DRUKUJ
 
Eliza Litak
Był wysoki i miał warkocz
List
 


 Przez wieki nie zwracano większej uwagi na wizerunek, który odbity jest na Całunie. Nic dziwnego - jest tak niewyraźny, że niemal zlewa się z płótnem. Nie badano też samej tkaniny. Ludziom wystarczała świadomość tego, że - jak wierzyli - Całun okrywał ciało Chrystusa i są na nim ślady Jego krwi.
 
Tajemnice Całunu zaczęto odkrywać dopiero na przełomie XIX i XX w. W 1898 r. włoski fotograf-amator Secondo Pia zrobił pierwsze w historii zdjęcie tej tkaniny. Gdy oglądał w ciemni negatyw, jego oczom ukazała się z niezwykłą wyrazistością postać człowieka, odsłoniły się niedostrzegalne szczegóły wizerunku. Zrozumiał, że Całun może wiele opowiedzieć...
 
To cud, że przetrwał
 
W pierwszym momencie patrzącemu rzuca się w oczy nie sam wizerunek postaci, lecz uszkodzenia płótna. Właściwie to cud, że tak delikatna tkanina przetrwała tyle wieków, i to pomimo burzliwych wydarzeń. Paradoksalnie, do najcięższych uszkodzeń Całunu doszło nie wtedy, gdy był przewożony i ukrywany, lecz w czasie, gdy go troskliwie przechowywano. Największe zniszczenia pozostawił pożar w kaplicy w Chambery w 1532 r. Ołowiana skrzynia, w której przechowywano Całun, zaczęła się topić. Kilka kropel metalu spadło na złożone płótno i wypaliło szesnaście dużych dziur. Gaszący pożar - dwaj franciszkanie, dworzanin i kowal - próbowali schłodzić relikwiarz, wylewając na niego wiadra wody. Ta, przedostawszy się do skrzyni, przemoczyła płótno i pozostawiła siedem czworokątnych jasnych plam. Po pożarze siostry klaryski naprawiły tkaninę, łatając ją kawałkami korporału i podszywając całość lnianym płótnem holenderskim.
 
Na Całunie są też starsze ślady ognia, rozłożone symetrycznie w czterech miejscach. Nie wiadomo jednak, kiedy i w jaki sposób powstały. Być może był to efekt dotknięcia nieostrożnie trzymaną kadzielnicą. Mówi się też, że jest to ślad po ordaliach, czyli "sądzie Bożym". Podczas takiego "sądu" przytykano do relikwii rozżarzony pręt, jeśli zapaliła się, uznawano ją za fałszywą. Nie ma jednak pewności, czy Całun był poddawany takim próbom.
 
Nietypowa tkanina
 
Samo płótno jest jedyne w swoim rodzaju, naukowcy nie znają podobnego. Najprawdopodobniej powstało na Bliskim Wschodzie, być może w Syrii, w pierwszych wiekach naszej ery. Jest to lniana drogocenna tkanina, tkana splotem ukośnym zygzakowatym, bardzo rzadko używanym, najczęściej w tkaninach wełnianych lub jedwabnych, nigdy zaś w lnianych. Ponadto, każda nić osnowy przechodzi kolejno nad trzema a potem pod jedną nicią wątku, co jest również nietypowe i jeśli się zdarza, to w materiałach o znacznie mniejszej gęstości niż Całun.
 
Płótno ma kształt prostokąta o wymiarach 4,36 na 1,1 m. Zauważono, że wymiary te stanowią wielokrotność łokcia, miary długości powszechnie stosowanej m.in. w starożytnej Palestynie (łokieć liczył ok. 54 cm). Nie wiadomo jednak, czy nie jest to czysty przypadek, tym bardziej że w przeszłości małe kawałki Całunu odcinano na relikwie. Przypuszcza się, że skrócono w ten sposób m.in. tę część, na której odbita jest przednia strona stóp.
 
Wzdłuż jednego z dłuższych boków Całunu doszyto pas o szerokości ok. 8 cm, krótszy od płótna o 46 cm. Pas ten wygląda na odcięty, a następnie starannie doszyty w to samo miejsce, o czym świadczy splot, który w obu fragmentach idealnie do siebie pasuje. Nie wiadomo jednak, dlaczego to uczyniono.
 
Tajemnicze litery U
 
Na Całunie zauważono prostokątne pasy, ułożone wokół twarzy mężczyzny, tworzące jakby dwie litery U. Naukowcy wciąż nie są pewni, co pozostawiło taki ślad. Najpopularniejsza teoria głosi, że są to odciski specjalnej podpórki, na której w starożytności i średniowieczu układano głowę zmarłego (wykonywano ją przeważnie z drewna lub słomy). Nie wiadomo jednak, z jakiego powodu na Całunie są odciśnięte dwie litery U, skoro nie znany jest przypadek użycia podwójnej podpórki.
 
 
strona: 1 2 3 4 5