DRUKUJ
 
ks. Bogusław Szpakowski SAC
Smutek. Ważne cierpienie
Zeszyty Formacji Duchowej
 


Życie ludzkie naznaczone jest wieloma stratami. Straty przeżywamy doznając uczucia smutku. Często bronimy się przed tym uczuciem. Stosujemy rożne obronne strategie, które pozostawiają nierozwiązany smutek przeradzający się w przygnębienie a nawet w depresję. Przyjęty i przeżyty do końca smutek może poprowadzić nas na głębszy poziom naszego osobowego rozwoju, tak abyśmy mogli odnaleźć samych siebie. Spotkanie z Bogiem przemieniającym nasz smutek w radość staje się progiem do życia w radość, której nikt nie jest w stanie nam odebrać. 

Zgoda na uczucie smutku

Do repertuaru ludzkich doznań należy smutek. Gdy się pojawi, różnie na niego reagujemy. Czasem niepokojem. Czujemy się zagrożeni. Podejrzewamy siebie o zaburzenia nastroju, boimy się depresji. Z łatwością sięgamy po środki zmieniające nasz nastrój takie jak: alkohol, odpowiednie towarzystwo, doświadczenia seksualne a nawet narkotyki. Rynkowa rozrywka ma nam zapewnić właśnie „rozerwanie” aktualnego stanu psychicznego i duchowego, a co w praktyce oznacza wytłumienie smutku na drodze spiętrzania uczuć. Temu służą populistyczne hasła i praktyki typu: no rozerwij się!, więcej czadu, mocy, dźwięku i decybeli! Ta siłowa próba zmiany nastroju, wymuszenia radości, ekstazy, najczęściej kończy się jeszcze głębszym smutkiem często skrywanym przed samym sobą. We własnym smutku można się jednak utopić. To innym sposób reakcji na to uczucie. Na drodze negatywnego myślenia o doznawanym smutku, użalania się nad sobą, biadolenia, narzekania, eskalujemy to uczucie. Nierzadko sięgamy po środki zmieniające nasz nastrój, nawet po leki antydepresyjne, które z wielką hojnością przepisuje wielu psychiatrów. Bywa i tak, że z powodu smutku czujemy się winni. Nierzadko człowiek przygnębiony szukający porady u księdza słyszy z jego ust oskarżenia typu: jesteś smutny, bo się nie modlisz, za mało dajesz siebie w swojej pracy i służbie. Przecież chrześcijanin powinien promieniować radością i weselem. Jeśli u ciebie jest inaczej, to coś z tobą nie tak!. Taka porada jeszcze głębiej nasyca poczuciem winy i smutku człowieka szukającego pomocy. Nie wolno nam zapomnieć, że uczucie smutku należy do podstawowego repertuaru ludzkich uczuć. Występuje ono u ludzi zdrowych, a w większym natężeniu w nerwicach a także w zaburzeniach depresyjnych. Nikt nie jest wyłączony z kręgu ludzi, dla których smutek jest uczuciem nieznanym. Także Jezus stając się prawdziwym człowiekiem podobnym do nas we wszystkim, co ludzkie doznawał smutku. „Smutna jest moja dusza aż do śmierci (Mt.26, 38)” – Wyznał Chrystus przed swoją męką. Przed swoimi uczniami nie krył prawdy, mówił im bezpośrednio, wprost „doznacie smutku (J. 16,22)”. Uczucie smutku ma swój sens. To uczucie, w określonej sytuacji egzystencjalnej niesie nam jakieś ważne przesłanie, które trzeba umieć usłyszeć, odczytać, pójść za nim, by uzyskać większą wolność i przekroczyć kolejny próg w osobistym rozwoju. 

