DRUKUJ
 
ks. Mieczysław Piotrowski TChr.
Droga do pełni szczęścia
Miłujcie się!
 


Każdemu człowiekowi do pełni szczęścia potrzebna jest tylko ta jedyna Miłość, której na imię jest Jezus Chrystus. Pełnię szczęścia osiągają tylko ci, którzy dążą do świętości, ucząc się kochać od Jezusa. Matka Teresa często powtarzała: „Musicie być święci tam, gdzie jesteście, a ja muszę być świętą tam, gdzie posłał mnie Bóg. Więc nie ma nic nadzwyczajnego w byciu świętym. Świętość nie jest luksusem dla kilku wybranych. To zwykły obowiązek – twój i mój. Po to zostaliśmy stworzeni”. Niech przykład i historia jej życia zmobilizują nas do nieustannego ożywiania w sobie pragnienia bycia świętymi, do codziennego trudu kroczenia w ciemnościach wiary do pełni szczęścia w niebie.

Dzieciństwo Matki Teresy
 
Matka Teresa urodziła się 27 sierpnia 1910 roku w Skopje, w Jugosławii, w zamożnej rodzinie albańskich katolików. Rodzice na chrzcie nadali jej imię Ganxhe – Agnieszka. (Prawdziwe nazwisko Matki Teresy to Ganxhe Bojaxhiu). Jej ojciec, Nicola Bojaxhiu, był majętnym kupcem i właścicielem przedsiębiorstwa budowlanego. Posiadał wiele domów i willi, wybudował pierwszy teatr w Skopje. Matka, Drane, wywodziła się także z zamożnej albańskiej rodziny. Gdy miała siedemnaście lat, wyszła za mąż za 35-letniego Nicolę. Urodziła syna Lazara oraz dwie córki: Ganxhe (Agnieszkę, przyszłą Matkę Teresę) i Agatę. Każde dziecko było przyjmowane z wielką miłością, jako najcenniejszy dar Boga.

Rodzice Ganxhe przeżywali swoją wiarę w sposób bardzo konkretny. Pamiętali o słowach Jezusa: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40). Rodzinny dom Matki Teresy otwarty był dla wszystkich, a zwłaszcza dla biednych. Modlitwa była jedną z najważniejszych części ich rodzinnego życia. Codziennie wieczorem zbierali się na wspólną modlitwę, także regularnie uczestniczyli we Mszy św. Ojciec był człowiekiem radosnym, lecz wymagającym, dużo czasu poświęcał na wychowanie swoich dzieci, często im powtarzał: „Musicie być hojni dla wszystkich, ponieważ Bóg jest hojny dla nas. Dał nam wszystko, dlatego wyświadczajcie dobro wszystkim. Nie bierzcie do ust nawet kęsa, jeśli wcześniej nie podzielicie się z innymi. Egoizm jest chorobą ducha, która czyni człowieka niewolnikiem i nie pozwala mu godnie żyć i służyć innym!”. Raz w tygodniu mama razem z dziećmi odwiedzała chorych w mieście oraz zanosiła ubogim jedzenie i ubrania. Chciała, aby jej dzieci były wrażliwe na ludzką biedę i uczyły się miłości bliźniego. Często przypominała im: „Jesteście szczęśliwe, ponieważ mieszkacie w ładnym domu, macie co jeść, w co się ubrać i niczego wam nie brakuje. Nie możecie jednak zapominać, że wielu ludzi cierpi głód, że są dzieci, które nie mają co jeść ani w co się ubrać, a kiedy zachorują, nie mają pieniędzy na leczenie”. Ganxhe była najlepszą uczennicą w klasie, zawsze radosna, towarzyska, gotowa pomagać innym. Angażowała się w życie parafii, śpiewała w chórze, grała na gitarze, pisała wiersze, wspólnota parafialna była dla niej drugą rodziną. Myślała o karierze muzycznej lub literackiej, miała talent do pisania, jej teksty ukazywały się w miejscowej gazecie.

Dramatycznym przeżyciem dla całej rodziny była nagła śmierć ojca w 1919 r.; najprawdopodobniej został otruty w Belgradzie przez tajną policję za to, że popierał walkę o wyzwolenie spod panowania tureckiego.

Pierwsze lata po śmierci ojca były dla rodziny bardzo ciężkie, ale matka, kobieta o silnej wierze, potrafiła uporać się z trudnościami. Założyła własny zakład, w którym sprzedawała wyroby hafciarskie i odzież.

„Matka uczyła nas się modlić i pomagać ludziom, którym jest trudno, również po śmierci taty byliśmy szczęśliwą rodziną. Uczyliśmy się znaczenia modlitwy i pracy” – wspominała Matka Teresa. „Wielu biedaków ze Skopje i okolic znało nasz dom. Nikt nigdy nie wychodził z niego z pustymi rękami. Każdego dnia ktoś jadał z nami obiad, (...) byli to biedacy, ludzie nie posiadający niczego”.
 

 
strona: 1 2 3 4 5