DRUKUJ
 
Michał Piekara
Spoglądaj inaczej
Droga
 


3. Poszukiwanie intencji drugiej osoby

Często popełniamy błąd polegający na przypisywaniu złej intencji drugiej osobie wtedy, kiedy różnimy się w ocenie jakiejś sytuacji. Kasia mogłaby powiedzieć, że Wojtek celowo ją odsunął na bok, ponieważ się jej wstydził. Wojtek mógłby zarzucić Kasi, że jest dla niego zaborcza i celowo nie pozwala mu spotykać się z innymi ludźmi. W jednym i drugim przypadku zakładaliby negatywne intencje. Dzieje się jednak odwrotnie – intencje mamy dobre, ale wyrażamy je w raniący sposób. Dlatego intencją Kasi mogło być pokazanie, że poczuła się odsunięta. Natomiast intencją Wojtka mogło być wyrażenie, że potrzebuje większej tolerancji w sytuacji niespodziewanej. To dobry punkt wyjścia do rozmowy.

4. Poszukiwanie intencji własnych

Warto również ocenić własne intencje. Odnieść się do tego, dlaczego tak postępuję. Jeśli nazwiesz swoje intencje, będziesz mógł o nich powiedzieć. Mówienie o intencjach zwykle łagodzi rozmowę.

5. Stawianie uczuć wyżej niż argumenty

I nie zapominaj, że moment, w który zranione zostają uczucia, jest tym właśnie momentem, którym warto odpuścić na jakiś czas płomienną argumentację i zatroszczyć się najpierw o uczucia drugiej osoby. Nie oznacza to, że masz zrezygnować z faktów przemawiających na Twoją korzyść, ale odroczyć je w czasie. Na nic nie zdadzą się nawet najlepiej dobrane argumenty, jeśli uczucia będą zranione tak bardzo, że żaden argument nie zostanie usłyszany, a relacja naderwana.

Wierzę, że tych kilka wskazówek pozwoli Ci podjąć zwycięską próbę spoglądania inaczej na zdarzenia i sytuacje. Szczególną formą przyjmowania czyjejś perspektywy jest empatia, która odnosi się nie do opinii, ale do uczuć. Umiejętność rozumienia i nazywania uczuć oraz ich współodczuwanie jest równie ważna. I o niej powiemy sobie następnym razem.

Michał Piekara 

 

Z OSOBISTEGO DZIENNIKA


Dziś doszło do kłótni z moimi rodzicami. Czepiali się, że wróciłem do domu później, niż się umawialiśmy. Mocno podziałało mi to na nerwy. W końcu nie jestem małym chłopcem! Wykrzyczałem im, że starają się mnie kontrolować i że ja też potrzebuję wolności. A poza tym, tak wiele razy dawałem im dowody na to, że mogą mi ufać i na mnie polegać, że zupełnie nie rozumiem ich reakcji.

No dobrze, postaram się spojrzeć na to zdarzenie z ich perspektywy. Czekali na mnie, bo się martwili. Bo byli ciekawi, jak spędziłem wieczór. Ostatecznie, skoro mieszkam z nimi, powinienem bardziej liczyć się z ich oczekiwaniami i pewnie gdybym dał znać, że się spóźnię, nie byłoby problemu.

Dziwne to, bo z jednej strony czuję, że mam rację, a z drugiej nie mogę wykluczyć ich racji. I co dalej? Powiem im o tym, jak ja to widzę i że zdaję sobie sprawę, że mogą to widzieć inaczej. To najuczciwsze rozwiązanie. I najbliższe prawdy.

Kiedy tak sobie myślę o tym z ich perspektywy, to dochodzę do wniosku, że mieli prawo się zdenerwować. A skoro tak, to powinienem ich przeprosić. A Ty? Co byś zrobił?

Brat z drugiej strony ulicy

 
strona: 1 2