DRUKUJ
 
Anna Lis
Kapłan i kobieta w relacji osobowej
materiał własny
 


 Tylko człowiek może darzyć miłością. Zwierzę nie kocha, ono przywiązuje się do swojego pana. Tylko osoba może kochać. 
Mimo, że historia zna spory dotyczące treści terminu „osoba”, to jednak „[...] w zastosowaniu do osób w Bogu możemy przyjąć umownie, że osoba rozpatrywana bytowo wskazuje na odrębność, jakąś samoistność i rozumność; Ojciec, Syn i Duch Święty są od siebie rzeczywiście odrębni, poza tym posiadają swoją samoistność w tym znaczeniu, że nie są przypadłościami kogoś innego i są działającymi rozumnie”[2]. W związku z tym przyjrzyjmy się relacji w Bogu. „Osoby ludzkie nie są relacjami — przeciwnie Osoby Boskie”[3]. „W treści pojęcia relacji istnieje jakiś formalny związek (byt ku drugiemu), a więc nie zawiera on w sobie jakiegoś przymiotu i dlatego trzy Osoby posiadające Bożą naturę w różny i relatywny sposób mają te same przymioty, np. mądrość […]. Relacje w Bogu nie są przypadłościami”[4]. „W teologii mówi się o trzech relacjach: ojcostwo, synostwo, tchnienie dawane przez Ojca i Syna Duchowi Świętemu (spiratio activa) i tchnienie otrzymane (Duch Święty — spiratio passiva)”[5].
Człowiek, który został stworzony na obraz i podobieństwo Boga (por. Rdz 1,27), w Bogu — Jezusie Chrystusie poznaje osobową godność. To Chrystus ukazuje, co to znaczy być osobą (por. J 1,14 - „Słowo stało się ciałem”). „Tajemnica człowieka wyjaśnia się naprawdę dopiero w tajemnicy Słowa Wcielonego […]. Chrystus, nowy Adam, już w samym objawieniu tajemnicy Ojca i Jego miłości objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi i okazuje mu najwyższe jego powołanie […]. Skoro w nim przybrana natura nie ulega zniszczeniu, tym samym została ona wyniesiona również w nas do wysokiej godności” (KDK 22). Chrystus odsłania tajemnicę człowieka, ale jednocześnie ukazuje, że człowiek jest tajemnicą (por. RH 13).
 
Kapłan i kobieta muszą być świadomi, że swoją godność czerpią nie z tego kim są, ale z tego, że swoją wartość czerpią z Chrystusa. Bóg nie poucza o godności osobowej kobiety, On ją wprost ukazuje.
 
Po raz pierwszy na płaszczyźnie filozoficzno–teologicznej definicję terminu „osoba” podał Boecjusz (480–525): „rationalis naturae individua substantia”. Stąd „osoba” to substancjalna jedność duchowo–cielesna, mająca rozumną naturę i wolną wolę[6].
Jan Paweł II w Encyklice Redemptoris Mater powie, że w Najświętszej Dziewicy Maryi odnajdujemy sekret godnego przeżywania i realizowania kobiecości (por. RM 46). Bóg wybiera Ją na matkę swojego Syna i nadaje Jej nowe imię „łaski pełna” (por. RM 8). Bóg z Maryją i Jezusem związał największe dzieła zbawcze, odkupienie człowieka (tak kobiety jak i mężczyzny), przez to ukazując mu osobową wartość i godność. To właśnie w Chrystusie zostaje stworzony „nowy człowiek” (homo novus), powołany do osobowej relacji z Bogiem, czyli uczestnictwa w Jego życiu (por. RH 18). Ma to swoje ogromne konsekwencje w życiu chrześcijan, którzy jak rozpoznają swojego Boga, tak rozpoznają siebie. Bowiem w relacji osób nie ma miejsca na dyktaturę czy niewolnictwo. Chrystus mówi „nazwałem was przyjaciółmi” (por. J 15,15), a to jest nowy rodzaj relacji. Z uwagi na to „każda osoba jest w swoim istnieniu absolutnie nieprzekazywalna”[7]. Jest ona najdoskonalszym bytem w świecie przyrody[8] i nie ma równorzędnego partnera poza drugą osobą.
 
„Godność kobiety mierzy się porządkiem miłości, który jest w istocie porządkiem sprawiedliwości i miłości” — stwierdza Jan Paweł II (MD 29). To Bóg, który jest ze swej istoty Miłością zawierza kobiecie szczególny dar, zawierza jej człowieka (por. MD 30) — kobietę i mężczyznę. Dyskryminując kobietę dyskryminuje się człowieka. Kobieta i mężczyzna stanowią „jedność dwojga” we wspólnym człowieczeństwie (por. MD 14). „W Maryi Ewa odkrywa na nowo, jaka jest prawdziwa godność kobiety, kobiecego człowieczeństwa” (MD 11).
 
1. Miłość
 
Miłość to bezinteresowny dar z siebie. Potwierdza to św. Jan Apostoł pisząc: „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy kto w niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16); „Po tym poznaliśmy miłość, że On oddał za nas życie swoje” (1 J 3,16). Bóg nieustannie darzy człowieka swoją miłością (por. 1 J 4,9–10), ponieważ jego istotą jest Miłość, do tego stopnia, że Apostoł powie: „Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością” (1 J 4,8).
 
Wyraźnie nawiązuje do tego Sobór Watykański II stwierdzając, że człowiek jest „[...] jedynym na ziemi stworzeniem, którego Bóg chciał dla niego samego” (KDK 24). To właśnie miłość Boga do człowieka „[...] nie cofa się przed niczym, czego w Nim samym domaga się sprawiedliwość. I dlatego Synowi swojemu nie przepuścił, ale Go «dla nas grzechem uczynił»” (RH 9). Człowiek jest tak bardzo „chciany” przez Boga, że został odwiecznie „wybrany”, powołany, przeznaczony do łaski i chwały (por. RH 13), a więc powołany do wiecznego życia w miłości.
 
Miłość ogarnia całą osobę w jej wymiarach: fizycznym, psychicznym i duchowym (por. PDV 44), nadto Boga również w wymiarze ontycznym.
 
Zarówno kapłan jak i kobieta muszą miłować. Miłość bowiem jest nie tylko podstawową relacją w świecie osób, ale jest wezwaniem Jezusa tak dalece wymagającym, że sięga aż po miłość nieprzyjaciół (por. Łk 6, 27–36). Miłość nieprzyjaciół, o której mówi Jezus, zakłada miłość przyjaciół. „Jeżeli miłujecie tych tylko, którzy was miłują, jakaż za to dla was wdzięczność?” (Łk 6,32). Chrześcijanin różni się tym od innych ludzi, że kocha swoich nieprzyjaciół, ale nie znaczy to, że kosztem miłości nieprzyjaciół ma zaniedbać czy porzucić miłość chrześcijan.
 
 
 
strona: 1 2 3 4 5 6