DRUKUJ
 
Robert Tekieli
Przedszkole okultyzmu
Don Bosco
 


Przy okazji fenomenu potteromanii możemy zaobserwować konkretne skutki zabawy w okultyzm. Po publikacji przez J.K. Rowling ostatniego tomu przygód Harry’ego Pottera, fani serii wykazują objawy zespołu abstynenckiego charakterystycznego dla alkoholików na odwyku. Amerykański psycholog Jeffrey Rudski przebadał cztery tysiące miłośników Harry’ego i u 10 procent zaobserwował między innymi: depresję, utratę łaknienia i bezsenność. Ponieważ na całym świecie sprzedano 400 milionów egzemplarzy powieści Rowling, liczba osób dotkniętych tym syndromem na całym świecie może wynosić kilka milionów.
 
Lizzie Dowd ma 21 lat i pracuje w Agencji Badania Rynku w Sutton Coldfield. Po zakończeniu przygód Harry’ego czuje się przybita, całkiem straciła apetyt i schudła w efekcie ponad sześć kilo. „Czytając kolejne części czułam się taka szczęśliwa – mówi z żalem. – Dlatego po publikacji ostatniego tomu moje życie nie jest już takie samo. To jak koniec związku. Harry stanowił ogromną część mojego życia, a teraz mi go odebrano. Każdej nocy śnię o lekcjach magii w Hogwardzie. Harry, Ron i Hermiona są tam moimi najlepszymi przyjaciółmi: świetnie się razem bawimy i rozrabiamy – ciągnie Lizzie. – Potem budzę się i dopada mnie rzeczywistość. Często mam łzy w oczach. To rujnuje mój dzień. Całkiem straciłam apetyt. Moja mama dobrze gotuje, ale ja mogę tylko grzebać widelcem w talerzu. Tak bardzo chciałabym więcej książek o Harrym! – smuci się ta młoda Brytyjka. – Od ostatniej części moje życie jakby ugrzęzło w miejscu. Nie mogę ruszyć do przodu. Pociesza mnie tylko możliwość ponownego przeczytania całej serii, ale to nie wystarcza. Błagam, żeby pani Rowling napisała coś jeszcze. Tylko w ten sposób mogę odzyskać dobre samopoczucie”.
 
Jakby umarł mi ktoś bliski
 
27-letni Jamie Knights z Bristolu pracuje w biurze. Cierpi na bezsenność. Jego związek z dziewczyną, a także relacje ze znajomymi pogarszają się. „Nigdy nie odczuwałem większego smutku, niż wtedy, gdy zamykałem ostatni, siódmy tom – mówi. – Nie mogłem wprost uwierzyć, że to koniec. To wpłynęło na całe moje życie, zupełnie jakby umarł mi ktoś bliski. Stałem się zrzędliwy, często kłócę się z moją dziewczyną. Od paru miesięcy mam też kłopoty ze snem. Nie mogę zasnąć, bo wciąż myślę o bohaterach powieści. Tyle rzeczy zostało niedopowiedzianych. Harry tyle jeszcze może zrobić – twierdzi Jamie. – Kiedy zasypiam, śnię zawsze o tym, co dzieje się po zakończeniu akcji „Insygniów śmierci”. Sny są tak realne, że zacząłem nawet sam pisać ósmy tom. W pracy bywam rozkojarzony, marzę tylko o tym, by wziąć do ręki książkę o Harrym. Któraś część zawsze leży u mnie w szufladzie biurka i w przerwie na lunch czytam rozdział lub dwa. Moja dziewczyna twierdzi, że kocham Harry’ego bardziej niż ją. To oczywiście nieprawda, ale faktem jest, że on plasuje się tuż za nią”.
 
Lindsay Plant, 17-letnia uczennica z Essex czuje się rozdrażniona, straciła apetyt. Cierpi na wahania nastrojów. W tym przypadku odejście młodego czarodzieja odbiło się negatywnie na całej rodzinie. „Czytałam przygody Harry’ego już jako siedmiolatka, więc po zakończeniu ostatniego tomu czułam się załamana i płakałam. Nie mogłam uwierzyć, że to już koniec. Przez wiele kolejnych dni obiad stawał mi w gardle. Teraz życie wydaje się jakieś dziwne. Dawniej zawsze miałam na co czekać – w planach zawsze była następna część. Teraz patrzę w przyszłość i nie widzę tam nic, tylko zwyczajne życie. Jestem przez to bardzo zdołowana – ciągnie Lindsay. – Przeczytałam raz jeszcze wszystkie tomy, ponieważ tak bardzo tęskniłam za bohaterami. Ale to już nie było to samo, co za pierwszym razem. Wiem, że cierpię na syndrom odstawienia. Doskonale też zdaję sobie sprawę, że seria o Potterze to fikcja, ale ja zaangażowałam się w nią emocjonalnie. Mój chłopak nie zalicza się do potteromaniaków, więc nie rozumie, dlaczego jestem taka smutna. Tymczasem tę stratę odczuła cała moja rodzina – wszyscy mamy lekką obsesję na punkcie książek J.K. Rowling”.
 
Trudno zrozumieć, że książka może mieć tak destrukcyjny wpływ na życie ludzi. Jednak świadomość metod oddziaływania na emocje i podświadomość odbiorców wytworów współczesnej kultury stała się tak duża, że coraz większa grupa osób, może dość dowolnie manipulować życiem innych. Trzeba zdawać sobie z tego sprawę. A metodami naukowymi nie można zmierzyć spustoszenia duchowego dokonanego przez książki Rowling, które są przecież przedszkolem okultyzmu.
 
Robert Tekieli
 
 
strona: 1 2