DRUKUJ
 
ks. Adam Bajorski
Człowiek a Trójca Święta
Przewodnik Katolicki
 


"Gdy mówię o Bogu, mówię o Ojcu, Synu i Duchu Świętym" – stwierdził Grzegorz z Nazjanzu. Faktycznie, lepiej jest mówić o Trójcy jako o jedności Osób w działaniu, niż abstrakcyjnie spekulować na jej temat.

Lepiej jest widzieć działanie Trójcy Przenajświętszej w doświadczeniu religijno-liturgicznym, mistycznym i często poetyckim Ojców Kościoła, niż podążać za skomplikowanym abstrakcyjnym myśleniem scholastyków. W kontekście zbawczego objawienia Boga w historii lepiej jest widzieć, że "w swojej duszy, jak i w swoim ciele Chrystus wyraża więc po ludzku Boskie życie Trójcy" (KKK 470).

Człowiek upokorzony

Na przestrzeni wieków narastało przekonanie, że człowiek jest panem swojej historii, co więcej, jest panem kosmosu. Człowiek uważał siebie za najdoskonalszą istotę stworzoną, za Boży obraz, za dziecko Ojca i w konsekwencji za brata wszystkich stworzeń i za pana wszechświata. Z biegiem czasu nie wystarczyło mu, że jest dzieckiem Bożym. Zapragnął zostać bogiem o własnych siłach. Chciał więcej niż mógł. Zgrzeszył i zniszczył cały zdrowy porządek świata. Odszedł od pierwotnej miłości aż do tego stopnia, że stał się buntownikiem względem Boga, natomiast wobec współbraci panem niewolników oraz zakładnikiem wobec świata.

Kiedy uświadamiamy sobie swoją nienajlepszą "kondycję", wtedy pytamy się siebie i innych: czy naprawdę musimy być na zawsze upokorzeni?

Bóg Trójjedyny odpowiada na potrzebę człowieka

Odpowiedź jest jedna. Nie musimy. Bo w historii był taki moment, który zmienił bieg wydarzeń. Oto Bóg Ojciec, widząc swoje upokorzone dzieci, będące w potrzebie, posłał swojego ukochanego, jednorodzonego Syna, aby Ten zbawił świat. Wraz z Synem posłał swojego Ducha, aby Ten przypomniał i nauczył całe generacje, także i naszą, że jest dla nas nadzieja.

Bóg, który jest Ojcem dla nas, zapragnął spotkać człowieka, który tęsknił za Nim przez całe stulecia i oczekiwał Go, często od niego odchodząc. Wreszcie Ojciec zdecydował się przemówić przez Swojego Syna - Słowo Odwieczne i Ducha Świętego, Obietnicę Ojca. Wcześniej ludzie pytali z lękiem: dlaczego istnieje ból? dlaczego są upokorzenia? dlaczego tak wiele przeżywanych i znoszonych bezsensowności? dlaczego właśnie ci, którzy są najsłabsi, najmniejsi na ziemi, muszą tyle cierpieć?

Ludzie pytali o to Boga, ale nie czekali na odpowiedź z Jego strony. Wydawało im się, że Bóg milczy. Wobec tego tak próbowali zbudować świat, by wyłączyć Boga z zamętu historii. W dalszym ciągu jednak nie było odpowiedzi, jaka mogłaby zostać udzielona na pytania cierpiących serc, znajdujących się w przepaści nonsensu. I dopiero kiedy Bóg-Ojciec przemówił w wydarzeniu narodzin Jezusa w Betlejem, wówczas człowiek zamilkł i już więcej nie pytał. Jedynie otwarł swoje serce, by słuchać orędzia o Bosko-ludzkiej dobroci, że Bóg przychodzi na świat całkiem mały i wchodzi w historię jako Dziecię leżące w żłobie. Od tego czasu Bóg-Człowiek nie odpowiada na pytanie, "dlaczego" istnieje cierpienie; On cierpi razem z nami. Bóg nie odpowiada na pytanie, "dlaczego" ktoś żyje przeszyty bólem; On sam staje się Mężem boleści. Bóg nie odpowiada na pytanie, "dlaczego" ludzie są tak upokarzani; On sam się upokarza.

Od momentu, kiedy Ojciec przemówił przez swojego Syna w mocy Ducha Świętego, nie jesteśmy już sami. On jest z nami. Nie jesteśmy już teraz samotni, lecz solidarni. Milkną racje rozumu, a zamiast nich zaczyna przemawiać serce. Ono opowiada teraz historię o Bogu, który stał się dzieckiem; który nie pyta, lecz działa; który nie odpowiada, lecz przeżywa odpowiedź. Który nie tylko współczuje, ale posyła swojego Ducha, aby w człowieku umocnić to co słabe, oczyścić to co podłe i nadać sens wysiłkom podejmowanym w celu wyboru dobra, a nie zła.

Miłość chce się udzielać

Człowiek jest stworzony na podobieństwo Boga Trójjedynego. Kiedy potrafi wyjść za wąską bramę swojego egoizmu, wtedy w jakiejś mierze jest odzwierciedleniem Boga na płaszczyźnie rzeczy stworzonych. Pismo Święte uczy: "Bóg jest miłością "(2 J 4, 16 b). Miłość zakłada wspólnotę, a więc spotkanie się, informację o sobie, oddanie siebie samego innym. Bóg jest doskonałą wspólnotą osób. Miłość Boża rozdaje się nie z powodu bezgranicznego ubóstwa, jak ma to miejsce u człowieka, lecz z powodu niezmierzonej obfitości. Właściwością miłości jest udzielanie się. Tak więc Bóg jest nie tylko Ojcem, ale także i Synem, czyli całkowitym udzieleniem się Ojca. Jest On nie tylko Ojcem i Synem, lecz również Duchem Świętym, absolutnym udzieleniem się Ojca i Syna; Jest On nie tylko Ojcem, Synem i Duchem Świętym, lecz jest On również w całym stworzeniu, w jego nieograniczonej ilości stworzeń, jako wyraz trójjedynej miłości, która przekracza samą siebie, kiedy przekazuje w czasie i przestrzeni swoją Prawdę, Piękno i Dobro.

ks. Adam Bajorski