DRUKUJ
 
O. Jacek Salij OP
Czego oko nie widziało...
Znak
 


MB: To może inaczej: jeśli matka ma syna, który jest skończonym grzesznikiem, który odwraca się od niej i od Boga, i jeśli ona jest wciąż zdolna go kochać i mu wybaczać, i nigdy by jej nie przyszło do głowy karać go wiecznym potępieniem, to trudno sobie wyobrazić, by Bóg mógł mieć wobec niego taki zamiar.
 
JACEK SALIJ OP: Doprowadźmy tę intuicję do końca: Czy ta matka mogłaby być szczęśliwa w niebie, gdyby jej syn był odrzucony na wieki? Otóż jednego bądźmy pewni: że Bogu o wiele bardziej niż tej matce zależy na tym, ażeby jej syn dostąpił zbawienia. Zatem jeżeli jednak on nie będzie zbawiony, to dlatego, że naprawdę nie chciał zbawienia przyjąć.
 
MB: To prowadzi do bardzo interesującej wizji, że oto dla ludzi, którzy się odwrócą od Boga i będą trwali w tej swojej zatwardziałości, piekło będzie po prostu przedłużeniem stanu, który sami sobie wybrali. Tylko czy oni będą rzeczywiście cierpieć? Czy to, że odrzucony przez nich Bóg okaże się istniejącym naprawdę, czyli stwierdzenie własnego błędu, będzie dla nich tak dotkliwe? Czy może to tylko ci, którzy dostąpią wiecznej szczęśliwości, będą ich mieli za cierpiących?
 
JACEK SALIJ OP: To są już jednak nasze „odloty” w taką eschatologię, z której chyba niewiele wynika dla naszego „dzisiaj”. Choć, z drugiej strony, sam papież Leon Wielki pisał: Quod erit iucunditas mentibus nitidis, hoc erit poena maculosis – „To, co dla dusz jasnych będzie szczęściem, dla zbrukanych stanowić będzie karę”. Słowem, domyślał się ten święty doktor Kościoła, że ogień piekielny to jest Boska wszechobecna miłość, a potępienie polegałoby na tym, że Bóg nie może nie być wszechobecny i nie może nie być miłością. Jeżeli więc ktoś zdecydowanie nie życzy sobie, żeby był Bóg i żeby On był miłością …
 
AW: Ta wszechobecność jeszcze bardziej boli.
 
JACEK SALIJ OP: ...ale ten ból bierze się z buntu, z dobrowolnego i całoosobowego zamknięcia się na Bożą miłość.
 
MB: Uciekło nam gdzieś pytanie o to, czy modlitwa może mieć moc wyzwalania z piekła.
 
JACEK SALIJ OP: Kiedyś św. Faustyna modliła się za pewną zmarłą zakonnicę, a ta pokazała się jej cała w płomieniach i powiada, że te modlitwy nic jej nie pomagają. Faustyna zareagowała na sposób świętej – zaczęła się modlić jeszcze intensywniej! Po jakimś czasie ta zakonnica znów do niej przychodzi, cała radosna: „Dzięki, siostro, z czyśćca już zaraz wychodzę”. Normalny człowiek zrozumiałby, że skoro pokazuje się cała w ogniu i modlitwy jej nie pomagają, to chyba znalazła się w piekle. A była w czyśćcu, ale tylko bardzo potężne modlitwy mogły jej pomóc.
 
AW: Klasycy średniowieczni mówią, że męki w czyśćcu nie ustępują piekielnym. Jedyna różnica polega na tym, że z czyśćca się wychodzi, a piekło trwa wiecznie...
 
JACEK SALIJ OP: Święta Katarzyna z Genui opisywała czyściec jako sytuację dialektyczną. Dusze w czyśćcu są szczęśliwe tak niewyobrażalnie, że tylko zbawieni w niebie są od nich szczęśliwsi, a zarazem tak niewyobrażalnie są nieszczęśliwe, że tylko potępieni w piekle cierpią więcej. Te intuicje wydają się niezwykle trafne.
 