Dopuścić uczucie smutku

Wśród uczestników rekolekcji ignacjańskich są i tacy, którzy instrukcje Świętego Ignacego nakazującą by w czasie pierwszego tygodnia ćwiczeń rekolektanci nie uśmiechali się wzajemnie do siebie, traktują jako coś sztucznego, tłumiącego uczucie radości, a nawet jako wręcz prowokacje. Także niektóre teksty Świętego Benedykta mówiące o powadze ducha interpretowane są przez wielu chrześcijan w podobny sposób. Dlaczego takie instrukcje mówiące o zachowaniu powagi budzą u wielu osób opór? Przed czym one się bronią? Czasem bronią się ze strachu. Lękają się oni, że ich smutek wypłynie jak oliwa na powierzchnię wody, a wtedy będą musiały skonfrontować się z sobą samymi. Spotykam nierzadko osoby duchowne, które latami żyją w chronicznym przygnębieniu, płaczą nocami w snach bądź przed ekranem telewizora. Jednak uczucie smutku nie przedarło się jeszcze do ich świadomości. Być może, że nie dali sobie prawa do przeżycia własnego smutku, boją się spojrzeć mu w twarz. Jednak to uczucie wzbiera jak wzburzona fala za falochronem wzbiera i wylewa się w momentach, gdy tracimy świadomą kontrolę nad sobą samym. Wiele osób lęka się własnego smutku, walczy z nim, buduje zapory. Ale, z kim tak naprawdę walczą? Czego się lękają? Czyż nie samych siebie? Przecież uczucie smutku to część nas samych. Dobrze czasem poprosić kogoś, na kim możemy się oprzeć np. przyjaciela, terapeutę, kierownika duchowego, by doznając wsparcia dopuścić do siebie i przyjąć uczucie smutku. Prawdą jest, że każdy z tym doświadczeniem musi się spotkać sam na sam, ale jeśli czujemy się bardzo zagrożeni wsparcie osób, którym ufamy, może pomóc nam skonfrontować się z uczuciem smutku. Nie chodzi tu tylko o doświadczenie oczyszczającej mocy katarsis, ale o zrozumienie i przerośnięcie aktualnie przeżywanego stanu w kierunku osobowego rozwoju. Są osoby, które korzystając z wielu terapii zatrzymują swój rozwój na funkcji, jaką spełnia katarsis. Potrzebują od czasu do czasu się wypłakać, odreagować, ale nie idą głębiej w osobowym rozwoju. Nie pozwalają się uczuciu smutku poprowadzić na taki obszar swojej osobowości, której jeszcze nie znają. 

Sens uczucia smutku

Każde uczucie, które doznajemy ma swój sens, który trzeba odczytać. Uczucie smutku pojawia się jako reakcja emocjonalna na doznaną stratę. Obraz smutku często kojarzy się nam z pogrzebem, żałobą, stratą osoby dla nas ważniej. Słowo „strata” można użyć jako kategorię antropologiczną opisującą naszą ludzką egzystencje. „Niekiedy wydaje się nam, że życie jest tylko serią kolejnych strat – stwierdza Henri J.M. Nouwen. Z chwilą urodzin utraciliśmy bezpieczne łono matki. Kiedy poszliśmy do szkoły, utraciliśmy bezpieczeństwo życia rodzinnego. Kiedy po raz pierwszy poszliśmy do pracy, utraciliśmy beztroską młodość, a gdy ożeniliśmy się lub, gdy zostaliśmy wyświęceni na kapłanów utraciliśmy radość płynącą ze stojących przed nami wielu możliwości. Kiedy wreszcie postarzeliśmy się, utraciliśmy nasz dobry wygląd, naszych starych przyjaciół albo sławę. Kiedy staliśmy się słabi albo chorzy, to utraciliśmy naszą fizyczną niezależność, a z chwilą śmierci utracimy po prostu wszystko! I owe straty są częścią naszego zwyczajnego życia!”. Oprócz egzystencjalnych strat nosimy w sobie także straty wynikające z naszych życiowych zranień. Odczuwamy straty z powodu niedostatecznej miłości, której nie otrzymaliśmy u zarania naszego życia, bądź we wczesnym dzieciństwie. Jakże trudno jest nam skonfrontować się w prawdzie z doznanym zaniedbaniem emocjonalnym, przemocą fizyczną i słowną. Lękamy się procesu oczyszczenia naszej emocjonalnej pamięci. Płacimy jednak wielką cenę nosząc w sobie nierozwiązane konflikty, emocjonalne zapętlenia owocujące w naszym życiu chronicznym przygnębieniem, smutkiem, który usiłujemy głęboko pogrzebać w naszej pamięci. Uczucie smutku informuje nas także o zaburzeniach w obszarze życia psychicznego. Tłumienie energii seksualnej, energii gniewu, a więc życia wprowadza nas na ścieżkę neurotycznej walki z sobą samym.
 
strona: 1 2