DRUKUJ
 
Agnieszka Woś
Moda na hipnozę
Posłaniec
 


Od końca XVIII wieku rozpoczęła się krytyka hipnozy, ujawniono niebezpieczeństwo wykorzystania seksualnego osób poddanych tej praktyce. Hipnozę krytykowali sami okultyści. Dotknięta paraliżem Mary Baker, założycielka sekty Christian Science, została "wyleczona" przez jednego z wyznawców Mesmera, a następnie sama zajęła się praktykowaniem hipnozy. Ostatecznie jednak ogłosiła, że ten rodzaj terapii nosi piętno spirytyzmu i uznała ją za praktykę diabelską. Również Helena Bławatska, teozofka, spirytystka i prekursorka New Age, uznała praktykowany już na uniwersytetach hipnotyzm za "zwyczajne czarownictwo". Jeden z bardziej znanych w XX wieku uzdrawiaczy i jasnowidzów Edgar Cayce stawiał diagnozy i uzdrawiał podczas seansu hipnotycznego. Przez wiele lat sądził, że ta moc pochodzi od Boga. W końcu domyślił się, że jest narzędziem w rękach diabła. Jednak nie był już w stanie wyplątać się z pajęczyny, w jaką uwikłał się poprzez liczne transe hipnotyczne. Brnąc dalej w coraz to bardziej dziwaczne interpretacje Biblii, które były owocem hipnotycznych transów, otrzymywał zaskakujące wizje, np. o wędrówce Jezusa na Daleki Wschód, o zajmowaniu się magią przez Pana Jezusa oraz o rzekomej prawdziwości reinkarnacji.
 
Technika lecznicza czy szarlataneria?
 
W stan płytkiego transu hipnotycznego udaje się wprowadzić około 80% ludzi. Hipnoterapeuta rozpoczyna seans, prosząc pacjenta, aby liczył wstecz od jakiejś liczby ze wzrokiem utkwionym w jednym punkcie. Efektem tego jest koncentracja umysłu pacjenta, odprężenie oraz podatność na sugestie. Wtedy hipnotyzer próbuje uzyskać informacje o wewnętrznych prolemach pacjenta, często wprowadzając go w stan regresji, tj. cofnięcia się w dzieciństwo, w łono matki, a nawet w "poprzednie wcielenia". Jednak wbrew powszechnemu mniemaniu hipnoza wcale nie musi poprawiać wspomnień przeszłych wydarzeń, lecz często je osłabia lub zniekształca. Badania dowiodły, że w czasie hipnozy ludzie potrafią kłamać i fantazjować. Doświadczenia poprzednich wcieleń mogą być formą nie tylko zmyślenia, ale i opętania. Znajomość prawdziwych faktów z życia ludzi, którymi się rzekomo było w poprzednich wcielaniach, dowodzi ingerencji diabelskich w czasie hipnozy. Pacjent mimowolnie staje się medium. Konsekwencje mogą być zatem bardzo groźne.
 
O. Verlinde, znany autorytet w sprawach okultystycznych, zwraca także uwagę na niebezpieczny stan uzależnienia, jaki tworzy się między hipnotyzerem a osobą hipnotyzowaną. Powrót do stanu normalnego wcale nie musi oznaczać, że zostały zerwane wszelkie więzi łączące pacjenta z hipnotyzerem. Nakazy wydane w czasie hipnozy mogą mieć silny wpływ na późniejsze decyzje człowieka. Jak mówi o. Verlinde, możesz wykonać nawet najgłupszy czyn, który został nakazany przez hipnotyzera. Nastąpiło bowiem zniewolenie, ograniczenie wolności danej osoby.
 
Poza tym, działając w najlepszej wierze, najbardziej etyczny hipnotyzer nie wie, czego potrzebuje jego pacjent i jak daleko można ingerować w jego umysł. Niewłaściwa sugestia może spowodować niepokoje, bezsenność i wiele innych problemów. Wielu hipnoterapeutów i lekarzy wie jedynie, jak wywołać i wykorzystać hipnozę. Natomiast nie mogą przewidzieć, co może się wydarzyć w psychice i umyśle pacjenta. Także i pacjent nie wie, komu powierza swoją psychikę.
 
Occultus znaczy ukryty
 
Niebezpieczeństwo stosowania hipnozy wiąże się głównie z tym, że nie wiadomo, czym w istocie jest to zjawisko. Brak jest rzetelnych danych opisujących konsekwencje fizyczne i duchowe stosowania takich praktyk. Stanowisko Kościoła katolickiego wobec hipnozy jest otwarte, o ile w badaniu tego zjawiska uwzględnia się kryteria naukowe. Tymczasem autorytety medyczne biją na alarm donosząc, że terapia ta opiera się na czynnikach w znacznej mierze nieznanych. Doktor Isadore Rosenfeld w swej książce o alternatywnych metodach leczenia zauważa, że jak dotąd nikt nie wie, jak działa hipnoza. Pomimo że zahipnotyzowani sprawiają wrażenie uśpionych, badania mózgu przy pomocy elektroencefalografu wykazują obecność innych fal niż w czasie snu czy głębokiej medytacji. Nieprzypadkowo też Ernst Hilgard w rezultacie swoich 25-letnich badań opisanych w Psychology Today stwierdził, że ludzie szczególnie podatni na hipnozę są zaangażowani w parapsychologię. Odmienne stany świadomości mają korzenie w okultyzmie i są praktykowane od wieków przez zwolenników spirytyzmu. Stany hipnotyczne w przeszłości obdarzano mianem rzucania czarów bądź zaklinania. Trans hipnotyczny otwiera drogę na doświadczenia okultystyczne, a nawet na opętania demoniczne. Pismo Święte mówi jednoznacznie o praktykach spirytystycznych: Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by przeprowadzał przez ogień swego syna lub córkę, uprawiał wróżby, gusła, przepowiednie i czary; nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych. Obrzydliwy jest bowiem dla Pana każdy, kto to czyni (Pwt 18,10-12).
 
Agnieszka Woś
 
 
strona: 1 2