DRUKUJ
 
Katarzyna Jasińska, Łukasz Putyra
Kasia i Łukasz, czyli dialog o moralności
eSPe
 


O sposobach dokonywania oceny moralnej
i o trudnościach z nimi związanych.
 
 Kasia: Dwaj moi przyjaciele ze studiów – Romek i Tomek – zdawali ten sam egzamin. Romek zdał, Tomek nie. Potem próbował jeszcze kilkakrotnie, ale profesor ewidentnie uwziął się na niego i kazał ciągle powtarzać egzamin. Nagle profesor umarł (oczywiście śmiercią naturalną) i Tomek wpadł na genialny pomysł – wpisał sobie trójkę do indeksu. O wszystkim wie oczywiście jego przyjaciel. Brakowało tylko wpisu na karcie egzaminacyjnej i sekretariat nie chce przyjąć indeksu. Zaliczą mu ten egzamin, ale jeśli któryś z kolegów z roku potwierdzi, że Tomek faktycznie dostał tę ocenę. Tomek prosi Romka o poświadczenie, to dla niego ostatnia szansa, bo inaczej nie zaliczy roku. I co biedny Romek ma robić? Bardzo chce pomóc Tomkowi, a ja nie wiem, co mu doradzić...
 
Łukasz: Skoro Romek jest przyjacielem Tomka, krycie przyjaciela jest nie tylko usprawiedliwione, ale wręcz wymagane. Wszak już Arystoteles stawiał przyjaźń ponad sprawiedliwością i normami, na których ona się opiera. Relacja przyjaźni powoduje, że zwykłe, bezduszne i bezosobowe ramy prawne powinny zostać odłożone na bok.
 
Kasia: Ale jeśli rzeczywiście są przyjaciółmi, Tomek nie powinien wymagać od Romka, by tamten naruszał własną hierarchię wartości w imię przyjaźni. Skoro tego wymagał, jest po prostu egoistą. Przyjaźń jest tu tylko maską. Przecież w przyjaźni chodzi o to, by dbać o dobro drugiej osoby, starać się, by stawała się lepsza, nie gorsza.
 
Łukasz: No dobrze, ale wewnętrzne poczucie racji zawsze jest ważniejsze od tych bezdusznych norm, które zostały stworzone dla ludzi, a nie na odwrót.
 
Kasia: Być może ramy prawne i normy moralne są sztywne, ale przecież jednostka może się mylić w swoich sądach. Normy prawne, na jakich opiera się sprawiedliwy osąd, zostały stworzone przez społeczeństwo i muszą być zaakceptowane przez wszystkie jednostki tego społeczeństwa, by nie powstał chaos. Źle by się działo, gdyby każdy postępował wedle własnej prywatnej moralności.
 
Łukasz: W takim razie uważam, że należy zastanowić się nad tym, jak wygląda sprawa oszustwa Tomka. Przecież chłopak umie wystarczająco dużo, by zdać egzamin pozytywnie. Problemem był profesor, który z jakichś osobistych, nieuzasadnionych powodów, uwziął się na Tomka. W tej sytuacji jego śmierć wydaje się gestem Opatrzności, z którego niemądrze byłoby nie skorzystać. Tomek i tak postępuje szlachetnie, wpisując sobie jedynie najniższą ocenę pozytywną. Z pewnością umie na więcej.
 
Kasia: Śmieszą mnie narzekania studentów, którzy nie zdają egzaminów i usprawiedliwiają się tym, że profesor się „uwziął” na nich. Ich opinia może być subiektywna, a zdanie egzaminu zależy od wielu różnych czynników. Profesor mógł na przykład widzieć, że student nie przychodzi na wykłady albo ćwiczenia. Romkowi mogło się wydawać, że mówi wszystko, co najważniejsze, ale mogło mu brakować fachowego słownictwa i nie zauważył tego. A ocena dostateczna to nie szlachetność, lecz najlepsze rozwiązanie, bo nie wzbudza podejrzeń, poza tym chyba ocena byłaby zuchwalstwem...
 
Łukasz: Ale jak niewielka jest tutaj szkodliwość tego czynu! Jeśli Tomek nie zda tego egzaminu straci rok, a w konsekwencji może być nawet usunięty ze studiów. I co dalej? W najlepszym wypadku powtórny egzamin wstępny, strata cennych miesięcy albo nawet lat. A w najgorszym? Aż strach sobie wyobrażać. Załamanie pięknie rysującej się kariery zawodowej i życia osobistego. Być może wojsko, gdzie jak wszyscy wiemy, bardzo łatwo zejść na złą drogę, na trwałe zniszczyć swoją psychikę i zmysł moralny. W porównaniu z taką, jak najbardziej prawdopodobną perspektywą, niewinny wpis do indeksu jest taką błahostką, że aż wątpliwości budzi zasadność zajmowania się tym przypadkiem. Tutaj zdrowy rozsądek musi stanąć ponad wyśrubowaną normą uczciwości.
 

 
strona: 1 2