DRUKUJ
 
o. Dariusz W. Andrzejewski CSSp
Ludzie tak szybko odchodzą...
materiał własny
 


 
 Za oknem pochmurna i zmienna pogoda, tragedia w kopalni „Halemba”, to wszystko skłania nas do głębokiej refleksji nad ludzkim życiem i jego nieustannym przemijaniem. Wiem i mocno wierzę, że moje życie biegnie ku TEMU, któremu służę, a który jest kresem mego ziemskiego pielgrzymowania. On mnie nie odrzuci, ani mną nie wzgardzi, gdyż przyszedł po to, aby szukać i zbawiać... Gdy kocham ludzi, ziemię i to wszystko, co na niej jest dobre, szlachetne, piękne i święte, wychylam się ku TEMU, co jest BOŻE i WIECZNE. Miłość jest w życiu najważniejsza, to jest sens i cel mego ziemskiego bytowania...
 
Bardzo znany i często przez nas cytowany wiersz śp. księdza Jana Twardowskiego przynagla nas: „Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą, zostaną po nich buty i telefon głuchy (…)”.
 
Niewielu z nas może powiedzieć, że umie kochać ludzi. Niewielu z nas może przyznać, że czyni dobro i miłość w swoim życiu. Najczęściej popełniany błąd polega na tym, że kochamy danego człowieka za późno. Kochamy wówczas, gdy go już zabraknie, gdy miłość staje się bólem straconej szansy.
 
Wszystko – kim jestem, co czynię i mówię – jest skierowane ku wieczności, wieczność staje się moją codziennością i naznacza mnie nadzieją. Wszystkie mijające chwile mojego życia przypominają mi o wieczności i o tym, że żyję tu na ziemi chwilowo, do czasu. Ten CZAS nadejdzie i wtedy stanę przed moim Panem, Stwórcą i Odkupicielem, popatrzę Mu w oczy i tak serdecznie się zawstydzę, że tak wielu spraw nie mogłem pojąć i zrozumieć, że zaniedbałem miłość i że za późno kochałem...
 
Zawsze miałem czas dla siebie, dla swoich przyjemności, natomiast czas dla bliźniego zostawiałem na później. Ciągle uzależniałem miłość od postawy drugiej osoby, od spełnienia przez nią pewnych warunków. Ciągle miałem do innych pretensje, stąd też często spóźniałem się z miłością. Tylko Bóg nigdy się nie spóźnia z miłością. On zawsze kocha. On jest MIŁOŚCIĄ. Dla Niego istnieje tylko teraz. On nieustannie kocha i pragnie nas wprowadzić w świat Swojej Miłości.
 
Błogosławiona Matka Teresa z Kalkuty mówiła, że „najważniejsza jest miłość, bo to jej ludzie najbardziej dzisiaj potrzebują. A potrzebują, bo są samotni. To, czego się nie dostrzega, to właśnie samotność. A samo cierpienie w życiu człowieka jest pocałunkiem Chrystusa”. Jej życie było MIŁOŚCIĄ.
 
Nasze ziemskie życie to tylko moment, króciutka chwila. Chwila, którą tak często marnujemy. Żyjemy doraźnie, tymczasowo, pospiesznie i nawet nie mamy czasu godnie przygotować się na spotkanie z Panem. Co chwilę na ziemi rozlega się krzyk nowo narodzonego dziecka i co chwilę jedno serce przestaje bić. W takim momencie nie zmienia się nic, tylko rodzą się łzy i przerażająca bezradność. Czasami ta chwila przychodzi wcześniej, za wcześnie. Pozornie wygląda tak samo. Przychodzi Śmierć, bierze za rękę i odchodzi, już nie sama... Strata bliskiej osoby zawsze boli. Śmierć przychodzi po wszystkich, nie da się przed nią uciec. Więc co nam zostaje? Bezczynne czekanie na jej przyjście? Ludzie tak szybko odchodzą... Dopiero gdy ich nie ma, zdajemy sobie sprawę, jak bardzo nam na nich zależało i ile jeszcze rzeczy chcielibyśmy im powiedzieć. Zanim uświadomimy sobie, jak bardzo ich kochamy, jest już za późno. Spieszmy się. Nie traćmy ani chwili, bo nie mamy ich za wiele, a czas tak szybko leci.
 
Kochać trzeba dziś... Pan Bóg nigdy nie przestaje kochać człowieka. Kocha nas takich, jacy jesteśmy. Prawdziwa miłość jest nierozerwalnie związana z chwilą obecną. Stąd: kto się nie spóźnia z miłością, kto umie kochać dziś, ten dotyka Boga i Jego wieczności.
 
W „Dezyderacie”, tekście napisanym przez Maxa Ehrmanna (1872–1945), czytamy: „Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu, pamiętaj, jaki pokój może być w ciszy. (...) Prawdę swą głoś spokojnie i jasno. (...) Bądź sobą, a zwłaszcza nie zwalczaj uczuć, nie bądź cyniczny wobec miłości, albowiem w obliczu wszelkiej oschłości i rozczarowań jest ona wieczna”. 
 
o. Dariusz W. Andrzejewski CSSp 
z Montrealu w Kanadzie