DRUKUJ
 
Cezary Sękalski
Gdy dochodzisz do granic
Głos Ojca Pio
 


Czy ten proces u wszystkich przebiega tak samo?
 
Nie. Najwcześniej równowagę znajdują dzieci chore i niepełnosprawne.
 
Kiedyś miałam napisać prelekcję dla rodziców dzieci chorych na cukrzycę, które muszą prowadzić bardzo uregulowane życie: dieta, zabiegi itd. W kontaktach z tymi rodzicami i ich dziećmi zdobyłam ciekawe doświadczenie. Byłam zdumiona, jak wcześnie te dzieci uzyskują dojrzałość emocjonalną, a nawet intelektualną, dzięki temu, że wcześniej doświadczają własnych granic (jeżeli są akceptowane, kochane i otoczone opieką)!
 
Chodzi o zdolność przystosowania się! Tutaj rodzi się nowe spojrzenie na wrodzone kalectwo. Nie jest to tylko kwestia pokonywania słabości za wszelką cenę, ale przede wszystkim rozwoju w obrębie możliwości, jakie otrzymaliśmy.

Ale przychodzi też moment, że trzeba podjąć decyzję: leczyć czy zaakceptować?
 
Leczyć zawsze. Ale to prowadzi do następnej granicy – granicy możliwości terapeutycznych.
 
Miałam doświadczenie pracy z młodym człowiekiem, który jako zawodowy wojskowy w czasie działań wojennych stracił wzrok. Pomagałam mu jako studentka wolontariuszka, czytałam mu książki, a on przepisywał je na maszynie do pisania alfabetem Braile’a dla biblioteki dla niewidomych.

Podczas rehabilitacji w Laskach bardzo silnie przeżył nawrócenie. Raz powiedział mi: – Proszę Pani, niech mi Pani powie, co mnie interesowało jako żołnierza? Konie, dziewczyny, wóda i karty, i nic poza tym! A teraz czytam Norwida, gram na skrzypcach, jestem zaangażowany. Jestem człowiekiem, który pracuje dla innych! W pewnym momencie zrozumiał, ile zyskał przez swoje kalectwo.

Co więcej, bardzo chciał mieć żonę. Był to kłopot dla wolontariuszek: musiałyśmy się zmieniać, bo on do każdej się przywiązywał i trzeba było jakoś zareagować. Ale o dziwo, odnalazła go dziewczyna, z którą chodził jako młody chłopak, kiedy był zdrowy, i pobrali się.
 
I tak mamy żywy przykład, jak czasem bolesna granica może stać się dla człowieka mocnym impulsem do rozwoju.
 
Przekleństwo staje się błogosławieństwem, jeśli podejdzie się do niego w sposób dojrzały. 
 
Trzeba tylko umiejętnie przejść proces przystosowania i przezwyciężania tego, co negatywne. Wtedy człowiek nie jest w stanie – wręcz nie chce – wrócić do swego myślenia z czasów przed kalectwem.
 
Myślę, że dotyczy to także w pewien sposób ludzi zdrowych. Młodemu człowiekowi wydaje się, że wszystko jest możliwe: mogę być lekarzem, strażakiem, kaskaderem… 
 
Wszystko bym mógł, gdybym tylko chciał albo gdybym miał odpowiednie warunki. W tym drugim przypadku oczekiwania adresowane są do otoczenia.
 
W pewnym momencie człowiek uświadamia sobie, że może być już tylko sobą, nikim innym. To bolesne zawężenie świata. I to rodzi m.in. kryzys półmetka, który czasami przebiega w taki właśnie w sposób: człowiek już wie, że wyczerpał swoje możliwości...
 
Wtedy poznaje się zwrot „już nie”. Ważne jest, by rozwoju nie mylić z sukcesem i awansem. Nie każdy rozwój jest w ten sposób premiowany, zwłaszcza w duchowości.
 
Czasem jest to kwestia wyboru: awans czy rozwój? Awans społeczny nie stanowi rozwoju, a nawet może w nim przeszkadzać, ponieważ „usztywnia” człowieka i czyni go biurokratą. Często kończy się to uzależnieniem, lękiem przed stratą i szukaniem pocieszeń. Na przykład wymianą żony po pięćdziesiątce.
 
Kryzys półmetka związany jest z procesem godzenia się ze swoimi granicami. Powiedziała Pani, że mężczyzna może próbować rozwiązać ten konflikt w taki sposób, że porzuca swoje małżeństwo i wchodzi w nowy związek, ponieważ ma wrażenie, że znowu całe życie przed nim. 
 
Dzieje się tak, gdy w kryzysie półmetka dochodzi do wewnętrznego konfliktu między granicami człowieka a jego pragnieniami. Często chęć rozwoju miesza się nam z pragnieniem wielkości. Rozwój zawsze jest możliwy, a wielkość nie – pewne jej ramy są nieprzekraczalne i trzeba umieć w nich się zmieścić. Szukanie nowego terenu działania, pewna zmiana bywa pozytywna, ale tylko wtedy, jeżeli jest rozważana jako nowe zadanie, a nie jako szansa traktowana czysto egoistycznie, gdy chcę czegoś tylko dla siebie.
 
strona: 1 2 3 4