DRUKUJ
 
ks. Johannes Gamperl
Otworzyć serce dla Jezusa
Czas Serca
 


przygotowanie do mszy świętej
 
 Drodzy Czytelnicy – chcemy Was zaprosić do rozważania części mszy świętej. W niej można dostrzec ogromną tajemnicę mądrości i miłości Boga, dzięki niej w szczególny sposób otwiera się niebo, by nam oznajmić łaskę, zbawienie, miłość.
 
Stare powiedzenie mówi, że nowy dzień ma początek wieczorem dnia poprzedniego. To dotyczy również mszy świętej, która nie rozpoczyna się dopiero w chwili wyjścia kapłana do ołtarza lub znakiem krzyża, lecz właściwym przygotowaniem do tego wielkiego, zbawczego wydarzenia.
 
Otwarcie i zamknięcie drzwi
 
Opuszczamy swoją życiową przestrzeń, rodzinę, dom, by uczestniczyć we mszy świętej. Idziemy więc do kościoła. Wiele trosk, wiele spraw, być może także wiele naszych cierpień i rozczarowań – to wszystko, co zaprząta nasze myśli, kłuje nasze serca. Nie możemy się tego pozbyć, ale też nie musimy. Przynieśmy i dajmy to wszystko Jezusowi. On czeka, by dzielić z nami życie i przejąć wszystkie nasze sprawy.
 
W naszych sercach jest wielka radość i miłość. Wdzięczność za wszelkie piękno i dobro, które przeżyliśmy, wypełnia nasze dusze. Dajmy Panu również i to. On umocni naszą miłość, naszą radość, naszą wdzięczność i wypełni nasze serca promieniem swojej radości. Weźmy to wszystko ze sobą, weźmy ze sobą także naszych bliźnich przed oblicze Pana: rodzice swoje dzieci, dziadkowie wnuki; dzieci swoich rodziców i rodzeństwo; uczniowie kolegów i koleżanki; weźmy ze sobą sąsiada – tego dobrego i tego nielubianego, sympatycznego i niezbyt miłego, krewnych i znajomych, a przede wszystkim tych, których jeszcze dzisiaj spotkamy. Pisząc „wziąć ze sobą”, mam oczywiście na myśli zabranie tych osób ze sobą w duchu, w sercu. Jeżeli zaś chcemy rzeczywiście zabrać ze sobą kogoś znajomego, złóżmy mu przyjazne zaproszenie.
 
Stoimy już przed drzwiami kościoła. Otwieramy je. Otwórzmy przy tym na oścież również drzwi naszych serc. Pozwólmy do nich wejść Jezusowi. On, pełen miłości, tego od nas oczekuje. Każdy z nas jest dla Niego kimś niepowtarzalnym, nieskończenie wartościowym. A teraz zamknijmy za sobą drzwi kościoła. Stwórzmy w sobie ciszę, oczekiwanie, tęsknotę, by teraz należeć tylko do NIEGO. Za chwilę popłynie przez nasze serca Jego miłość, która uczyni je szeroko otwartymi i gotowymi na przyjęcie wszystkich łask, które On chce nam dzisiaj podarować. Spróbujmy teraz stawić się w obecności Pana, nie myśląc o niczym innym. Powierzmy się Mu w ciszy serca wraz ze wszystkimi naszymi sprawami, nie przejmując się przeszkadzającymi nam w skupieniu się myślami i dochodzącymi do naszych uszu różnymi szelestami i szmerami. Dlatego dobrze jest przyjść do kościoła trochę wcześniej, przed rozpoczęciem mszy świętej. Dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy miejsca, w którym panuje cisza. Telewizja, radio, głośne zebrania i protesty, nieustannie brzmiąca muzyka, hałasujące samochody, samoloty i traktory, hałaśliwe fabryki, zanieczyszczone powietrze – nasz świat potrzebuje od nas uzdrowienia i utrzymania zdrowego miejsca ciszy. Nie chodzi o jakąś całkowitą, doskonałą ciszę, lecz o taką, w której Pan Bóg chce nam powiedzieć o swojej wielkiej miłości, w której Jezus chce nam ogłosić dobrą nowinę; ciszę, która się otwiera na przyjęcie tajemnic wiecznego i nieprzemijającego Boga.
 
Woda życia
 
Zamknęliśmy za sobą drzwi kościoła i znaleźliśmy się w pomieszczeniu pełnym ciszy. Zachowajmy ją. Teraz zanurzmy rękę w wodzie święconej i uczyńmy znak krzyża. Nie czyńmy go jednak tak jak zwykłego gestu z bezmyślnego przyzwyczajenia! Pomyślmy przy tym, o czym ten znak nam mówi, o czym nam przypomina. Przede wszystkim o tym, że jesteśmy ochrzczeni. W wodzie życia, w sakramencie chrztu świętego, zostaliśmy wybrani i wyniesieni do godności dzieci Bożych. Staliśmy się braćmi i siostrami Jezusa Chrystusa, który nas odkupił swoją Świętą Krwią (por. Ap 5,9). On nabył dla nas i nam podarował życie wieczne (por. J 4,14). Przez sakrament chrztu świętego zostaliśmy wszczepieni w wieczną, ojcowską miłość Boga. Bóg jest naszym Ojcem. Stajemy się podobni do Niego, nosimy Jego znamiona i jesteśmy dla Niego niepowtarzalni. Boża, ojcowska miłość jest nie do wymazania. On zawsze pomaga swoim dzieciom, cokolwiek by się działo. I chociażby to dziecko zeszło na złą drogę, On zawsze jest gotowy je przyjąć, nawet wówczas, gdy ono się Go ponownie wyparło (por. Łk 15,11-32). Jak straszne musi to być dla Boga, naszego Ojca, kiedy dziecko się Go wyrzeknie i odejdzie!
 
 
 
strona: 1 2