DRUKUJ
 
Jan Uryga
Św. Róża - patronka Ameryki Południowej
Źródło
 


Ta wątła dziewczyna w wymyślnym dręczeniu swego ciała przewyższała wielu pokutników średniowiecza. "Szaleństwem krzyża szalona", wyznaczała sobie tylko dwie godziny snu na dobę. Gdy wieczorem morzyła ją senność, wiązała się do krzyża w swej samotni i modliła stojąc. Do spania wystarczały jej zwykłe deski, których szpary wypełniała różnymi skorupami, ostrymi kamykami, by za bardzo sen jej nie zmorzył.
 
W przeciwieństwie do wielu świętych, Róża prawie nie doświadczała ciężaru walki z namiętnościami, ze słabością ducha oraz pokusami, bo już w najmłodszych latach osiągnęła taki stopień wewnętrznej harmonii, że walka taka nie była potrzebna. Jej niespożyta energia ascetyczna predysponowała ją do odtwarzania Męki Pańskiej. Sporządziła sobie krzyż z nieociosanych gałęzi i po uprzednim biczowaniu ciała - brała go na ramiona, dźwigając z wysiłkiem, chodząc boso po ogrodzie wokół swej samotni. Nieobce jej były dyscyplina, włosienica, powrozy, łańcuch żelazny, którym trzykrotnie opasywała swe biodra.
 
Jej spowiednik, w trosce o jej zdrowie, nakazywał przerwanie wyniszczających ćwiczeń. Ponieważ jej praktyki ascetyczne zwracały na nią uwagę wielu ludzi, prosiła Boga, by ślady umartwienia nie były widoczne. Została wysłuchana.
Przez prawie 15 lat doznawała mistycznych stanów. Traciła wtedy pamięć przebytych cierpień, przepełniała ją jedynie świadomość własnej nicości i oschłości. Bliska zwątpienia, wiele cierpiała.
 
Przepełniona była franciszkańską miłością do wszystkich stworzeń, nawet tych najbardziej nieznośnych, np. komarów, które nazywała "braciszkami", a które pustelnię Róży w cienistym i wilgotnym kącie ogrodu obrały za swą ulubioną siedzibę. Co dzień o wschodzie słońca otwierała drzwi swej pustelni, zapraszając zioła, kwiaty, drzewa, wszystko, co żyje, do porannego pacierza.
 
Ostatnie trzy lata spędziła Święta w domu przyjaciół swej rodziny, otoczona ich opieką. Przepowiedziała miejsce, dzień i godzinę swojej śmierci. Odeszła do swego Pana i Mistrza 24 sierpnia 1617 roku, mając zaledwie 31 lat. Jej pogrzeb w Limie zgromadził wielkie rzesze ludzi. Pochowano ją w krużgankach klasztoru dominikanów. Sława jej świętości obiegła całą Amerykę Południową, sięgając nawet Meksyku.
 
W 1668 r. papież Klemens IX dokonał beatyfikacji Róży z Limy, ogłaszając ją patronką Ameryki Południowej i Antyli, a w 1670 r. także Filipin. W 1671 r. nastąpiła kanonizacja Świętej przez papieża Klemensa X.
 
Tekst i foto Jan Uryga
 
strona: 1 2