DRUKUJ
 
Robert Krawiec OFMCap
Misja specjalna Ojca Pio
Głos Ojca Pio
 


Ekstazy i wizje demoniczne

"Objawienia i ekstazy św. Ojca Pio – napisał ojciec Benedykt z San Marco in Lamis, jeden z jego kierowników duchowych – zaczęły się w piątym roku życia, kiedy pojawiła się myśl o definitywnym poświęceniu się Bogu, i trwały nieprzerwanie".

Początkowo – od 1893 roku aż do 1915 roku – Ojciec Pio milczał o nadprzyrodzonych wizjach, ponieważ sądził, że są to rzeczy zwyczajne i zdarzają się wszystkim ludziom. W nadprzyrodzonych widzeniach pojawiał się Chrystus, Matka Boża, aniołowie i święci, ale również zły duch. "Moja matka gasiła światło i wiele potworów kładło się koło mnie – wspominał – a ja płakałem. Ona zapalała na nowo światło, a ja milkłem, bo potwory znikały. Znów gasiła lampkę i znów zaczynałem płakać z powodu najścia potworów".

W duchowości Ojca Pio istniał ścisły związek między nadprzyrodzonymi boskimi ekstazami a szatańskimi wizjami, które stawały się tym częstsze i gwałtowniejsze, im bardziej wzrastał on w doskonałości i miłości Boga.

W zależności od tego, jaki skutek zamierzał wywołać w duszy Ojca Pio: lęk, niepewność, rozpacz czy przestrach, zły duch przybierał określony wygląd. Występował jako kierownik duchowy, ojciec prowincjał i pewien przyjaciel kapucynów. Ukazywał się "pod podstacją Anioła Stróża, św. Franciszka, św. Piusa X, Matki Najświętszej, ukrzyżowanego Pana lub w swych straszliwszych kształtach razem z wojskiem duchów piekielnych". Kusił pod postacią sprośnej, nagiej kobiety i gwałtownie popychał duszę, by się jej poddała i uległa. Pokazywał się też pod postacią kata, który biczował aż do krwi. Dowiadujemy się o tym ze sprawozdań, które Ojciec Pio przygotowywał na polecenie swych kierowników duchowych. "Ten gwałtownik szatański – relacjonował Ojciec Pio – nie chce mi odpuścić i miesza mi szyki. Przybrał prawie wszystkie możliwe kształty. Od wielu dni nawiedza mnie wraz ze swymi poplecznikami uzbrojonymi w kije i żelazne narzędzia. Któż zliczy, ile razy zrzucał mnie z łóżka, ciągając po pokoju".

Zielone światło do piekła

Pokusy w życiu Ojca Pio cechowały się gwałtownością, dłuższym czasem trwania i nagłym pojawianiem się bez żadnej przyczyny. Zły duch starał się go doprowadzić do grzechu i odstąpienia od misji ratowania dusz ludzkich. Atakował zwłaszcza w trakcie modlitwy, ćwiczeń duchowych, w dniach choroby i kryzysów. Przedstawiał przed oczy bolesny obraz życia i podsuwał myśli o rozpaczy. Nadto utrudniał kontakt z kierownikiem duchowym.

"Zły duch uniemożliwia mi pisanie do ciebie – pisał Ojciec Pio w liście do ojca Agostina – gdyż kiedy tylko noszę się z takim zamiarem, jestem atakowany przez niego potężnymi bólami głowy, tak iż mam wrażenie, że ona zaraz pęknie. Do tego dochodzi ostry ból w prawej ręce, który sprawia, że nie jestem w stanie utrzymać pióra w dłoni. Diabeł nie chce już mnie wcale opuścić i nieustannie fizycznie mnie bije. Stara się mi zatruć życie swoimi piekielnymi zasadzkami. Podszeptuje mi, abym przestał ci opowiadać, co dzieje się między mną a nim. Zeszłej nocy stanął przede mną nawet pod postacią jednego z naszych zakonników i przekazał mi bardzo surowy nakaz ojca prowincjała, abym już więcej do ciebie nie pisał, ponieważ jest to wbrew ubóstwu i stanowi poważną przeszkodę na drodze do doskonałości".

Innym razem złe duchy obiecały Ojcu Pio, że jeśli spali list od kierownika duchowego, wówczas na zawsze zaprzestaną na niego ataków i pokus. Gdy odmówił wykonania tego polecenia, rzuciły się na niego jak zgłodniałe bestie, przeklinając go i odgrażając się. "Od tamtego dnia codziennie mnie biły – pisał – aż całe ciało było sine od tych licznych ciosów". Po tym zajściu nie mógł odczytać korespondencji od kierownika duchowego. Ksiądz Salvatore Pannullo z Pietrelciny poświadczył pod przysięgą, że list przeznaczony dla Ojca Pio, a otwarty w jego obecności, dotarł tak zaplamiony atramentem, że był całkowicie nieczytelny. Dopiero po położeniu na tym piśmie krzyża, pokropieniu go wodą święconą i odmówieniu egzorcyzmów można go było odczytać.
 
strona: 1 2 3 4