DRUKUJ
 
Tomasz Górka
Rozumienie wolności w myśli filozoficznej Karola Wojtyły
Cywilizacja
 


Styczeń uważa, że dzieje się tak, ponieważ osoba dzięki sumieniu zachowuje swoją wolność, że nie ma kolizji między nakazami sumienia w formie powinności („powinienem x”) a wolnością, że zachowuje ona swoją wolność od początku do końca. Osoba jest wolna od samego początku, ponieważ jawiącego się przed nią dobra nie musi wcale wybrać, co więcej może wybrać zło, którego wybrać nie powinna, a jednak zdolna jest to uczynić. Osoba zachowuje swoją wolność również wtedy, gdy wybiera dobro, które wybrać powinna. Powinność jako akt sumienia jest sądem, a więc wyrazem poznania.

Styczeń stwierdza, że zachowujemy wolność, gdy wydajemy sąd, ponieważ sąd ten jest przez nas wydawany, my jesteśmy jego autorem. Nikt za nas tego sądu nie może wydać. To my jesteśmy podmiotem wydanego sądu o powinności, która jest do nas skierowana z zewnątrz, przychodzi do nas, a my – wolnym aktem – ją przyjmujemy. Dlatego powinność mnie nie obowiązuje dotąd, dopóki ja sam nie wydam danego sądu: „powinienem”. Natomiast gdy go wydam, sam się nim wiążę, sam się od tego sądu uzależniam, a także w stosunku do niego i ze względu na niego dokonuję samozobowiązania, ale zawsze czynię to w sposób wolny.

Jednak wolność człowieka wydającego sąd o powinności mogłaby przybrać formę samowoli, gdyby przy wydawaniu tego sądu nie kierowała się normą obiektywną, którą ostatecznie jest prawda. Człowiek bowiem nie tworzy prawdy ani jej nie kształtuje, lecz poznaje i uznaje ją jako prawdę niezależną od niego – osoby ją poznającej. Wydanie sądu powinności jest niewątpliwe własnym aktem człowieka, jednak jest to również akt poznania, którego przedmiotem jest prawda. Oczywiście nie jest tak, że wydając sąd sumienia, zawsze ujmujemy w nim prawdę – dlatego niekiedy mówimy o sumieniu błędnym; z tego powodu należy usilnie dbać o rozpoznanie prawdy, o dotarcie do niej. Wydanie sądu sumienia poprzedzone jest etapem dochodzenia, poznawania, ważenia racji, nim ostatecznie osoba dokona wyboru powinności, nim stwierdzi: „powinienem x”. Jednak gdy już wyda sąd o powinności, wtedy obowiązuje on osobę bezwzględnie, w całej rozciągłości. Styczeń ujmuje to w zdaniu: „Com sam stwierdził, temu nie wolno mi zaprzeczyć” [8].

Pomimo nieco anachronicznej formy treść zdania jest nadal aktualna, a wypływające z niego wnioski są doniosłe. Na poparcie twierdzenia Styczeń odwołuje się do eksperymentu myślowego, który każdy na swój własny użytek może przeprowadzić. Wystarczy stwierdzić nawet najbłahszą rzecz (np. kolor kartki papieru, na której jest ten tekst), a następnie spróbować zaprzeczyć temu, co się wcześniej stwierdziło. Oczywiście mogę to uczynić, czyli zaprzeczyć temu, co przed chwilą stwierdziłem, ale wtedy nie tylko zaprzeczam poznanej prawdzie, ale również – co jest najistotniejsze – dokonuję rozłamu w samym sobie, sprzeniewierzam się i zaprzeczam samemu sobie, dokonuję wtedy samoniszczącego uderzenia w samego siebie. Styczeń stwierdza, że trudno o bardziej absurdalne i zarazem niszczące użycie wolności, gdy osoba poznając prawdę, za taką ją uznaje i świadczy o niej, jednocześnie tej prawdy się wypiera i jej zaprzecza. W ten sposób dokonuje samozniszczenia jako osoba.

