DRUKUJ
 
o. Tadeusz Hajduk SJ
Marta i Maria
Posłaniec
 


W dalszej ich podróży przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu. Miała ona siostrę imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie. Natomiast Marta uwijała się koło rozmaitych posług. Przystąpiła więc do Niego i rzekła: “Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła”. A Pan jej odpowiedział: “Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona”.
Łk 10,38-42
 
 Przyglądając się tej znanej nam dobrze scenie, starajmy się o odkrycie tego, co ewangelista chce nam, przez opis tego wydarzenia, uzmysłowić. Spróbujmy zapragnąć przebywania z Jezusem i zaprośmy Go do swojego domu. Chciejmy doświadczyć wartości dawania Mu naszego czasu i starajmy się zrozumieć istotę wyrażania Mu naszej miłości, zarówno służbą jak i zasłuchaniem się w Jego słowo, modlitewnym trwaniem u Jego stóp.
 
Z opisów ewangelicznych wiemy, że Jezus lubił zatrzymywać się w Betanii w zaprzyjaźnionej rodzinie, u dwu sióstr i ich brata Łazarza, bo Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza (J 11,5). I tym razem zatrzymuje się w ich gościnnym domu. Nie wiemy, gdzie są jego uczniowie i towarzyszące Mu w Galilei kobiety, o których ewangelista wspomina nieco wcześniej (zob. Łk 8,1-3). Nie ma też tu mowy o Łazarzu. W centrum sceny obok Jezusa są tylko dwie siostry, Marta i Maria. Jak widać z tej sceny, siostry cechowała duża różnica temperamentów, dlatego łatwo mógł między nimi powstać spór, właśnie z powodu ich różnego sposobu wyrażania przyjaźni do Jezusa.
 
Maria siada u stóp Jezusa. Wsłuchuje się w Jego słowa. I to właśnie ona nieco później, niedługo przed męką, namaści Jezusa drogocennym olejkiem i włosami swoimi otrze Jego nogi. Jest słusznie uważana za model życia kontemplacyjnego. Natomiast Marta ukazana jest w tej scenie jako kobieta czynu. Występuje jako gospodyni zakrzątana koło rozmaitych posług, chcąc godnie przyjąć tak wielkiego Gościa, bliskiego jej sercu. Siostry miały wielkie zaufanie do Jezusa; nie krępowały się w wypowiadaniu ostrych słów także wobec Niego. Nie ukrywały przed Nim tego, kim każda z nich jest. Ich małe nieporozumienie daje Jezusowi okazję, by ukazać właściwą kompozycję działania i modlitwy, by ukazać to, co jest drogie Jego sercu.
 
Jezus się zatrzymał, by wypocząć i zapewne był głodny po podróży, ale dla Niego ważniejsze od strawy i wypoczynku były kochane osoby, które chciał spotkać. Potrzeba tylko jednego skierowane do Marty, która troszczy się o wiele, może mieć równocześnie podwójne znaczenie: Jezusowi wystarczy jedno proste danie zamiast uczty, a zaprzyjaźnionym siostrom wystarczy siąść u Jego stóp, by być z Nim. Jezus chce się nacieszyć ich obecnością i pragnie, by one też się Jego bliskością cieszyły.
 
Pamiętajmy, że to Marta przyjęła Jezusa do swojego domu i że to dzięki niej Maria może kontemplować Mistrza. Marta pobudza Jezusa swoimi pretensjami do wypowiedzenia się, i właśnie jej żarliwość umożliwia nam otrzymanie tej Jezusowej syntezy działania i modlitwy. Dzięki niej wiemy, co jest drogie Sercu Jezusa. Ewangelista nie przytacza tego, co mówił  Jezus do Marii, siedzącej u Jego stóp, przytacza natomiast cały dialog Marty z Jezusem...
 
Prawdziwą winą Marty nie jest to, że pracowała dla Jezusa, czy też że Go zaniedbała. Jej problem tkwi w tym, że nie nauczyła się od swojej siostry tego, by w swoją aktywność wnieść gest kontemplacyjny. Powinna pamiętać, że Jezus bardziej pragnie spotkania z nią niż posiłku. Kiedy działanie staje się niepokojem, napięciem, poszukiwaniem efektów, grozi zawsze tym, że stanie się poszukiwaniem siebie. Może stać się troską zagłuszającą Boże słowo, co Jezus piętnował w swoim nauczaniu niedługo przed przybyciem do Betanii. Mówił wtedy, że ziarno, które padło między ciernie, oznacza tych, którzy słuchają słowa, lecz potem odchodzą i przez troski, bogactwa i przyjemności życia bywają zagłuszeni i nie wydają owocu (Łk 8,14).
 
 
 
strona: 1 2