DRUKUJ
 
Aneta Szczudło
Optymizm masz w sobie
wstań
 


Być może nieraz dziwiliśmy się, widząc osoby doświadczające choroby czy cierpienia, które mimo to potrafią cieszyć się życiem. Znamy też ludzi, którzy pomimo posiadanego zdrowia i dostatku żyją w ciągłym poczuciu niezadowolenia, niepokoju wewnętrznego i frustracji. W zaskakujący sposób różnimy się między sobą sposobem patrzenia na tę samą rzeczywistość. Jest więc coś w nas, w naszej psychice, co sprawia, że tak, a nie inaczej widzimy świat.

Między pesymizmem a optymizmem…

Osoby, u których dominuje optymistyczne podejście do życia, widzą w świecie nowe szanse dla siebie, potencjalne źródła radości, dobro. Zauważają oczywiście zagrożenia oraz to, co trudne i złe, jednak nie koncentrują się na nich. Nie wyszukują nowych przeciwności. Te zaś, które dostrzegają, wykorzystują jako siłę napędową do działania. Osoby takie mają w sobie głębokie przekonanie, że są w stanie przezwyciężać trudności. We wszystkim, co ich spotyka, dostrzegają dobrą stronę oraz szansę na rozwój.

Ci zaś, u których przeważa pesymizm, koncentrują swoją uwagę na mniej lub bardziej realnych obawach i zagrożeniach. Odczuwają przy tym lęk o siebie, najbliższych, przyszłość. Nie prowadzi ich to jednak do podejmowania konkretnych działań, by temu, co trudne, odpowiednio zaradzić. Jeżeli zaś poczynią w tym kierunku pewne kroki, to często zamartwiają się przy tym możliwymi niepowodzeniami. Nie mogą przez to dostatecznie skupić się na zamierzonym celu.

Jak to się dzieje, że jedni z nas są bardziej pesymistami, a drudzy bardziej optymistami? Widzimy świat i samych siebie poprzez pryzmat posiadanych przekonań. Przekonania to nic innego jak nasze wewnętrzne sądy o rzeczywistości. Niektóre z nich są szczególnie ważne, to tak zwane przekonania kluczowe. Kształtują się one w okresie dzieciństwa pod wpływem atmosfery domu rodzinnego, relacji z rodzicami i rodzeństwem, trudnych sytuacji, których doświadcza dziecko. Dotyczą między innymi otaczającego nas świata – tego, czy jest bezpieczny, przewidywalny, czy mamy na niego wpływ, czy mamy prawo go zmieniać itd. Korzystając z tej głęboko zakorzenionej w nas wiedzy, odbieramy rzeczywistość w określony sposób. Na fundamencie tych właśnie przekonań kształtują się w nas tendencje do optymistycznego lub pesymistycznego podejścia do życia.

W stronę optymizmu…

Co z tego wynika? Sposób widzenia i interpretowania tego, co dzieje się wokół nas, ma istotny wpływ na jakość naszego życia. Kierowanie się optymizmem sprawia, że czujemy się szczęśliwsi i z pogodą ducha patrzymy w przyszłość. Doświadczamy też więcej sukcesów i radości. Łatwiej znosimy przeciwności i chętniej podejmujemy nowe inicjatywy. Nawet w obliczu tego, co bolesne i nieuchronne, potrafimy nie poddawać się rozpaczy.

Czy można coś zmienić? Jednym z nas łatwiej przychodzi cieszenie się teraźniejszością i patrzenie z nadzieją w przyszłość, innym trudniej. Nie jest jednak tak, że ludzie dzielą się na pesymistów i optymistów, a podział ten jest niezmienny. Każdy z nas ma w sobie predyspozycje zarówno do jednego, jak i do drugiego sposobu patrzenia na świat. Możemy świadomie wypracowywać w sobie daną tendencję. A więc każdy z nas może stać się większym optymistą, niż był do tej pory. Jak to uczynić? Poniżej prezentujemy trzy kroki, które pomogą nam odszukać w sobie to, co kieruje ku optymizmowi.

Praktycznie…

Narzekaniu mówimy nie. Jest ono dziś mocno obecne w naszych domach i środowiskach. I choć doraźnie zdaje się pomagać, obniża bowiem poziom napięcia i stresu w danej chwili, to jednak w dłuższej perspektywie czasowej nie jest korzystne. Narzekanie zazwyczaj nie pociąga za sobą konkretnego działania, które miałoby doprowadzić do zmiany na lepsze. Wzmacnia tym samym poczucie braku wpływu danej osoby na otaczającą ją rzeczywistość.

Ćwiczymy się w okazywaniu wdzięczności. Kiedy zaczynamy doceniać to, co mamy, wtedy w naszym sercu rodzi się głęboka wdzięczność za samych siebie, życie i najbliższych. Warto codziennie podejmować refleksję nad dobrem, które spotyka nas każdego dnia, i za to dobro dziękować. Takie proste ćwiczenie się w odkrywaniu dobra w naszym życiu sprawi, że zaczniemy zauważać go coraz więcej i będzie nam to przychodziło z większą łatwością. A w sercu wypełnionym wdzięcznością nie będzie miejsca na głęboki smutek i rozpacz.

Zauważamy dobre strony. Nawet trudne, bolesne doświadczenia mogą sprawić, że nasze życie będzie piękniejsze i pełniejsze. Czasem to właśnie napotykane trudności motywują nas do działania, większego zawierzenia Bogu, skoncentrowania się w życiu na tym, co naprawdę ważne. Warto nawet w tym, co niełatwe dostrzegać przyszłe dobro, które może stać się naszym udziałem.

Wychodząc ku innym…

A kiedy już sami odnajdziemy w sobie pogodę ducha, warto przekazywać ją dalej. Wtedy ci, z którymi się spotykamy, będą mieli szansę przy nas odpocząć, nabrać sił, spojrzeć łaskawiej na siebie i świat. I może przy kolejnym spotkaniu, zamiast narzekać, opowiedzą o tym, co dobrego i pięknego ich spotkało.

Aneta Szczudło – psycholog