DRUKUJ
 
s. Judyta Wojciechowska CSFMI
Mam talent – i co dalej?
Rycerz Młodych
 


I bądźcie wdzięczni...

Pamiętam, jak byłam w nowicjacie w pierwszych latach swojej formacji zakonnej, i na jednym ze spotkań razem z siostrami czytałyśmy właśnie przypowieść o talentach, a potem dzieliłyśmy się swoimi spostrzeżeniami, mając za zadanie docenić, ale i podziękować Panu Bogu za swoje talenty. Wtedy przez kilka dni, a nawet tygodni z żalem zwracałam się do Pana, że jest skąpy, bo mi nic nie ofiarował; że innym to dał tyle, a mi zupełnie nic. Próbowałam dostrzec chociaż jeden talent, który posiadam, by móc się nim podzielić z innymi, ale niestety zupełna pustka. Więc przy najbliższych okazjach narzekałam siostrom, ile wejdzie, że jestem jednym wielkim beztalenciem, z humorem dodając, że to jest mój największy talent. I stała się niezwykła rzecz: dopiero wtedy siostry otworzyły mi oczy, na to, że potrafię tak wiele, ale nie potrafię tego dostrzec i być za to wdzięczną. Dopiero wtedy odkryłam, że faktycznie to, co wydaje się "o, takie sobie", nic nie znaczące, jest naszym niezwykłym atrybutem. Dziś wiem, że potrafię robić dobrze dekoracje, różne robótki ręczne, że moim talentem jest tworzenie grafiki komputerowej, czy uchwycenie na jednym małym skrawku papieru chwili, jaką dał Bóg do wykorzystania, poprzez robienie zdjęć. Nawet talentem jest to, że wiem, jaki składnik połączyć z drugim, by wyszła z tego smaczna potrawa czy ciasto. Dopiero podzielenie się swą bezradnością z innymi pomogło mi dostrzec dobro, jakie Pan włożył w moje ręce. I nieważne jest to, że nie obdarował mnie takim pięknym głosem, jak moje współsiostry, pomimo że ja śpiewałabym nieustannie i wszędzie... Śpiewam tak, jak potrafię, i cieszę się z tego, że moje siostry czynią to stokroć lepiej ode mnie - i to też jest moim talentem.

Pan szczodrze obdarzył nas swymi łaskami i mówienie, że jestem beztalenciem to fałszywa pokora. Każdy z nas otrzymał ten chociażby jeden najcenniejszy talent, jakim jest życie ludzkie - czas, który mamy do zagospodarowania, do wypełnienia go inwestycjami, które sprawiają nam radość i sprawdzają nasze możliwości, angażują nasze upodobania.
Za każdy stopień uzdolnienia powinniśmy dziękować Panu Bogu bez względu na to, czy dostajemy pięć, trzy, czy jeden talent. Pan Bóg zaprasza, abyśmy rozwijali swoje uzdolnienia w zależności od ilości talentów otrzymanych od Niego.

We właściwym kierunku

Wielu z nas obdarowanych jest bardzo szczególnie. Bo czy wśród nas mało jest geniuszów, wybitnych myślicieli, wynalazców, artystów, których talenty są niezwykłym skarbem nie tylko dla nich samych, ale i dla tych, którzy czerpią z tego bogactwa? Nasze talenty mogą nas i innych ubogacać, ale mogą nam także zagrażać...

Od zakopania talentu w ziemi jest coś jeszcze gorszego, bardziej tragicznego. Uwierzcie mi, że zagrożeniem są nasze otrzymane od Boga talenty wtedy, gdy je wykorzystujemy przeciw Bogu i przeciw bliźniemu. Gdy oddamy je na usługi księcia ciemności - szatana.

W mediach jest przecież mnóstwo programów lansujących talenty - istny przepych, co rusz to coś nowego. Jeden się skończy, na rynek wchodzi drugi, i to rodem z Ameryki, jakbyśmy sami nie mieli pomysłów na coś naszego - polskiego! Nie będę tu wymieniać tytułów, bo i po co?! Przecież sami dobrze wiecie, o co mi chodzi, i zapewne już co najmniej trzy tytuły nasunęły się wam na myśl. I nie mówię, że one są złe, nie! Sądzę, że zamiary powstania ich - cele są bardzo dobre, bo co jest złego w odkryciu tego, co siedzi w nas głęboko i czym możemy się z innymi dzielić? Złe jest raczej podejście do tego, jak my odkrywamy i ujawniamy te talenty i co z nimi później robimy, jeśli nie mamy żadnego odniesienia do Tego, od którego zostaliśmy obdarowani. Złe jest nazywanie talentem czegoś, w czym nie ma, nawet krzty  piękna. W czymś, gdzie więcej jest pychy i samozadowolenia, upartego wyścigu po sławę za wszelką cenę. A gdzie miejsce na wrażliwość? Na ciszę? Na stanięcie w prawdzie?

Żeby uniknąć takich sytuacji, każdy z nas powinien uczciwie rozpoznać i rzetelnie wykorzystać swe talenty dla dobra własnego i innych, wystrzegając się bezbożnego dążenia do zdobywania nieuczciwie zysków. Bóg nakazuje nam twórcze działanie, a nie próżniactwo. Żąda od nas wiary i nadziei w przyszłość, a nie nędznej formy zabezpieczenia bytu. Wiedzmy jednak, że Bóg nie tylko wymaga, On także pomaga, pomaga nam je rozwijać. On daje talent i wzrost, a zadaniem człowieka jest pomnażanie tych talentów.

Masz talent? Więc go rozwijaj, ubogacaj nim innych i ciesz się tym, że Pan tak hojnie cię obdarował, że dał ci talent na miarę twoich możliwości. On, dając go, zaufał ci bezgranicznie i oczekuje, byś nieustannie go pomnażał. Więc cóż nam pozostaje? Zakasać rękawy i wziąć się do roboty. Niech Pan będzie z nas dumny.

s. Judyta Wojciechowska CSFMI
 
strona: 1 2