w rozwiązywaniu rodzicielskich problemów szukam w dobrej literaturze (np. J. Dobson – „Zasady nie są dla tchórzy”) oraz w rozmowach ze starszymi, doświadczonymi rodzicami. Najważniejsze jest jednak dla mnie zaufanie, które pokładam w Panu Bogu. Wierzę, że moja modlitwa pomoże ochronić dzieci przed złem, a aniołowie otoczą swoją opieką, kiedy brak  rodziców.
Na pytanie „Bić czy nie bić?” nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć. Przykład moich chłopców potwierdza, że każde dziecko jest inne, a kara, która skutkuje u jednego, u drugiego nie przynosi  żadnego rezultatu. Ważne, aby kara, czy klaps nie były  wyładowaniem własnej frustracji na dziecku.
Chciałabym również dodać, że nie wolno nam rodzicom zapomnieć o pochwałach i nagrodach, wyrażanych możliwie często i z entuzjazmem. Nic tak nie zbuduje poczucia wartości u naszego dziecka jak uznanie mamy i taty.  
 
Łucja
 
***
 
Dla mnie wychowanie to jest ciągłe dawanie pewnego przykładu i relacje dorosłego z dziećmi. Nie można powiedzieć do kogoś: „Teraz będę cię wychowywać!” To po prostu samo przychodzi. Tylko trzeba mieć ze sobą dobry kontakt.
Kiedy miałam 8 lat, urodziła się moja młodsza siostra. A ja musiałam pomagać mamie, chociaż sama byłam jeszcze mała, bo po prostu tak się ułożyło. I byłam traktowana jak... jak człowiek. Bo czasem dorośli myślą, że dzieci to tylko dzieci, że one nie rozumieją, że aby je porządnie wychować trzeba je bić albo karać, bo inaczej będą niegrzeczne. A ja myślę, że właśnie rozumieją bardzo dużo i kiedy je się odpowiednio potraktuje potrafią bardzo wiele. Np. mi ten czas, kiedy pomagałam mamie dał mi dużo. Nauczyłam się wtedy wielu rzeczy, nauczyłam się wtedy jak trzeba postępować, mimo, że nikt mnie nie karał, nie bił, nie robił wykładów, jak powinnam się zachować, a jak nie. To wszystko przyszło tak naturalnie, po prostu się przyzwyczaiła do tego, co robiła moja mama i robiłam to samo. Teraz też przyjmuję pewne jej cechy, bo wiem, że to co robi, robi dobrze. I myślę, że będąc wychowana w ten sposób nie wyrosłam na złego człowieka.
 
Karolina lat 15.
 
 
strona: 1 2 3 4