MB: Czy nie byłby to wyraz najwyższej i bezwarunkowej miłości Bożej, gdyby Pan Bóg stworzył świat od razu jako królestwo Boże, a ludzi od razu wiekuiście szczęśliwych? Jeśli taki raj, w którym człowiek, obdarzony wolnością, nie może popełnić grzechu, jest niemożliwy, to niemożliwa jest tym samym rzeczywistość zbawienia. A jeśli jest on możliwy, dlaczego Bóg od razu takim rajem świata nie uczynił?
 
JACEK SALIJ OP: Stoimy tu wobec problemu trochę językowego, trochę logicznego. Polega on na tym, że wszechmoc Boga tym się między innymi wyraża, iż pewnych rzeczy On nie może. Nie dlatego, że nie jest wszechmocny, ale dlatego, że my pewnych aspektów wszechmocy Boga nie umiemy opisać inaczej niż za pomocą paradoksu, że On czegoś nie może. I tak na przykład Bóg nie może przestać istnieć, nie może nikogo skrzywdzić, nie może kłamać, nie może też stworzyć osoby jako już kochającej. Bo taka jest natura miłości, że nie da się jej w nikogo wprogramować; ona musi płynąć z osoby, musi być przez nią dobrowolnie wybrana. Bo Bóg, stwarzając człowieka, posunął się do granicy absurdu: miłość jest przecież czymś boskim, tymczasem Bóg postanowił, żeby miłość była również w niektórych Jego stworzeniach. To naprawdę coś niezwykłego, że On na nas spogląda z miłością. Panowie zapewne pamiętają wyznanie Sartre’a, jak został ateistą – moim zdaniem, on proroczo przewidział straszliwość świata stworzonego przez komputery. Sartre’a przeraziło to, że Bóg wszystko obserwuje, że nic się przed Nim nie ukryje. A przecież Bóg wszechobecny i wszechwidzący patrzy na nas z miłością. Z miłością prawdziwą – ani jako „zakochany w naszych grzechach”, ani jako sędzia wydający wyroki, ale jako naprawdę kochający człowieka, cieszący się wszystkim, co w nas dobre, smucący się naszymi grzechami, gniewający się z ich powodu…
 
AW: Bardzo niewielu teologom udaje się zachować tę równowagę między miłosierdziem i sprawiedliwością. Kiedyś teorie piekła i nieba łączyły świadectwa wiary z myśleniem ludzi wierzących i niewierzących. Brakuje mi dziś takiego myślenia o sprawach ostatecznych, które dąży do zbudowania syntezy – wykorzystując nie tylko genialne intuicje świętych i myślicieli, ale również najbardziej fantastyczne teorie, które plączą się dzisiaj po ludzkich głowach. Wydaje mi się, że nawet w pustej ludzkiej ciekawości „innego świata” kryje się rodzaj ekscytacji i niepokoju, który otwiera oczy na sprawy ostateczne, a może być nawet niejasnym wychyleniem w kierunku Boga. Współczesne spory polskich teologów prowadzą raczej do polaryzacji stanowisk i „sporów partyjnych” niż do budowania współczesnej syntezy naszego myślenia o sprawach ostatecznych.
 
JACEK SALIJ OP: Myślę, że ma Pan trochę racji, a trochę jej nie ma, ale nie będziemy przecież rozpoczynać nowej rozmowy. A jeśli idzie o teologię, czym jest i czym powinna być, osobiście podpisuję się obiema rękami pod tym, co napisał na jej temat niejaki Balaj, syryjski ksiądz z V wieku:
 
Gdy za Nim wypatrujesz – jest cały w niebie;
gdy pobożnie szukasz – jest cały na ziemi.
Gdy będziesz żywił pychę – będzie ci za wysoki;
gdy Go będziesz kochał – zbliży się do ciebie.
Gdy pragniesz badać – oto jest On w niebie;
ale gdy wierzysz – oto jest w Kościele.
 

Jacek Salij OP,
ur. 1942, teolog, prof. dr hab., wykładowca teologii dogmatycznej w UKSW, członek Komitetu Nauk Teologicznych PAN, publicysta, tłumacz, popularny duszpasterz, laureat Nagrody Stowarzyszenia Wydawców Katolickich „Feniks” (2004). Ostatnio wydał: Listy szóste (2004), Patriotyzm dzisiaj (2005).
 
       
 
strona: 1 2 3 4 5 6