DRUKUJ
 
Wojciech Giertych OP
Chwałą Ojca żywy człowiek
Mateusz.pl
 


Teologia moralna, która wyjdzie od Ojcowskiego zamysłu i ukaże w jaki sposób, łaska Ducha Świętego wyzwala w człowieku działania obrazujące Boga, rodzi oczywiście współczesne problemy. Podporządkowywanie nauczania moralnego treściom znanym jedynie z Objawienia, wiodącym do zjednoczenia z niebieskim Ojcem wydaje się być afrontem wobec oświeconego intelektualizmu. Czyż biały kitel naukowca nie zdaje się bardziej przekonywująco nadawać wiarygodność wypowiedziom niż powołująca się na Objawienie sutanna? Wobec ewidentnego sukcesu nauk ścisłych, zdaje się, że teologia winna ulec pokusie dostosowania się do rygorów ogólnej metodologii nauk. Jeżeli ona poza te rygory wychodzi i nadaje sobie z tej racji szczególne uprawnienia, tym samym, jak się zdaje, ustawia się ona poza granice intelektualnej przyzwoitości. Zjawisko moralności, jest przecież wystarczająco podatne na racjonalną refleksję, aby mogło ono stać się godnym przedmiotem badań naukowych. Można je szeroko analizować uwzględniając przeróżne punkty widzenia, w tym i filozofii, socjologii, psychologii, historii myśli, czy też religioznawstwa. Wkład przesłania biblijnego, tak ważny dla dziejów etyki, poddaje się przecież wielorakim studiom, w których odkrycia archeologii biblijnej, filologii, literatury i kultury religijnej Bliskiego Wschodu, wnoszą istotne naświetlenia. Teologia jednak, jeśli ma być wierna Objawieniu będzie się upierać przy podstawowym odwołaniu się do reguły wiary. Sama filozofia moralna nie wystarczy dla chrześcijańskiej odpowiedzi na dylematy etyczne.

Gdyby teolog uległ pokusie odrzucenia pierwszoplanowego miejsca dla prawdy objawionej, okaleczyłby on teologię. Byłaby to perwersja wiary, oznaczająca iż motywem dla wiary nie jest przyleganie w miłości i posłuszeństwie do Osoby Boga na podstawie autorytetu samoobjawiającego się Boga, ale jest nim jakaś inna, czysto ludzka racja. Gdy ludzkie oceny, opinie filozoficzne, "naukowe" czy ideologiczne, a nawet mody czy zabobony zastąpią regułę wiary będzie to gnostycki fałsz zadany wierze. Gnostyk wierzy z wielu racji, ale nie z tej racji, że Bóg objawił się takim jaki jest. Gnoza pragnie podać ludziom wiarę, która będzie wiarygodna według ludzkich kryteriów. Oznacza to mierzenie prawd wiary za pomocą kryteriów spoza wiary. Tymczasem w chrześcijaństwie postępuje się na odwrót. Chodzi o to, by ludzkie życie mierzyć według kryteriów pochodzących z samej wiary. Zresztą nie da się za pomocą racjonalnych kryteriów udowodnić faktycznej obecności nadprzyrodzonej łaski w ludzkim działaniu. Skoro teologia takich dowodów nie jest w stanie dostarczyć, nie musi ich szukać. Teologia może wkład innych nauk wintegrować w perspektywę wiary, ale ma ona swe podstawowe źródło informacji w prawdzie nie zdobytej czy odkrytej, ale otrzymanej darmo od Boga.

Nadanie przez Katechizm teologicznego pułapu nauczaniu moralnemu, stawia duszpasterstwu wymagający postulat. Pasterz, który apologetycznie poszukuje ludzkich argumentów w celu obronienia nauczania Kościoła, stawia się od razu na straconej pozycji. Jeśli ostatecznym kryterium dla niego będą argumenty racjonalne czy opcje polityczne lub tradycje narodowe, postąpi jak obaj ideologizujący bracia z przypowieści. Jest już tylko sprawą gustu czy zwycięża lewicowa opcja marnotrawnego, czy też prawicowa opcja starszego brata. Obie opcje nie stawiają na pierwszym miejscu poruszenia miłości Ojcowskiej. Nauczanie prowadzące do synowskiej więzi z Ojcem niebieskim z istoty jest zbawcze i misteryjne. Perspektywę wygrawerowania ikony Bożej w człowieku na obraz wsłuchanego w Ojca Syna ukazuje się jedynie językiem tajemniczym, wprowadzającym w doświadczenie wiary. Najlepiej takie słowo głosi się w kontekście liturgicznym. "Głosimy mądrość... ale nie mądrość tego świata... Głosimy tajemnicę mądrości Bożej, mądrość ukrytą, tę, którą Bóg przed wiekami przeznaczył ku chwale naszej" (1 Kor 2, 6-7). Dlatego św. Grzegorz z Nazjanzu tak określał posługę kapłanów:


Kapłaństwo ma podtrzymywać obraz Boży w człowieku jeżeli on w nim tkwi; ma ten obraz wzmacniać, jeśli jest on osłabiony; ma go przywracać jeżeli jest on zniszczony. Kresem posługi jest sprawienie by Chrystus zamieszkał w sercach przez Ducha Świętego, czyli inaczej mówiąc, przebóstwienie człowieka tak by uczestniczył on w najwyższej szczęśliwości.[11]

 

Wojciech Giertych OP


Przypisy: 

[1] zob. Christoph von Schönborn OP, L'icône du Christ. Fondements théologiques, Fribourg: Éditions Universitaires, 1976.
[2] 473.
[3] J.M. Garrigues, Maxime le Confesseur. La charité avenir divin de l'homme, Paris, s. 171.
[4] Katechizm Koocioła katolickiego, 470.
[5] Tekst grecki z Hbr 1,3 mówiący, że Syn jest "odbiciem istoty" Ojca, posługuje się określeniem charakter tes hipostaseos. Czasownik charassein oznacza grawerować, wycisnąć odbicie obrazu, wyznaczyć rozpoznawalne znaki. Sugeruje zarówno malowanie jak i pisanie.
[6] Kard L.J. Suenens, Le Roi Baudouin. Une vie qui nous parle, Leuven: F.I.A.T., 1995, s. 72-3.
[7] Ia-ae, prol.: ...restat ut consideremus de Eius imagine, idest de homine, secundum quod et ipse est suorum operum principium, quasi liberum arbitrium habens et suorum operum potestatem.
[8] 1691.
[9] 1698.
[10] 1697.
[11] PG 35, 432.

 
strona: 1 2 3 4 5 6 7