DRUKUJ
 
Jacek Ponikiewski
Aborcja w epoce zdziecinnienia
materiał własny
 


Wydaje się, że zapotrzebowanie na aborcję jest spowodowane pewnymi atrybutami naszej codzienności, której płytkość, przejawia się właśnie w traktowaniu siebie nawzajem jako inkubatorów, a dzieci jako koszyki emocjonalnej konsumpcji.
   Erich Fromm napisał niegdyś, iż powodzenia w miłości nie można osiągnąć bez prawdziwej odwagi, pokory, wiary i zdyscyplinowania. Jednak z konsternacją dodał również, że w kulturze, w której cechy te należą do rzadkości, równą rzadkością musi być zdolność kochania.
   Wsłuchując się w rzeczywistość, odnieść można wrażenie, iż ludzie traktują świat, niczym wielki supermarket, w jakim wypatrywanie przecen, promocji i gratisów, jest zdolnością przystosowawczą, potrzebną do swojego egocentrycznego przetrwania. Owa zdolność przystosowawcza, zaczyna być widoczna w stosunkach międzyludzkich, które choć paradoksalnie to zabrzmi, rodzą aborcję, a dokładniej jej potrzebę i sens przydatności.
   Nauczono nas być egoistami, korzystającymi z życia i wyciskającymi z przedmiotów, ale także i z ludzi, soki co do ostatniej kropli. Traktowanie dziecka, jako koszyka emocjonalnej konsumpcji, stało się czymś powszechnym w poszczególnych kręgach cywilizacyjnych. Próba dostrzegania w partnerze pewnego interesu, jaki ciągnie za sobą promocje i gratisy, jest formą samozachowawczego instynktu współczesnego człowieka.

Ten samozachowawczy instynkt emanuje na poziomie szukania życiowego partnera podłóg pewnych wytycznych, które forsuje dzisiejszy świat mass mediów i zlaicyzowanych kręgów zachodniej Europy.
   Gratisy są najzwyczajniej w świecie formą sponsoringu, choć widać owe zjawisko też w bardziej subtelnej postaci, jak zadawanie sobie podstawowego pytania, na ile Go stać i ile ma w kieszeni lub, czy Ona będzie miała pracę z godziwymi zarobkami, gdyż przecież nie chcę być jedynym, który wkłada grosz do gniazda.
   Promocje są już trochę innej, bardziej skomplikowanej natury. Człowiek szukający promocji w drugiej osobie, zastanawia się, czy będzie zmuszony do wielu wyrzeczeń oraz trudności, żyjąc pod jednym dachem z pewnym, potencjalnym partnerem. Nikt przecież nie chce pokonywać wspólnie barier i problemów, ponieważ wymaga to nakładów drogocennej energii, a dziś energia jest w cenie i wszystko powinno być instant lub podane w sposób Fast-food.

Współczesność nakłania nas do egzystowania w świecie pozbawionym wspomnianej odwagi, wiary i zdyscyplinowania w przełamywania razem barier, więc nie dziwmy się, że miłość stała się tylko produktem w zamkniętej puszcze, który można dystrybuować.
   Współcześnie model dystrybucji miłości, przejawia się w mass mediach i jest łatwo dostrzegalny w programach stacji takich, jak Mtv, gdzie rządzą produkcje typu "Zakochaj się w Tili Tequili" i wiele temu podobnych. Bohaterka, czy bohater programu, wybiera miłość swojego życia, spośród grona chętnych, którzy przeszli pozytywnie casting.
   Wygląda na to, że trzymając się zasady "łap promocje!", można odnaleźć prawdziwą miłość na półce supermarketu życia, który posługując się dystrybucją miłości, określa nam, jaka ma ona być.

