DRUKUJ
 
o. Paweł Teperski OFMCap
800 lat Reguły św. Franciszka
Głos Ojca Pio
 


Rodzi się zatem pytanie: skąd wzięły się te napięcia i podziały, które, można powiedzieć, trwają do dnia dzisiejszego? Odpowiedź jest prosta i wypływa z samej natury Ewangelii. Nauka Jezusa Chrystusa i sposób życia zaproponowany przez Niego jest skandalem! Gdyby tak nie było, Jezus nie zostałby powieszony na krzyżu, tysiące chrześcijan pierwszych wieków nie zostałoby ukrzyżowanych, a dziesiątki tysięcy ludzi w XX wieku nie zostałoby zamęczonych za wyznawanie tej religii. To właśnie napięcie, które niesie ze sobą Ewangelia, jest powodem nieustannych reform i poszukiwań we franciszkańskim zakonie. Chciałoby się rzec, że dzień, kiedy to napięcie ustanie, kiedy franciszkanie powiedzą sobie: „żyjemy dobrze, zupełnie jak Franciszek, jesteśmy czystym odbiciem Jezusa Chrystusa na ziemi, jesteśmy ludźmi, którzy autentycznie i całkowicie żyją Ewangelią”, będzie początkiem upadku zakonu. Dlatego, paradoksalnie, dopóki w zakonie są napięcia, dopóki głowy podnoszą bracia pragnący życia bardziej radykalnego, często oznaczającego płynięcie pod prąd (nawet pod „prąd zakonny”), dopóty można spać spokojnie, wierząc, że duch Biedaczyny z Asyżu jest stale żywy wśród jego następców.

Niedościgniony wzór

Przyzwyczailiśmy się patrzeć na synów Franciszka i automatycznie porównywać ich z założycielem – co po części jest naturalne i spontaniczne. Jednakże w Regule, której osiemsetlecie ustnego zatwierdzenia obchodzimy w tym roku, ani słowem nie wspomina się o naśladowaniu Franciszka. Reguła stawia przed oczy Jezusa Chrystusa! To On ma być punktem odniesienia, wyrzutem sumienia, kamieniem węgielnym, o który musimy się nieustannie potykać. Jeżeli w obecnej sytuacji spoczniemy na laurach, zadowoleni z przysłowiowego status quo – będzie to oznaczać zwycięstwo złego ducha w naszym życiu. Chrześcijanin nie jest człowiekiem wiecznie niezadowolonym i narzekającym, obnoszącym się ze swoimi słabościami i grzechami. Ale postawa „już wszystko osiągnąłem” jest taką samą pomyłką, jak „nigdy tego nie osiągnę”. Dynamizm i porywający duch Ewangelii polega na tym, że cały czas bez końca poznajemy Boga. Stąd nasza wędrówka do Niego pozostanie nieustannym poszukiwaniem. Franciszek powtarzał braciom: „Bracia, rozpoczynajmy od początku, ponieważ dotychczas niceśmy jeszcze nie uczynili”.

Kiedy zapytano Franciszka, dlaczego tak wielu idzie za nim, odpowiedział, że Bóg nie mógł znaleźć bardziej lichego stworzenia niż on i gdyby ktokolwiek inny został obdarowany przez Boga tyloma łaskami, z pewnością bardziej wielkodusznie by na nie odpowiedział. Franciszek, wypowiadając te słowa, nie kłamał. Franciszkanizm jest w pewnym sensie poszukiwaniem pierwotnej gorliwości i autentyzmu życia Ewangelią. Często jestem zmieszany, gdy w pytaniu o charyzmat mojego zakonu zawarte jest oczekiwanie, iż wymienię dzieła przez nas prowadzone. Kiedy odpowiadam, że istotą naszego życia nie jest prowadzenie konkretnych dzieł (szpitali, szkół, przytułków dla ubogich itp.), ale ewangeliczne życie, widzę rozczarowanie na twarzach moich rozmówców. Spodziewali się bowiem wyszukanej odpowiedzi o wzniosłych inicjatywach, tymczasem otrzymali takie „nic”. Ale taki właśnie był Franciszek. Cóż on takiego zrobił? Do czego powołał go Bóg? Miał tylko iść i głosić Ewangelię, żyjąc skromnie, bez roszczeń, poszukiwania przywilejów, pozbawiony jakiejkolwiek własności – jak Jezus. Istotą powołania franciszkańskiego jest bowiem naśladowanie Jezusa – nie w konkretnym dziele, ale w sposobie Jego życia – we wspólnocie.

Odnowa ludzkiego serca

Będąc dzieckiem swojej epoki, widzę, jak bardzo jestem formowany przez ten świat. Podobnie jak każdy naznaczony skazą grzechu pierworodnego, szukam dowartościowania w tym, co robię, ciągle chcę więcej działać, więcej wiedzieć, bardziej błyszczeć i odnosić sukcesy. Tymczasem Ewangelia proponuje coś innego. Pokazuje, że to sam Bóg odpowiada na potrzeby człowieka. Jezus Chrystus przyszedł na ziemię, przyjął ludzkie ciało, umarł za ludzi na krzyżu i zmartwychwstał. To Jezus wysłużył nam niebo. Oto Dobra Nowina – jesteśmy zbawieni za darmo! Nie musimy się starać, by „wypełnić” Ewangelię – ona została już wypełniona w osobie Jezusa Chrystusa. Teraz tylko potrzeba, abyśmy przyzywali miłosierdzia Bożego, które przemieni nasze serca w serce Syna Bożego.

Dlaczego Franciszek przyciągnął do siebie tak wielkie rzesze, do tego stopnia, że ruch franciszkański nazywano plagą? Działo się tak, ponieważ Franciszek uwierzył Ewangelii, uwierzył Jezusowi. Nie nasze starania, trudy, zmagania i wysiłki czynią nas wielkimi, ale wiara w Jezusa Chrystusa. W tej prawdzie zwiera się nieprzemijająca świeżość Ewangelii, powodująca w zakonie franciszkańskim ów nieustanny ferment, który należy do jego istoty. Bez niego zakon nie może być w pełni sobą, nie zdradzając swojej tożsamości.

Modlę się o to, żeby Pan nadal wzbudzał w szeregach zakonu braci, którzy znów będą „niezadowoleni” i zapragną zaczynać od początku, czyli od poszukiwania pierwotnego ducha Ewangelii, bez którego Dobra Nowina traci swoją świeżość i swój radykalizm. Podobnie jak za życia Franciszka Kościół potrzebuje dziś poważnej odnowy. Ona jednak nie zaczyna się od zmiany struktur, ale od nawrócenia ludzkiego serca. Nawrócenia, które jest darem Boga miłości: Boga Ojca posyłającego Syna – Jezusa Chrystusa i uświęcającego nas Ducha Świętego.

o. Paweł Teperski OFMCap

 
 
strona: 1 2