DRUKUJ
 
Agnieszka Piskozub-Piwosz
Czy Jezus był religijnym fundamentalistą?
eSPe
 


"Tak, tak; nie, nie"

Zobaczmy najpierw, do czego faktycznie odnosi się przytaczany często w obronie "fundamentalizmu Jezusa" pierwszy cytat. Znajdujemy go w Kazaniu na Górze (por. Mt 5, 33-37), w miejscu, gdzie Jezus wyjaśnia przykazania i dokonuje ich radykalnej interpretacji. Wyjaśniając zakaz fałszywej przysięgi, Jezus przestrzega przed wszelkim zarzekaniem się na Boga i będący Jego królestwem świat, ani nawet własne życie - ponieważ człowiek nie jest panem żadnej z tych rzeczywistości ("Wcale nie przysięgajcie, ani na niebo, bo jest tronem Bożym; ani na ziemię, bo jest podnóżkiem stóp Jego; ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego Króla. Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nie możesz nawet jednego włosa uczynić białym albo czarnym" ). Jezusowa interpretacja jest zatem nie tylko radykalizacją znanego Izraelowi przykazania, ale i nauką o relacji Boga i człowieka. Człowiek nie może dysponować Bogiem, nie jest również panem świata, ani własnego życia. Nie ma zatem władzy przysięgania, gdyż to nie on decyduje o tym, co było, jest i będzie. Wszelka próba zapomnienia o tym pochodzi od Złego, gdyż jest zamachem na królowanie Boga w świecie i w życiu człowieka. 

Słowa o "tak, tak; nie, nie" – często używane wręcz mechanicznie jako rzekome potwierdzenie tego, że Jezus chce, byśmy widzieli świat w sposób czarno-biały – stanowią przede wszystkim przypomnienie o miejscu człowieka w świecie, o tym, że człowiek nie jest Bogiem. I sądzę, że jest to jedna z najważniejszych nauk Jezusa, która ma ogromne znaczenie dla naszego pytania o naśladowanie Go. Ten, kto nie uważa się za pana świata ani swojego życia, odkrywa, że istnieje inny, prawdziwy Pan. Jeśli mamy czegoś w życiu dokonać, to nie ma to być realizacja naszego własnego (nawet genialnego) planu, ale próba uczestnictwa w "czymś więcej", w Bożym planie względem nas i świata.

"Kto nie jest ze mną..."

Przyjrzyjmy się drugiemu z przywołanych cytatów (Łk 11, 23). Nie da się zaprzeczyć, że Jezus nie tylko uznaje istnienie autorytetu, ale – co więcej – sam się jako autorytet przedstawia. Całe Kazanie na Górze ukazuje Jezusa jako nowego Mojżesza; interpretuje On bowiem Prawo jako ten, kto nie musi powoływać się na innych nauczycieli, lecz sam ma moc ogłaszać Boże zamysły. Jasno i wyraźnie przeciwstawia się tym, którzy dopatrują się w Jego działaniach czegoś demonicznego, podczas gdy wyrzucanie przez Niego złych duchów jest działaniem mocą Boga (por. Łk 11,14-23; por. Mt 12, 22-30). Nie pozwala, by deprecjonować dzieła Boże, a zatem Jego misję. Jezus nie obawia się konfliktów, potrafi jasno i wyraźnie przeciwstawiać się niesprawiedliwości i nieprawdzie, zwłaszcza, gdy dotyczą one relacji między ludźmi i Bogiem – dlatego tak wyraźnie rysuje się na kartach Ewangelii Jego konflikt z uczonymi w Piśmie, faryzeuszami i przywódcami religijnymi Izraela.

Jednakże nie znajduję w Piśmie Świętym Jezusowego potępienia dla kogokolwiek z tego tylko powodu, że należy do którejś z antagonistycznych względem Niego grup – Jezus potrafi pochwalić uczonego w Piśmie (Mk 12, 34); spotyka się w nocy z faryzeuszem Nikodemem (J 3, 1-21); jada z grzesznikami i celnikami; odwiedza nieuczciwego celnika Zacheusza (Łk 19,1-10). Aby nie popaść w drugą skrajność musimy tu zaznaczyć, że Jezus przychodzi do nich, a także do nas wszystkich, jako lekarz, niosący ratunek tym, którzy źle się mają. Jego radykalne i niezrozumiałe dla pobożnych Żydów spotkania i posiłki z grzesznikami, to nie pochwała grzechu czy przejaw obojętności względem niego, ale pełne miłości ukazanie postawy miłosiernego Ojca względem człowieka.

Jezus widzi w świecie zło i nie przechodzi nad nim obojętnie. On przyszedł po to, aby zło nie triumfowało. Można powiedzieć, że wypowiedział mu wojnę – Jezusowy stosunek do demonów nie pozostawia tu wątpliwości. Nie jest to jednak nigdy wojna z człowiekiem czy społecznością, ale walka o ocalenie człowieka.

Męczeństwo jako weryfikacja?

Jeżeli fundamentalista jest gotów ponieść w takiej walce śmierć, to i Jezusa można by uznać za fundamentalistę, ale... Czy każdy, kto ponosi ofiarę, usprawiedliwia w ten sposób swoje poglądy? Przecież zazwyczaj wszystkie strony konfliktów mają swoich męczenników. Dlaczego zatem nadajemy szczególne znaczenie akurat śmierci Jezusa na krzyżu?

A może śmierć na krzyżu jest tylko niepowodzeniem Jezusa albo niepotrzebną ofiarą – nawet jeśli w dobrej sprawie? To, jak ukazują Go Ewangelie, nie pozwala nam myśleć w podobny sposób. Całe życie i śmierć Jezusa stanowią w nich jedno, całość, której motyw przewodni stanowi posłuszeństwo Ojcu i Jego miłości do ludzi. Jezus przychodzi jako ten, który całym swoim życiem, a także śmiercią, świadczy o miłości Boga do człowieka, do Izraela, do świata. W tak wielu miejscach Pisma jest mowa o Jego posłuszeństwie Ojcu i pełnieniu woli Boga.
 
strona: 1 2 3