DRUKUJ
 
Andrzej Jędrzejewski
Swobodne myśli o umartwianiu
materiał własny
 



 
 Jako dziecku, umartwianie zawsze kojarzyło mi się z facetem siedzącym na podłodze, skulonym w „kucki”, ze skwaszoną, zrozpaczoną miną, który martwił się o wszystko i za wszystkich. Wyobrażałem sobie to jako swoistą formę pokuty za grzechy swoje i bliskich, może nawet w jakiś nieokreślony dla mnie bliżej sposób prowadzącą do świętości.
Tymczasem będąc w wieku dojrzałym ponownie wracam do kwestii umartwiania. Czym ono jest dla mnie dziś?
 
Myślę, że nie istnieje jednoznaczna definicja w stylu - umartwianie to…
Zaryzykowałbym stwierdzenie o istnieniu umartwiania zewnętrznego, które otrzymujemy od Boga (np. kłopoty w pracy, choroba) oraz wewnętrznego, będącego kwestią dobrowolnej decyzji człowieka (uśmiech do kolegów i koleżanek w pracy, wyrażne określanie granic w stosunku do atrakcyjnej kobiety).
 
Ponieważ na umartwianie przychodzące z zewnątrz nie mamy wpływu, skupmy się na tym drugim obszarze, świadomej decyzji o jego przyjmowaniu. Ten rodzaj umartwiania określiłbym to jako obszar wyznaczony przez 3 wektory.
Jeden - to działania na rzecz uprzyjemniania życia innych ludzi, najczęściej naszych bliskich, drugi, podejmowanie wyzwań prowadzących do świętości, zaś trzeci to życie w myśl określonego, przyjętego przez samego zainteresowanego „regulaminu”.
 
Na czym może polegać uprzyjemnianie życia innym? Na przykład na zrobieniu kolacji przy świecach w domowym zaciszu dla swojej żony przez męża, zabrania dzieci na wymarzoną wycieczkę lub też wprowadzania miłej atmosfery w miejscu pracy. Prowadzenie do świętości można wytyczyć przez panowanie nad wzrokiem, wstrzemięźliwość seksualną, przyznawanie się do błędów, używanie słów proszę , przepraszam, dziękuję.
 
Wreszcie trzeci z wektorów - ów regulamin, który nie jest narzuconym przez kogokolwiek, ale stanowi dobrowolny wybór człowieka podejmującego umartwianie. Może przejawiać się w dobrowolnym poście (wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych) w piątki lub inne wybrane dni tygodnia, punktualność przychodzenia na spotkania (w tym również na spotkanie z Panem Bogiem podczas Mszy Św) lub rozmowie z kimś dla kogo nie mamy zbyt wiele sympatii.
 
Ale to tylko moje pomysły na dziś. Sposobów na umartwianie się jest pewnie tyle ile pomysłów na nie. Dla mnie ważne jest również to by umartwianie było ofiarowane w konkretnej intencji, by wyrzeczenie miało swój cel i sens, sens w którym ujrzę Doskonałość, Miłość, Bezpieczeństwo, Opiekę… Sens w którym ujrzę oczy Boga.
 
Andrzej Jędrzejewski