DRUKUJ
 
o. Mirosław Pilśniak OP, o. Jacek Prusak SJ
Kościół, który nie boi się kobiet
List
 


Redakcja LISTU rozmawia z o. Mirosławem Pilśniakiem, dominikaninem, duszpasterzem rodzin i o. Jackiem Prusakiem, jezuitą, psychoterapeutą
 
 Dużo mówi się ostatnio o roli kobiet w społeczeństwie, dyskusja ta przenika również do środowisk kościelnych. Coraz częściej pada pytanie: „Jakie jest miejsce kobiety w Kościele? Czy zawsze było tak, że to mężczyźni decydowali, jak wygląda Kościół?". Niektórzy teolodzy zauważają, że Jezus miał zupełnie inne podejście do kobiet, niż nakazywały to zwyczaje i kultura, w której przyszło Mu żyć. Może więc w dyskusji na temat miejsca kobiety w Kościele warto wrócić do samych początków chrześcijaństwa i zapytać, jak Jezus traktował kobiety?
 
o. Jacek Prusak SJ: Rzeczywiście traktował je inaczej niż przewidywały żydowskie przepisy. W tamtych czasach mężczyźnie nie wolno było rozmawiać z kobietą w miejscu publicznym, dokładnie określano, gdzie kobiety mająstać w synagodze, w jaki sposób uczestniczyć w liturgii - a właściwie nie uczestniczyć, i czego nie robić. Nie mogły składać zeznań w sądach rabinicznych, ponieważ w oczach mężczyzn nie były wiarygodnymi świadkami. Mimo to dla uczniów Jezusa pierwszym i to wiarygodnym świadkiem Jego zmartwychwstania była Maria Magdalena. Apostołowie uwierzyli, że mówi prawdę, bo dzięki Chrystusowi ich postrzeganie kobiet już się zmieniło.
Chrystus przekraczał żydowskie nakazy czystości - nie bał się rozmawiać z kobietami (np. z kobietą cierpiącą na krwotok czy Samarytanką), pozwalał im siadać u swoich stóp.
 
A czy umywał im nogi, jak Apostołom?
 
o. Jacek: Pozwolił, by to kobieta obmyła Jemu stopy, a to znaczyło dużo więcej...
 
A uczestniczyły one w Ostatniej Wieczerzy?
 
o. Jacek: Tego nie wiemy. Ostatnia Wieczerza odbyła się w domu przyjaciół Jezusa, można więc przypuszczać, że uczestniczyło w niej więcej osób. Wydaje nam się, że był tylko Jezus, Dwunastu Apostołów i nikt więcej, ale to chyba uproszczenie.
 
Możliwe nawet, że po śmierci Chrystusa kobiety były w gronie apostołów. Dziś duże zainteresowanie wśród egzegetów budzi fragment Listu do Rzymian, w którym św. Paweł pozdrawia Andronika i Juniasa, którzy wyróżniają się między apostołami (por. Rz 16,7). Jak pisze teolog, ks. Alfons Skowronek1, niektóre przekłady Nowego Testamentu wspominają nie o Androniku i Junasie, ale o An-droniku i Junii - małżeństwie. To by oznaczało, że kobieta (zamężna) była apostołką i że w Kościele starożytnym nikogo to nie gorszyło.
 
Kobiety towarzyszyły Jezusowi, a po Jego śmierci Apostołom, wspomagały ich materialnie i - jak czytamy w Piśmie Świętym (por. Rz 16, 1) - usługiwały im. Niestety ta służba rozumiana jest dziś często w bardzo ograniczony sposób - jako pomoc przy stole. Jezus trochę inaczej pojmował słowo „służba". Przecież kiedy mówił, że przyszedł na świat, aby służyć (por. Mk 10,45), to nie miał chyba na myśli mycia naczyń.
 
 
strona: 1 2 3 4