Po przedstawieniu istotnego zagadnienia powinności, rozszerzonego o stanowisko T. Stycznia, powracamy do toku naszych poprzednich rozważań. Każdy przejaw działalności osobowej – jak to stwierdziliśmy – cechuje sprawczość. Człowiek jest sprawcą swoich czynów, swoich aktów. Ale ze sprawczością wiąże się również odpowiedzialność za swoje działanie, za swoje czyny. Człowiek jako autor czynów, jako ich sprawca, właśnie ze względu na to, że tych czynów jest autorem, jest równocześnie za nie odpowiedzialny. Odpowiedzialność w takim ujęciu cechuje się pewną zewnętrznością, na odpowiedzialność patrzymy niejako z zewnątrz. Jednak odpowiedzialność najściślej związana jest z wnętrzem człowieka, z jego samostanowieniem oraz ze spełnieniem się jako osoby przez dokonywane czyny. Ze względu na ten wymiar wewnętrzny odpowiedzialności można mówić o społecznym czy międzyosobowym wymiarze odpowiedzialności, i na tej podstawie ustalać pewne zasady życia społecznego.

Relacja prawdy do wolności

Zagadnienie relacji prawdy do wolności, zwłaszcza w perspektywie sumienia, podejmował w swoich analizach uczeń Karola Wojtyły – ks. Tadeusz Styczeń SDS. Według niego sumienie jest szczególnym „miejscem” stykania się osoby z prawdą oraz w sposób wolny wiązania się nią wraz z pojawieniem się powinności. Jednak czy owo wiązanie się prawdą oznacza, że wiążąca prawda jest czymś, co osobę zniewala, pozbawia ją wolności? Otóż uważa on, że tak nie jest, co więcej, sumienie jest gwarantem wolności, rozumianej jako samozależność, i wolności tej strażnikiem [7].

Styczeń zwraca uwagę na pewien fakt (ściśle związany z sytuacją Polski oraz innych państw socjalistycznych, które uzależnione były ekonomicznie, ale jeszcze bardziej ideologicznie od ZSRR), że próby swoistego „uwolnienia” człowieka od dokonywania wyboru między dobrem a złem, „uwolnienia” go od sumienia rzekomo w imię jego dobra oraz obrony jego wolności, zawsze wywoływały zdecydowany sprzeciw. Ludzie występując w obronie wolności sumienia, domagali się niejako pozostawienia ich – paradoksalnie – w więzieniu sumienia, ponieważ tylko w ten sposób czuli się wolni. Można dodać, że tylko tak ludzie mogą czuć się wolni zawsze. Jak więc można wytłumaczyć ten swoisty paradoks?

Człowiek jest odpowiedzialny za wybierane wartości

Odpowiedzialność ściśle związana jest z sumieniem osoby, a więc z jego powinnością. Człowiek jest odpowiedzialny za wybierane wartości, ponieważ to, co wybiera i realizuje poprzez swoje czyny, ma wpływ na to, kim się osoba staje w wymiarze moralnym – wybierając i czyniąc dobro, osoba staje się dobra, wybierając i czyniąc zło, osoba staje się zła. Należy w tym miejscu zwrócić uwagę na to, że osoba odpowiedzialna jest sama przed sobą za swoje czyny jako tych czynów sprawca. Odpowiedzialność ta jest odpowiedzialnością w sensie moralnym [9]. W przypadku odpowiedzialności osoby przed samą sobą, którą można nazwać również samo-odpowiedzialnością, występuje – podobnie jak przy strukturach samo-posiadania i samo-panowania – swego rodzaju złożoność: człowiek jest tym, kto za siebie odpowiada, jak również tym, przed kim jest odpowiedzialny. Odpowiedzialność moralna za swoje czyny jest równocześnie odpowiedzialnością za własną samorealizację, za własne spełnienie się jako osoby.
 
strona: 1 2 3 4 5