DRUKUJ
 
Łukasz Putyra
Wierzyć, czy nie wierzyć?
eSPe
 



Pismo Święte w ręku filozofa
 
 Można niekiedy wierzyć i nie rozumieć,
można też rozumieć i nie chcieć wierzyć,
ale – jak długo? I jak bardzo na serio?
ks. J. Tischner, (Myślenie według wartości)
 
 
Filozof trzymający w ręku Pismo Święte może budzić zdziwienie, a nawet zgorszenie, ponieważ próbuje połączyć filozofię i wiarę. Rzeczywistości te na pierwszy rzut oka są sobie przeciwstawne, a człowiek próbujący je pogodzić staje w bardzo trudnej sytuacji.
 
Rozterki filozofa
 
Filozofia nakazuje mu krytycznie odnosić się do rzeczywistości. To z kolei budzi sceptycyzm uczonego wobec wszystkiego, co bada, także wobec Pisma Świętego. Filozof nie może uwierzyć, nie może czytać Pisma Świętego jako księgi natchnionej. Filozof nie może zaufać niczemu poza tym, o czym informuje go rozum. Jest to podstawowe wymaganie stawiane przez filozofię.
 
Z drugiej strony Pismo Święte stawia nie mniej poważne i absolutne wymagania. Jest ono Księgą, która podaje prawdy najistotniejsze dla człowieka. Mówi nie tylko o Bogu, ale o całości rzeczywistości, o kondycji ludzkiej, o pochodzeniu i celu człowieka. Czasem w sposób symboliczny, czasem w dosłowny stwierdza, kim człowiek jest i kim być powinien. Udziela wszystkich tych odpowiedzi, których potrzebuje poszukujący obrazu i zasad rzeczywistości filozof.
 
Filozof jednak nie może uznać tych odpowiedzi – sam do nich nie doszedł. Nie mogąc po prostu uwierzyć, filozof musi sprawdzić, czy to, co otrzymuje, może zostać przez niego przyjęte. W ten sposób jednak nie oddaje sprawiedliwości Księdze. Aby bowiem została ona odczytana tak, jak powinna, musi jej lekturze towarzyszyć zaufanie do Słowa i jego Autora. Wydaje się, że Pismo Święte można i powinno się poddawać szeroko pojętej egzegezie, natomiast czytanie go z założoną od początku nieufnością i podejrzliwością jest nie do końca sprawiedliwe.
 
Stąd też filozof znajduje się w paradoksalnej sytuacji poszukiwacza skarbu, który odnalazł coś, co właśnie jako ów upragniony skarb się przedstawia. Jednak skarb ten pojawia się w niespodziewanym miejscu i w niespodziewany sposób, co powoduje, że nie sposób go za skarb uznać. Możliwe są przynajmniej dwa wyjścia. Można zarzucić poszukiwania i cieszyć się znaleziskiem. Można też szukać dalej, sądząc, że skarb jest gdzie indziej albo że odnalazło się tylko jego część. Można albo zrezygnować z rozumu, albo porzucić wiarę. Którejkolwiek drogi by się nie wybrało, nie zdobędzie się pewności, czy wybór był trafny. Wybrać jednak trzeba. Filozof z reguły wybiera drugie rozwiązanie, przy czym często nie wie, co zrobić z tym, co już znalazł.
 
Wydaje się, że sytuacja jest nie tyle dramatyczna, co tragiczna. Gra idzie o dużą stawkę. Na szali stoją Prawda i całe życie. Co zrobić? Czy można pogodzić rozum i wiarę? Czy można wierzyć tylko trochę i pytać nie do końca? Wydaje się, że nie i od razu pojawia się chęć odłożenia Księgi do lamusa. Bo lepiej nie opierać się na czymś, co nie jest pewne, co nie zostało jasno i wyraźnie dowiedzione i potwierdzone. Trzeba szukać oparcia w czymś, co da się jakoś udowodnić.
 

 
 
strona: 1 2