DRUKUJ
 
o. Błażej Strzechmiński OFMCap
Ojciec Pio i polityka
Głos Ojca Pio
 


Druga rozmowa, z 12 listopada 1946 roku, miała miejsce w celi Zakonnika. Ojciec Pio leżał chory w łóżku. Przybyły z rekolekcjami dla zakonników i tercjarzy Giovanni Bucci postanowił odwiedzić chorego. Był zmartwiony wydarzeniami politycznymi, obawiał się bowiem, że Włochy wkrótce mogą stać się kolejną republiką radziecką. Opowiadając o swych obawach, usłyszał następujące słowa: O nie! Wykolejenie intelektualne tak, ale nie republika radziecka. Trzeba upaść na ziemię i wtedy lud poczuje potrzebę powstania. Inaczej istnieje niebezpieczeństwo, że przyjdzie bicz gorszy od wojny. Ojciec Giovanni zapytał: Uważasz, że może być jeszcze jedna wojna? A jeślibym ci powiedział, że jesteśmy w połowie drogi? – odparł chory Zakonnik. Ale nie powiesz, że przeciwko Franco! – pytał dalej z zaciekawieniem ojciec Giovanni. Nie! Przeciwko Rosji. A my, Włosi będziemy stali w pierwszym szeregu przeciwko Rosji. Co dokładnie miał na myśli Ojciec Pio, mówiąc te słowa? Czy chodziło mu o walkę z komunizmem, czy o nawrócenie Rosji i komunistów, w tym także włoskich, do czego tak wielce się przysłużył? Wypowiedź ta, choć enigmatyczna, przyniosła nadzieję ojcu Giovanniemu. Prawdopodobnie rozwiałaby także obawy biskupa Vittoria Consigliere.  
 
Ach, ci politycy
 
Politycy chętnie przybywali do San Giovanni Rotondo. Wśród nich byli: Antonio Segni, Aldo Moro, Giovanni Leone czy Guglielmo Giannini. Posiadając immunitet parlamentarny, błędnie mniemali, że on ich uchroni od ostrych słów krytyki Ojca Pio.
 
W czasie jednej z takich wizyt Giovanni Leone, premier rządu Włoch, wyrażając swoją wdzięczność i zadowolenie z owocnego, jak sądził, spotkania z Zakonnikiem powiedział: Ojcze, czuję się w obowiązku podziękować za serdeczne przyjęcie. Ojciec Pio, trochę rozczarowany, dodał: Serdeczne, ależ owszem, ale nieskuteczne… Leone zaczął się usprawiedliwiać: Ojcze, proszę pamiętać, że my, członkowie rządu, nigdy nie możemy działać z własnej inicjatywy. Jesteśmy wciąż kontrolowani jak więźniowie. Na te słowa Ojciec Pio zareagował sarkazmem: Istotnie, między wami a więźniami jest tylko jedna różnica i to raczej znacząca: więźniowie nie otrzymują pensji pod koniec miesiąca.
 
Dla Ojca Pio ważnymi cechami polityka były: poświęcenie i skuteczność. Cóż bowiem po jego słowach, choćby najpiękniejszych, jeśli za nimi nie szły konkretne czyny miłości społecznej. Za taką opieszałość w pełnieniu obowiązków upomniał kiedyś pewną osobę, dobrze znaną ze sceny politycznej. Powiedział do niej stanowczo: Udzielam ci nagany nie za to, co zrobiłeś, ale za to, co powinieneś był zrobić, a nie zrobiłeś.
 
Innym razem do San Giovanni Rotondo przybył polityk pełniący ważną funkcję w rządzie. Ministerialne auto poprzedzali dwaj policjanci na motocyklach. Ojciec Pio, obserwując tę scenę z okna klasztoru, był nią zdziwiony, a nawet rozbawiony. Kiedy wreszcie doszło do spotkania z ministrem, z którym łączyła go pewna zażyłość, Zakonnik zawołał: Ach, nicponiu! Wytłumacz mi taką sprawę: kiedyś policjanci biegali za złodziejami, a teraz torują im przejście? Słowa pełne ironii zabolały ministra. Ojciec Pio, upominając go w ten sposób, przestrzegał przed korupcją. Nic przecież tak nie hańbi polityka jest okradanie państwa i jego obywateli.
 
Dziś, gdy polityka stała się wszechobecna, a politycy mało skuteczni, za to pewni siebie, gdy toczą się między nimi niegasnące spory o sferę wpływów zamiast o dobro wspólne, być może warto postawić sobie pytanie: czy polityka to jeszcze sztuka rządzenia czy już rzemiosło?
 
Ojciec Pio, niczym niewygodny prorok, miał odwagę krytycznie oceniać politykę wojenną Włoch i zapowiadać rychłą przegraną, gdy jeszcze wojska osi odnosiły oczekiwane przez wielu tryumfy. Zwycięstwa bowiem nie upatrywał w siłach militarnych, ale w Bogu, który nie mógł błogosławić tym, którzy stanęli przeciw Niemu. Święty kształtował sumienia polityków, a czynił to w sobie właściwy sposób: nie schlebiał im, lecz surowo upominał, często ironicznie wytykając ich wady i zaniedbania. Może właśnie taka postawa niewygodnych proroków przywróciłaby polityce właściwe miejsce i cel, a polityków uczyła skuteczności i troski o dobro wspólne obywateli? 
 
o. Błażej Strzechmiński OFMCap
 
 
strona: 1 2