Próba złapania na łańcuch tego, co inne, nie poznane i obce w drugim człowieku, jest podwaliną zakotwiczenia się w bezpiecznej odległości od przylądka miłości, na którym zamieszkuje patos, jak i jej istota.
   Boimy się dokonać retrospekcji serca innego człowieka, ponieważ obawiamy się, iż odkryjemy tam swoje własne słabości i ułomności, jakie zdążyliśmy dopiero co wyprzeć ze swojego Ja za pomocą racjonalnego wiązania się na zasadzie narzędzi wiedzy i reguł totalnego zjednoczenia.
   Emmanuel Levinas powiedział kiedyś, że patos miłości polega na nieprzekraczalnej dwoistości bytów. To w nim bowiem odnajdujemy tą urzekającą tajemnicę i mapy z zaznaczonym skarbem, w kierunku którego podążamy w każdej chwili, kiedy przebywamy z naszą drugą połówką- drugą, lecz nie taką samą. W istocie można zaryzykować tezę, że miłość nie polega na zjednoczeniu się z kimś na zasadzie identyczności i przewidywalności jego zachowań, jak i redukcji jego wyobcowanej od nas części, ale na zatopieniu się w nieznanym i wyczuciu owego patosu, który towarzyszy nam za każdym razem, gdy rzucamy się na barykady czyjejś duszy.

Wykluczanie ze związku odmienności, jako czegoś wrogiego, a nie czegoś, co należy oswoić i pokochać, jest spowodowane tresowaniem ludzi na egoistów, których to dobro, liczy się najbardziej i stanowi dlań wartość najwyższą.
   Rosnący w naszej kulturze egocentryzm, wyraża się także w jej postawie wobec innych kultur lub nawet mikrokultur. Dzisiejsza kultura nauki, pragnie być jedyną prawdziwą i najwyższą, wokół której kręcą się pozostałe, lecz całkowicie od niej zależne i co ważniejsze zdominowane planety.
   Zjawiska takie, jak aborcja są naturalnym odzewem naszego Ja, gdy poczuje się ono nie częścią składową świata, lecz całym światem. Historia nauczyła nas, że wtedy zdolne jest ono do największych okrucieństw i wypaczeń człowieczeństwa, gdyż siłą rzeczy zatracając konotacje z ograniczającym je światem, zaczyna ten świat demolować.

Wyobcowani od odwagi, wiary i zdyscyplinowania, zaczynamy być istotami, potrzebującymi rodziców, gdyż sami stajemy się coraz bardziej dziecinni, przypominając Piotrusia Pana.
   Zabawne dzwonki w komórkach 60-latków, obcisłe jeansy i różowa koszulka pani w podeszłym wieku, czy libacje godne nastolatków na wyjazdach szkoleniowych różnych firm, są oznakami, iż nadchodzą czasy zdziecinnienia. Jako, że chyba sami zaczynamy potrzebować opieki rodzicielskiej, przestajemy siłą rzeczy być zdolni do bycia rodzicami.
   Kultura masowa tak bardzo posunęła się w odrazie do śmierci i opiewaniu młodości, jako produktu i czegoś pożądanego, że chcąc być wiecznie młodzi, staliśmy się dziecinni. Można by powiedzieć, iż współczesna kultura masowa, jest bajkową Nibylandią, którą to zamieszkiwał słynny Piotruś Pan ze swoimi stroniącymi od starości kompanami, walczącymi ze światem paskudnych, dorosłych piratów.

Od zawsze wiadomo było, że dzieci nie powinny mieć dzieci, ale dziś zaczynamy rozumieć to o wiele bardziej dosadnie.
   Rosnące zapotrzebowanie na aborcję, zdaje się być wynikiem desperackiego kroku dzieci, które nie potrafią poradzić sobie z myślą, że właśnie coś się kończy, że wraz z pozytywnym wynikiem ciążowym, muszą wrócić z Nibylandii na ziemię lub wreszcie stać się dorosłymi ludźmi.
   Zatracenie odwagi, wiary i zdyscyplinowania, wpływa zaś na niemożność radzenia sobie z tym, czym jest miłość i idącym z nią ręka w rękę związkiem. Tracąc zdolność kochania, tracimy zdolność do tworzenia rodziny, a tym bardziej przywiązania się emocjonalnego do swojego dziecka. Staje się ono dla pewnych osób tylko rzeczą i niemiłym wypadkiem przy pracy. Emocjonalny koszyk konsumpcji, jest tylko zachcianką, mającą dać nam satysfakcje, a gdy przychodzi niechciany, to nikt nie ma chęci do jakiś większych wyrzeczeń, pozbywając się problemu.

Jacek Ponikiewski
dziennikarz, filozof, eseista