DRUKUJ
 
Marcin Piątek
Dziękuję, nie piję
Głos Ojca Pio
 


Nikt mnie nie zatrzyma…

1923 rok był dla Matta początkiem poważnych problemów ze zdrowiem: wykryto u niego ciężką chorobę serca – częstoskurcz. Pogodzony ze śmiercią, mawiał: „Nikt mnie nie zatrzyma, kiedy Pan mnie wezwie”.

Zmarł 7 czerwca 1925 roku, w niedzielę Świętej Trójcy, w drodze na mszę świętą, na bruku ulicy Granby. Nikt go nie rozpoznał, ciało zidentyfikowano dopiero po czterech dniach. Podczas przygotowań do pogrzebu odkryto pod jego ubraniem dwa żelazne łańcuchy, które, pokutując, nosił przez dziesięć lat. Na szyi zawieszał wielki różaniec z medalami. W jego pokoju odkryto liczącą około dziewięćdziesięciu pozycji kolekcję książek – a był zwykłym robotnikiem, który zdobył zaledwie podstawowe wykształcenie. Poza tym w jego czasach o książki wcale nie było tak łatwo.

Najważniejszą lekturą Matta było Pismo Święte. W Starym Testamencie ukochał szczególnie Psalm 51, w Nowym – napomnienia Jezusa o poście i modlitwie. Gdy czegoś nie rozumiał, w czasie spowiedzi pytał kapłana o wykładnię. Wieczorami czytał dzieła teologiczne, np. św. Franciszka Salezego. W jego bibliotece znaleziono trzydzieści życiorysów świętych – szczególnie cenił tych, którzy, jak on, porzucili grzeszne życie i doświadczyli przemiany (Małgorzata z Kortony, Maria z Egiptu).

W jego pokoiku znaleziono także kartki z zapiskami. Oto jeden z nich: „O najsłodszy Jezu, zniszcz we mnie wszystko, co jest złem, niech to wszystko złe obumrze. Zniszcz we mnie wszystko, co jest występne i samowolne. Wyniszcz wszystko, co Ci się nie podoba we mnie, usuń wszystko, co jest moje własne. Daj mi prawdziwą pokorę, prawdziwą cierpliwość i prawdziwą miłość. Użycz mi doskonałego panowania nad moim językiem”.

Apostoł trzeźwości

Pogrzeb odbył się w Boże Ciało 1925 roku. Matta złożono do prostego grobu na cmentarzu Glasnevin w Dublinie, w habicie Trzeciego Zakonu św. Franciszka, do którego należał.

Rok później sir Joseph Glynn napisał o nim małą broszurę, która cieszyła się ogromną popularnością. W 1927 roku krótki życiorys przetłumaczono na dwanaście języków, a wydanie anglojęzyczne sprzedało się w stutysięcznym nakładzie!

W latach 1931–1937 trwał proces informacyjny, podczas którego dwudziestu ośmiu świadków pod przysięgą składało swoje zeznania. W procesie apostolskim w latach 1948–1952 zeznawało czterdziestu świadków. W 1952 roku odbyło się podniesienie szczątków sługi Bożego Matta Talbota.

W 1932 roku dawne mieszkanie Matta odwiedził, przebywający na 31. Kongresie Eucharystycznym w Dublinie, arcybiskup Paryża, kardynał Verdier. Wszedł do pokoiku bardzo poruszony, uklęknął i ucałował podłogę…

Matt Talbot nie zdobył wykształcenia, majątku ani sławy za życia. Był prostym, niewyróżniającym się robotnikiem i właśnie dlatego dane przez niego świadectwo jest szczególne, a jego życiorys może być inspiracją dla tych, którzy próbują wyrwać się z sideł nałogu. To oni najżarliwiej modlą się o jego rychłą beatyfikację i kanonizację.

Marcin Piątek
 
strona: 1 2 3