DRUKUJ
 
Agnieszka Rogalska
Czułość, pożądanie i czystość
Przeznaczeni
 


z cyklu: Certyfikat z miłości
 
 W relacji między mężczyzną i kobietą bliskość fizyczna może przejawiać się dwojako: pożądaniem lub czułością.
 
Pożądanie to dojmujące pragnienie tego, czego nam brakuje. Ponieważ tylko osobie właściwe jest, obok rozumności i wolności, budowanie relacji, dlatego naszym najgłębszym pragnieniem bywa zazwyczaj bardzo bliski związek z drugą osobą. Chcemy przebywać z nią jak najczęściej i być jak najbliżej. Niektórzy zagłuszają tę potrzebę robieniem kariery czy kupowaniem dużej ilości rzeczy. Inni z kolei rozpoznają, że ich pragnienie bliskości drugiej osoby jest tak nieskończone, że wypełnić je może tylko Bóg.
 
Pożądanie zatem otwiera na drugą osobę, ale może też poprowadzić nas ślepą uliczką. Istotne są tu dwa elementy: nasze potrzeby i osoba, która ma być na nie odpowiedzią. Jeśli koncentrujemy się wyłącznie lub przede wszystkim na naszych potrzebach, to druga osoba staje się tylko środkiem do ich zaspokojenia. Skoncentrowanie się na samych potrzebach oznacza często też przyznanie pierwszeństwa potrzebom zmysłowym, ponieważ to one najmocniej wybijają się w naszej świadomości. Stąd już bardzo blisko do potraktowania drugiej osoby jako środka do zaspokojenia seksualnego.
 
Lepiej zatem koncentrować się na osobie, w której rozpoznajemy odpowiedź na nasze pragnienia, niż na samych tych pragnieniach. Z pomocą przychodzi nam tutaj czułość.
 
Czułość to po pierwsze zdolność do odczuwania wspólnie z drugą osobą tego, co jest dla niej ważne, co jest jej bliskie, z czym się zmaga albo czym się cieszy. A po drugie umiejętność okazania tej bliskości poprzez dotyk, objęcie, pocałunek. Pocałunek, dotyk są słowem ciała. Wyobraźmy sobie taką rozmowę: „- Wiesz, mam dla Ciebie czekoladę. – Świetnie, uwielbiam słodycze. Ale gdzie jest ta czekolada? – Eee, to nieważne, gdzie jest czekolada. Skupmy się na tym, żeby o niej porozmawiać.” W takiej sytuacji poczulibyśmy się zdziwieni albo poirytowani. Tak jak słowa, również i gesty mogą być puste. Dlatego warto zadawać sobie czasem pytania: co mówi mój pocałunek? Czy jesteśmy sobie bliscy w codziennym życiu i okazujemy to pocałunkami? Czy przeciwnie: to pocałunki są jedynym doświadczeniem „bliskości” między nami?
 
Jednak sama zgodność czułych gestów z wewnętrznym poczuciem bliskości między dwojgiem ludzi, to za mało – tak jak samo zakochanie to za mało na miłość. Czego więc jeszcze potrzebujemy?
 

Czystość
 
Dostosowywanie zewnętrznych wyrazów czułości tylko do natężenia wzajemnych uczuć często prowadzi do wielu trudności. Po pierwsze kiedy pozytywne uczucia słabną lub zanikają (na krótszy lub dłuższy okres), to płynąca z woli gotowość do bycia z ukochaną osobą i pragnienie obdarowania jej dobrem, traci w tym przypadku możliwość zewnętrznego objawiania się, co dodatkowo „ochładza” związek. Jeszcze trudniej jest, kiedy cała relacja opiera się tylko na zakochaniu. Bywa wtedy, że pozytywne uczucia zostają zastąpione przez negatywne, a stosowana wcześniej „metoda” uzgadniania gestów ze stanem uczuciowym może doprowadzić do przemocy. Po drugie, aby w zewnętrznych gestach wyrazić uczuciową bliskość potrzebujemy na oznaczenie tego samego przeżycia coraz mocniejszych i wyraźniejszych znaków. Ostatecznie proces ten może również prowadzić do „ochłodzenia” relacji.
 
 
strona: 1 2