DRUKUJ
 
Ks. Bp Stanisław Stefanek
Blisko Chrystusa, blisko człowieka
Msza Święta
 


Przez te 50 lat kapłaństwa Księdza Biskupa wiele wydarzyło się w Polsce, na świecie i w Kościele. Które z tych wydarzeń miały największy wpływ na życie kapłańskie Księdza Biskupa?
 
Oczywiście Sobór Watykański II. Zostałem wyświęcony przed Soborem, a Sobór przeżyłem już jako kapłan. To był moment przełomowy, który sporo zmienił również w kapłańskiej duchowości. Ale są też i inne wydarzenia, wskażę choćby dwa. Z jednej strony – to ruchy społeczne, począwszy od Poznania w 1956 roku, bo wtedy właśnie rozpocząłem studia teologiczne. Przeżywałem 1956 rok jako alumn teologii. Potem kolejne wydarzenia. Kiedy w 1970 roku palono Komitet Wojewódzki w Szczecinie, prowadziłem adwentowe dni skupienia w kościele Serca Pana Jezusa. Na ulicach widziałem tę całą niedolę szarpania się krzywdzonego społeczeństwa z ówczesnym systemem władzy. Rok 1980 jeszcze bardziej utkwił mi w pamięci, bo jest to rok przyjęcia sakry biskupiej. W samym środku strajków w Szczecinie, 24 sierpnia zostałem konsekrowany na biskupa. Zatem ten społeczny wymiar, ta wojna o sprawiedliwość jest wpisana w moją naturę, w moją posługę. Do dziś w szczególny sposób to na mnie oddziałuje. Jestem bardzo wrażliwy na wszelkiego rodzaju zmiany, i to te przeciwne sprawiedliwości społecznej.
 
Jest też drugi ważny wymiar w moim kapłańskim życiu, to znaczy przejście od życia zakonnego do życia w posłudze biskupiej. To spora zmiana przede wszystkim charakteru pracy, nie mówiąc o istotowej zmianie stanu kapłańskiego. W tej chwili najbardziej tę przestrzeń uważam za swój obowiązek i swoje zadanie, żeby tu nie przeoczyć łaski Bożej.
 
„Msza Święta” to miesięcznik biblijno-liturgiczny. Dlatego muszę zadać pytanie o soborową reformę liturgii. Wiemy, że obok jej entuzjastów są dzisiaj i tacy, którzy ją krytykują. Jak Ksiądz Biskup ocenia te liturgiczne zmiany z perspektywy kapłana, który sprawował liturgię w starym rycie, przeżył czas zmian i od wielu lat celebruje już w nowym rycie, będącym dla większości kapłanów właściwym i jedynym rytem?
 
Muszę tu przywołać na pamięć przede wszystkim nieocenione zasługi Księdza Prymasa Stefana kard. Wyszyńskiego, zasługi na polu wprowadzenia reformy liturgicznej. Najpierw sam uczył i nakazywał uczyć racji, dla której następuje ta zmiana, a dopiero potem wprowadzać zmiany. Idąc za sposobem myślenia Prymasa Tysiąclecia, nigdy nie mogła to być zmiana dla zmiany, nigdy zmiana dla sensacyjnych nowinek, stąd ta potrzeba liturgicznej katechezy. Jestem przekonany, że Polska uniknęła burzy, jaka przeszła przez Zachód w dziedzinie życia religijnego, między innymi też w sferze powołań kapłańskich, bo była mądrze prowadzona przez Prymasa Tysiąclecia. Współczesną zgodę Ojca Świętego na przywrócenie rytu sprzed Pawła VI traktuję jako pewnego rodzaju szczodrobliwość czy wyrozumiałość matki, która pozwala dziecku na szereg osobistych gestów, mimo że jest to trochę taki grymas, może poszukiwanie jakichś specjalnych wrażeń. Ale matka jest wyrozumiała. Kościół to benigna mater – matka łaskawa. Tak to rozumiem. Nie przywiązywałbym w tej chwili wielkiej wagi do powrotu starej liturgii. Sztuczne odtwarzanie, prawie teatralne, prawie kostiumowe starej liturgii nie jest niczym uzasadnione. Lepiej skupić się na pogłębieniu teologii liturgii, a nie na odtwarzaniu starego rytu. Należy pogłębić teologię liturgii, a to jest akurat dzieło Soboru Watykańskiego II, który zainicjował tę wielką pracę. Wiemy, że liturgia posługuje się językiem znaków – językiem piękny, którym człowiek posługuje się od początku, wedle zasady: duch ucieleśniony i ciało uduchowione. Tego właśnie należy pilnować, trzeba dbać o pogłębienie świadomości wewnętrznego utożsamienia się ze znakiem, zrozumienia tego znaku. Liturgia jest przecież sposobem życia mistycznego ciała Chrystusa.
 
