DRUKUJ
 
Tomek
Trudna droga do Boga
materiał własny
 


 
 Zawsze lubiłem spędzać czas pod blokiem, nie bardzo chciałem się uczyć. Rodzice nie byli dla mnie autorytetem, często się kłócili. Wybrałem inny styl życia. Zacząłem słuchać ciężkiej muzyki metalowej. Ubierałem się na czarno i utożsamiałem się z symboliką satanistyczną. Tak zaczął się najtrudniejszy okres w moim życiu. Nie uczyłem się, pisałem farbą po murach, byłem agresywny w stosunku do kolegów i nauczycieli, niektórzy z nich bali się mnie. Moja mama była często wzywana do szkoły. Każdego roku miałem naganne zachowanie.
 
W tym czasie poznałem lokalną grupę punków i ludzi z różnych subkultur. Lubiłem z nimi spędzać cały mój wolny czas i przesiadywać na ławkach, czy w klatkach schodowych. Paliliśmy papierosy i trawę, był alkohol. Koncerty i czadowe imprezy pozwalały się wyszumieć i rozładować złości. Takie beztroskie życie małolata. Zero odpowiedzialności, żadnych obowiązków – pełny luz. Ale, kiedy powiesił się mój najlepszy kolega, który miał 17 lat wszystko się zatrzymało. Towarzystwo, z którym do tej pory spędzałem każdy dzień, gdzieś się wykruszyło. Musiałem szukać sobie innego miejsca.
 
Znajomy zaprosił mnie na wyjazdowy mecz piłki nożnej
 
Była walka z kibicami drużyny przeciwnej. Spodobało mi się i tak trafiłem do kibiców. Od tamtej pory, przez kilka lat, jeździłem na prawie wszystkie mecze. Imprezy w pociągach, awantury i mecze wyjazdowe były dla mnie wielką atrakcją. W tej grupie mogłem wreszcie zaistnieć, wybić się ponad przeciętność. Takim eskapadom towarzyszyły liczne napady na ludzi, kradzieże i inne złe czyny. Dwie sprawy karne za pobicie sprawiły, że przyszło chwilowe zastanowienie. Głównie dlatego, że te grzywny kosztowały moich rodziców dużo pieniędzy. Wtedy jeszcze nie pracowałem, więc nie miałem swoich dochodów. Jakiś czas stałem na bramce w lokalu. Pobiłem tam ciężko człowieka. I kolejna, trzecia sprawa za pobicie. Teraz to już się naprawdę bałem, że pójdę do więzienia. Postanowiłem skończyć z meczami, ale nie było łatwo. Zrobiłem przerwę i chciałem się uspokoić. Po ukończeniu szkoły zawodowej podjąłem pracę w kopalni. Poznałem dziewczynę i myślałem o jakimś spokojniejszym życiu, marzyłem o normalności. Minęło kilka miesięcy, a ja nie umiałem być grzeczny, po jakimś czasie znowu chciałem być lepszy niż inni.
 
Zacząłem trenować w siłowni, chciałem być duży i silny
 
Sięgałem po sterydy anaboliczne, nie zważając na skutki uboczne tych środków. Wzrost masy mięśniowej był szybki, byłem coraz bardziej agresywny. Poznałem ludzi z siłowni, tak zwanych bramkarzy, pojawiły się narkotyki. Sprzyjały temu długie nocne imprezy. Myślałem, że to jest to czego szukam. Czułem się mocny, dumny i wielki. Nie poznawałem już dawnych kolegów. Byłem zwyczajnym bandziorem, który dla pieniędzy i chęci pokazania się był gotowy zrobić wiele.
 
Kiedyś na pogrzebie jednego z bramkarzy, który zginął w wypadku samochodowym, ksiądz mówił o czuwaniu i o tym, że śmierć przychodzi niepostrzeżenie, a ja zastanawiałem się wtedy, jaki to wszystko ma sens. Czasami nocą płakałem w poduszkę i czułem, że wchodzę w coś złego. O takich refleksjach starałem się zapominać bardzo szybko, puszczałem je w niepamięć przy kolejnej imprezie, coraz bardziej pogarszał się mój stan fizyczny i psychiczny.
 
To był początek depresji i lęków w moim życiu. Stałem na bramce w dyskotece, ochranialiśmy różne imprezy. Ktoś dzwonił, gdzieś się jechało, kogoś biło, ktoś wypłacał pieniądze, wszystko anonimowo bez cienia refleksji. Nie było tygodnia bez narkotyków i alkoholu. Wyniszczałem się, miałem problemy ze snem i lęki. Straszyło mnie. Zdawało mi się, że wszyscy są przeciwko mnie i że ktoś chce mnie zabić.
 
 
strona: 1 2