DRUKUJ
 
Robert Spaeman
Jezus nie był dobrym wujkiem
Fronda
 


Dlaczego żaden katolicki kardynał ani biskup w Niemczech nie potępił publicznie zerwania wspólnot protestanckich z całą chrześcijańską tradycją moralną? Jak możliwy jest dialog z przedstawicielami kościołów protestanckich, które powołują kobiety na urzędy pastorów i biskupów? Akceptują one rozwody, środki antykoncepcyjne, zgadzają się na współżycie pastorów-homoseksualistów i pastorek-lesbijek, opowiadają się za przyznaniem parom homoseksualnym statusu małżeństwa. Zamiast jasnego potępienia takich praktyk mamy wspólne nabożeństwa katolickich hierarchów z najbardziej radykalnymi zwolennikami nowej etyki: np. z niemiecką biskup Marią Jepsen czy szwedzkim arcybiskupem K.C. Hammarem.
 
Spotkania modlitewne i nabożeństwa katolików i protestantów, w odróżnieniu od wspólnej celebracji Eucharystii, nie mogą być zależne od zgodności we wszystkich kwestiach wiary i moralności. Jednak w sposób naturalny Kościół katolicki musi być zaniepokojony, kiedy wspólnota protestancka opuszcza wspólną dotychczas płaszczyznę nauki o moralności. Ekumeniczny cel przesuwa się tym samym na nieosiągalną odległość. Katolikom niekoniecznie musi przeszkadzać fakt, że protestanci akceptują kobiety w roli pastorów. Ewangeliccy pastorzy nie są wyświęconymi kapłanami. Pastorki nie mogłyby też przyjąć święceń, których nie przyjęła także Królowa Apostołów, święcenia nie odpowiadają bowiem szczególnemu posłannictwu kobiety. Podobnie ludzie tej samej płci nie mogą udzielić sobie sakramentu małżeństwa.
 
Można dziś zauważyć nowe podejście teologów katolickich do historii. Niektórzy niemieccy biskupi twierdzą, że Marcin Luter nie był wcale heretykiem, tylko wielkim reformatorem Kościoła. Hans Kiing uważa np., że Kościół katolicki musi się wyraźnie przyznać do błędu. Co sądzi Pan o tym nowym podejściu do Lutra?
 
Dzisiaj dostrzegamy wyraźniej niż w latach minionych katolickie korzenie Lutra. Lepiej rozumiemy jego pragnienie zreformowania Kościoła katolickiego. Bliżej znamy winę ówczesnych katolików za nieporozumienia, których ofiarą padł Luter. Niektórych rzeczy możemy się nauczyć od Lutra, szczególnie w odniesieniu do prawdy, że "wszystko jest łaską". Herezje są zawsze jednostronnym zaakcentowaniem pewnych prawd, z zaniedbaniem lub zaprzeczeniem innych. W tym sensie Luter był bez wątpienia heretykiem: odrzucał szereg prawd katolickiej wiary i opuścił Kościół, który zamierzał reformować.
 
Sam papież Jan Paweł II wezwał do nowej debaty na temat znaczenia prymatu. Co to właściwie znaczy? Czy nie jest to autorelatywizacją prawdy katolickiej? Niektórzy biskupi katoliccy, jak Walter Kasper, mówią o błędach w nauce I Soboru Watykańskiego odnośnie doktryny o nieomylności papieskiej. Czy nie należałoby się więc zgodzić z Hansem Kiingiem i stwierdzić, że dogmat o nieomylności papieskiej zdezaktualizował się?
 
Forma sprawowania prymatu papieża może się zmieniać. Jeżeli papież mógłby spowodować powrót heretyków i schizmatyków jedynie poprzez przeprowadzkę do trzypokojowego mieszkania na przedmieściach Rzymu, z pewnością by to uczynił. Papież nie może jednak, jak niektórzy proponują, zrezygnować z tych prerogatyw, jakich potrzebuje dla skutecznego wypełnienia boskiego zadania związanego z urzędem Piotrowym. Jeżeli Kościół zrezygnowałby dzisiaj z dogmatu o nieomylności, który został zdefiniowany przez Vaticanum Primum i potwierdzony przez Vaticanum Secundum, to jednocześnie zaprzeczyłby nieomylności wcześniejszych soborów, a zatem także soborów z Nicei czy Chalcedonu. W ten sposób zostałaby wstrząśnięta wiara katolicka jako taka. Papież, któryby to uczynił, w tej samej chwili sam stałby się heretykiem i eo ipso przestałby być papieżem.
 
Jak pokazuje wiele sondaży, coraz mniej Niemców wierzy w istnienie wiecznego piekła. Uważa się, że kara potępienia przeczyłaby miłości Boga. Dlaczego świadomość eschatologiczna umarła w Niemczech?
 
Nie tylko w Niemczech wielu chrześcijan nie wierzy w słowa Jezusa o niebezpieczeństwie wiecznego potępienia. Dlaczego? Ponieważ nie chodzi im o prawdę w religii, ale o jej "sympatyczność". Chcą się czuć dobrze bez konieczności nawrócenia. Oburzają się na tych, którzy mówią o piekle, za to, że "napędzają ludziom stracha". Z podobnych powodów musieliby oni oburzać się na lekarza, który mówi do kogoś, że pozostało mu kilka miesięcy życia, jeżeli nie zmieni sposobu odżywiania się. Kto nie wierzy, uważa nauczanie religijne za ludzki wymysł. Jeżeli jest ono tylko ludzkie, wówczas można domagać się wymyślania możliwie przyjemnych nauk. Jednak Jezus nie był dobrym wujkiem, który śpiewał piosenki na dobranoc, lecz powiedział: "Ja jestem Prawdą".
 
 
strona: 1 2 3