Ksiądz Biskup jest chrystusowcem, kapłanem i zakonnikiem, później przyszła sakra biskupia. Zapytam wprost: czy Ksiądz Biskup nadal żyje powołaniem zakonnym?
 
Patrząc od zewnątrz, mógłbym powołać się na bliskość zapisów Kodeksu Prawa Kanonicznego, które omawiają sytuację zakonnika konsekrowanego na biskupa, z kanonami mówiącymi o sytuacji zakonnika wydalonego ze zgromadzenia. I mógłbym czuć się wydalonym, co oznacza zwolnionym. Tak niektórzy to postrzegają. Dla mnie śluby wieczyste są ślubami dozgonnymi, dopóki żyję, jestem zakonnikiem, który ślubował dozgonnie zachowywać rady ewangeliczne. Nie wspomnę, że dziś Kościół i ostatni papieże: Jan Paweł II i Benedykt XVI bardzo głośno wołają o zachowanie rad ewangelicznych w życiu każdego kapłana. W przypadku zakonnika chodzi też o charyzmat zakonny. Śluby mnie obowiązują, jest tylko inna przestrzeń ich realizacji. I tak ślub czystości jest ten sam, bo celibat i ślub czystości spotykają się bardzo głęboko ze sobą. Posłuszeństwo – prawdę mówiąc, obecnie mam więcej przełożonych niż w zakonie. Teraz obowiązki są też moim przełożonym! A po drugie każdego biskupa obowiązuje posłuszeństwo wobec Ojca Świętego, również w kategoriach czysto egzystencjalnych. Racje zakonnego ślubu posłuszeństwa każą mi iść wręcz na ślepo wszędzie tam, dokąd pośle mnie Ojciec Święty. Jest wreszcie i ślub ubóstwa. W tej chwili rzeczywiście mam prawo posiadania i dysponowania majątkiem niezależnie od władz zakonnych. Natomiast czuję o wiele większy przymus do życia cnotą ubóstwa niż wtedy, gdy byłem w zakonie. W tej chwili naprawdę muszę się kontrolować, czy wolno mi takiej lub innej rzeczy używać, czy to lub tamto jest mi potrzebne. Na szczęście nasza sytuacja społeczna jest taka, że jeśli dziś otrzymam tysiąc złotych, to zaraz myślę, kto przyjdzie do mnie po dwa tysiące. Pan Bóg tak pilnuje mojego ślubu ubóstwa, że jeszcze nie zdążę położyć na stole tych otrzymanych pieniędzy, a już ktoś przychodzi i mówi, że jest szczególna potrzeba. Praktycznie więc żadne oszczędności i żadne zabezpieczenie na przyszłość, jest tylko Opatrzność Boża i struktura diecezjalna.
 
Niebawem Ksiądz Biskup wyświęci kolejny rocznik swoich kleryków. W tym roku te święcenia mogą być szczególne, bo stanie przed nimi Biskup Jubilat – Kapłan z 50-letnim stażem. Co powie Ksiądz Biskup swoim neoprezbiterom?
 
