DRUKUJ
 
ks. Krzysztof Kościelniak
Chrześcijanie na ziemiach islamu wczoraj i dziś
List
 


Podatek, czyli haracz
 
Podatki płacone przez chrześcijan często stanowiły podstawę dochodów państw muzułmańskich. Chrześcijanie zobowiązani byli do płacenia: podatku indywidualnego zwanego pogłównym (dżizja) oraz gruntowego, w przypadku posiadania ziemi (haracz). Ciągle zmniejszająca się liczba chrześcijan powodowała, że coraz mniejsza ich grupa musiała dźwigać obciążenia podatkowe. Dżizja jako podatek osobisty był oznaką niższości społecznej i obywatelskiej. Prawnicy, zgodni co do jego hańbiącego charak-teru, różnili się w poglądach na temat tego, w jaki sposób chrześcijanin powinien być traktowany podczas jego pobierania. Tolerancja i łagodne traktowanie w okresach pokoju i pomyślności państwa muzułmańskiego przeradzały się w niesprawiedliwą dyskryminację w okresach kryzysu. Wysokość dżizji wynosiła równowartość od dwutygodniowego do dwumiesięcznego wynagrodzenia za pracę. Haracz był jeszcze bardziej przygniatający. Był to podatek zdecydowanie wyższy niż dziesięcina pobierana od muzułmanów. Wynosił ok. połowy zbiorów, które rekwirowano na potrzeby wspólnoty muzułmańskiej.
 
Jeśli chrześcijanin schronił się na ziemiach nienależących do wyznawców islamu (dar al-harb), traktowano go jak muzułmanina apostatę, z tą różnicą, że w razie pojmania można było uczynić z niego niewolnika. Najgorsze kary czekały na tego, kto nie zachował choćby jednego z dyskryminujących przepisów z „Karty ‘Umara”. Niektórzy prawnicy głosili, że taki chrześcijanin ma wtedy jedynie możliwość wyboru pomiędzy przyjęciem islamu a śmiercią. Doktryna i praktyka stanowią zawsze dwie rzeczywistości. W sprawie podatków i zobowiązań „Ludzi Księgi” próbowano stworzyć spójną teorię, ale jak to często bywa, życie okazało się bardziej skomplikowane niż teoretyczne ustalenia. Niemniej wypracowane przez prawników i teologów muzułmańskich rozwiązania funkcjonowały w zasadniczych punktach w poszczególnych regionach świata muzułmańskiego.
 
Chrześcijanie i Koran
 
W świecie islamu okresy względnej tolerancji wobec chrześcijan przeplatały się z krwawymi prześladowaniami. Owa względna tolerancja chrześcijan wynikała – przynajmniej początkowo – z Koranu, który, choć sprzeczny w swoich wypowiedziach, zawiera zdanie Mahometa: „Nie ma przymusu w religii!” (II, 256). Używa się tutaj określenia „względna tolerancja”, ponieważ ma ona niewiele wspólnego ze współczesnym jej rozumieniem, a Koran mówi w innym miejscu o tych, którzy nie przyjęli islamu (tzn. żydach i chrześcijanach): „Zwalczajcie tych, którzy nie wierzą w Boga i w Dzień Ostatni, którzy nie zakazują tego, co zakazał Bóg i Jego Posłaniec, i nie poddają się religii prawdy – spośród tych, którym została dana Księga – dopóki oni nie zapłacą daniny własną ręką i nie zostaną upokorzeni” (IX, 29). Zdaniem niektórych badaczy, fragment ten stoi w sprzeczności z wszelkimi poprzednimi dyspozycjami koranicznymi, które zalecają postawę wyczekującą względem politeistów i tolerancyjną względem „Ludzi Księgi”. Cytowany fragment nie czyni bowiem rozróżnienia pomiędzy politeistami a żydami i chrześcijanami, dopóki nie zostaną oni upokorzeni daniną.
 
Zatem ściąganie z chrześcijan nieraz zawrotnych sum pieniężnych powodowało czasem, że władcy muzułmańscy nie byli zainteresowani uszczupleniem swoich wpływów przez zmniejszenie liczby osób płacących podatki, a to sprzyjało „tolerancji” z ich strony. Koran pozostawił wielką dowolność w traktowaniu podbitych narodów i chrześcijan. W zależności od potrzeb władcy muzułmańscy mogli odwoływać się bądź do fragmentów o tolerancji dla „Ludzi Księgi”, bądź do idei wojny z poganami czy wrogości wobec chrześcijan. Co do tej ostatniej można przytoczyć np. surę V, 51: „O wy, którzy wierzycie! Nie bierzcie sobie za przyjaciół Żydów i chrześcijan” oraz surę V, 82: „Lecz wielu z nich to ludzie bezbożni”.
 
Historia zmagań
 
Można się często spotkać z uproszczoną tezą o swobodnym rozwoju chrześcijaństwa w państwach muzułmańskich. Świadczą jednak przeciw niej badania statystyczne. W VII w. muzułmanie stanowili tylko ok. 10% populacji Bliskiego Wschodu. Trzysta lat później liczba chrześcijan spadła na tym terenie do ok. 20% populacji. Dzisiaj statystyka dotycząca obecności chrześcijan w krajach islamskich (np. w Egipcie, który do przybycia muzułmanów był krajem tradycyjnie chrześcijańskim) przedstawia się jeszcze gorzej.
 
Sytuację chrześcijan można by przedstawić na wykresie przypominającym sinusoidę – okresy względnej tolerancji przeplatały się z prześladowaniami. Przykładem tych ostatnich były np. poczynania abbasydzkiego(1) kalifa Mutawakkila (847-861), który zakazał nauczania dzieci muzułmańskich wraz z chrześcijańskimi, zajmowania przez chrześcijan stanowisk państwowych, nakazał burzyć kościoły, nosić chrześcijanom specjalne stroje, a na domach wyznawców Chrystusa umieścić podobizny diabłów.
 
Pierwszymi prowadzonymi na większą skalę prześladowaniami były właśnie te z rozkazów kalifów abbasydzkich za panowania Haruna ar-Raszida, al-Mamuna i al-Mutawakkila. W średniowieczu, w epoce poprzedzającej wyprawy krzyżowe i w okresie mameluckim(2), brutalne prześladowania miały miejsce za panowania kalifa fatymidzkiego(3) al-Hakima (966-1021). O ile przepisy antychrześcijańskie za czasów kalifów abbasydzkich obowiązywały przejściowo, o tyle za panowania al-Hakima egzekwowano je bez przerw przez dziewięć kolejnych lat. Spośród tych lat represji najsroższe były trzy lata: od 1012 do 1014 r. W tym okresie al-Hakim nakazał systematyczne niszczenie kościołów i klasztorów; w Egipcie zakazano nawet odprawiania Mszy św. W wyniku tych działań zniszczono bezpowrotnie nie tylko świątynie, ale również liczne cenne zabytki sztuki. Największym ciosem dla wszystkich chrześcijan było zburzenie Bazyliki Bożego Grobu w Jerozolimie – co stało się głównym powodem wypraw krzyżowych.
 
 
strona: 1 2 3