Jeśli to będzie zgodne z kalendarzem naszej diecezji, to święcenia kapłańskie diakonów odbędą się dokładnie na miesiąc przed moim jubileuszem. U progu ich kapłaństwa powiem to, co dzisiaj  powinien powiedzieć każdy biskup. Powiem im, co przed chwilą już mówiłem: „Świat będzie chciał was wynająć jako supernowoczesnych profesjonalistów do rozmaitych działań. Zwłaszcza że jesteście atrakcyjni, bo nieskorumpowani, bardziej autentyczni, o wyższym poziomie wykształcenia, zwłaszcza w sprawach społeczno-pedagogicznych”. Rzeczywiście, patrząc od strony zawodowej, ksiądz jest dobrze przygotowanym funkcjonariuszem. Dlatego świat będzie chciał zagospodarować ich naturalne i dobrze przygotowane przez studium seminaryjne talenty. Warto wrócić do słów Benedykta XVI wypowiedzianych w Katedrze Warszawskiej, że kapłani mają być specjalistami od modlitwy i od teologii.
 
Dwie rzeczy należy tu szczególnie podkreślić. Po pierwsze – kapłan nie może sobie pozwolić na jakiś relatywizm, na własne przymierzanie do życia niezmiennych prawd Bożych. To nazywa się konsensus. Nie ma kompromisu w prawdzie i w dobru. Dobro jest zawsze całością i prawda jest całością. Kapłan musi baczyć, żeby nie dać się skusić na popularne przymierzanie zdań Ewangelii do współczesnych poglądów. I po drugie – do nowo wyświęconych kapłanów powiem, że nie są wyświęceni kadencyjnie, że są kapłanami na wieki – in aeternam. Bo jest dziś taka pokusa, żeby pełnić kapłańską posługę tak długo, jak się chce, jak długo dobrze się w tym czuję, jak długo będą spełnione właściwe warunki. Kapłaństwo próbuje się przepisać na poziom wszystkich zawodów, które przecież zawsze mogą ulec przekwalifikowaniu. Kapłaństwa nie da się przekwalifikować. Ono jest niezatartym znamieniem i już nie ma od niego odejścia. Warto pamiętaj o tej jakże prostej Chrystusowej zasadzie: jeśli się przyłożyłeś do pługa, to już nie odwracaj się do tyłu. Każde oglądanie się, które może spowodować wahanie, napięcia, stresy, dołki, narzekania, z natury nie są ani męskie, ani chrześcijańskie, a już na pewno nie są kapłańskie. Będąc kapłanem, trzeba iść jasno do przodu, niezależnie od aktualnych nastrojów. To jest też pewien luksus, bo nie ma drugiego powołania tak jasno, czytelnie zaplanowanego przez Pana Boga.
 
Bardzo dziękuję Księdzu Biskupowi za to osobiste kapłańskie świadectwo. Bóg zapłać!    
 
Rozmawiał ks. Jan Hadalski SChr, Poznań
 
Ks. Biskup Stanisław Stefanek
- urodził się 7 maja 1936 r. w Majdanie Sobieszczańskim, został wyświęcony na kapłana w Towarzystwie Chrystusowym dla Polonii Zagranicznej 28 czerwca 1959 roku w Poznaniu. W lipcu 1980 r. ustanowiony biskupem pomocniczym w Szczecinie, konsekrowany 24 sierpnia w katedrze szczecińskiej. Jego biskupie zawołanie brzmi: „In omnibus Christus”. W dniu 26 października 1996 roku mianowany biskupem – ordynariuszem diecezji łomżyńskiej. Ma tytuł doktora teologii, jest członkiem Prezydium Papieskiej Rady rodziny oraz wiceprzewodniczącym Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny.
   
 
strona: 1 2 3