DRUKUJ
 
Elżbieta Adamiak, Monika Waluś
O Maryi nigdy dość, ale poprawnie
Mateusz.pl
 


Jak należy oceniać wpływ uwarunkowań kulturowych, historycznych i psychologicznych na rozwój kultu maryjnego?
 
Wpływ kultury na ideowy obraz Boga, Chrystusa oraz Maryi nie podlega dyskusji. Rzućcie proszę okiem na jakąkolwiek ikonę bizantyjską, chociażby obraz Jasnogórskiej Pani: centralną postacią jest Jezus, Matka wskazuje właśnie na Niego, do Niego wszystkich odsyła. On jest Drogą, Prawdą i Życiem, zaś Jej powołaniem jest kierować wszystkich do Niego. A teraz przenieście wzrok na "Bogurodzicę odpoczywającą" Rafaela: atrakcyjna, tłuściutka dama tuli niesamowitego tłuścioszka... Świecka renesansowa kobiecość i macierzyńskość całkowicie zastąpiły powagę, tajemnicę i sacrum bizantyjskiej Bogurodzicy. Koneser sztuki może doznawać przed tym arcydziełem najgłębszych uczuć estetycznych, jednak dusza pasterza i teologa kurczy się w sobie, płacze, cierpi i zamienia się w kłębek goryczy dojrzewającej szybko do gwałtownego protestu. Jeszcze gorzej – pewna arcynowoczesna "ikona" Maryi, której artysta zabrał Dziecko, a kazał wziąć w rękę kwiatuszek. Ma to być Matka Boska Ekologiczna; domniemywamy, że ma uczyć szacunku dla przyrody. Renesans mimo okrutnego zabiegu laicyzacji pozostawił Matce Jej Boskie Dziecko, chociaż niedopuszczalnie zlaicyzowane, nasza ekologiczna kultura terrorystycznie zastąpiła Boga kwiatuszkiem. Można mnożyć krzyczące ilustracje wpływu kultury na obraz Maryi, tym samym na obraz ideowy.
 
TEOLOGIA A POBOŻNOŚĆ

Czy na skutek "różnicy pomiędzy niektórymi treściami czci [Maryi] a dzisiejszymi poglądami antropologicznymi i sytuacją psychologiczno-społeczną" (Paweł VI, "Marialis cultus" pkt 34) niektóre formy pobożności nie zdezaktualizowały się?
 
Papież Paweł VI rzeczywiście pisze o niedostosowaniu niektórych treści i form pobożności maryjnej do współczesnej, niekoniecznie złej, antropologii oraz sytuacji psychologiczno-społecznej i zdrowej teologii. Należało by z całym spokojem dokonać przeglądu treści i form pobożności maryjnej w Kościele polskim. Nie ma wątpliwości, że niektóre formy są przestarzałe, niezręcznie jednak o nich mówić. O naszym typie pobożności w znacznej mierze zadecydowała kultura społeczna i polityczna, która niemal całkowicie odeszła w przeszłość, w pobożności jest jednak podtrzymywana. Duża metalowa korona na maleńkiej główce Dzieciątka figury Matki Boskiej wzbudza litość i współczucie... Intencje szlachetne, ale ani to estetyczne, ani bliskie znaczeniowo naszym czasom... Przedziwne rzeczy wyśpiewywane są w pieśniach maryjnych; istnieje praktyka tzw. "kąpiołek" (kąpanie figurki Matki Bożej w winie i rozdzielanie tego wina wśród wiernych jako pomoc w chorobach), zwyczaj przebierania Matki Bożej w różne sukienki itd. Być może brak nam wyobraźni zdolnej wyczarować bliższe nam kształty naszych uczuć do Matki Bożej i naszej?
 
Jak teologicznie interpretować koronacje obrazów maryjnych, skoro nie koronuje się obrazów samego Chrystusa?
 
Praktyka "doskonałego nabożeństwa" (zwanego też "niewolnictwem maryjnym" i "całkowitym oddaniem się Maryi") wyprzedziła teologię. Teologia "niewolnictwa maryjnego" konstruowana przez jego wielkich liderów przekonuje przekonanych, a często staje bezradna wobec podstawowych pytań soteriologicznych, dotyczących zbawienia. Prawdopodobnie przeoczono ABC chrześcijańskiej mądrości: mamy bezpośredni przystęp do naszego Zbawiciela: Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy pracujecie i obciążeni jesteście (Mt 11,28 w tłum. ks.J.Wujka)! Co ma znaczyć teza, że najlepiej iść do Chrystusa za wstawiennictwem Maryi? Czy jest to wystarczająco eleganckie w stosunku do Chrystusowych słów? Czy ich nie ignoruje? Mamy do Chrystusa bezpośredni dostęp w Duchu Świętym. To Duch Boży budzi w naszych sercach wiarę i miłość, przez które stajemy się jedno z Chrystusem. Przez chrzest zanurzamy się w Chrystusa, tworząc z Nim jedną rzeczywistość...
 
Kto pilnie szuka, znajdzie w tym ciemnym tunelu dwa światełka w tekstach Jana Pawła II. Światło pierwsze zapalił Papież 7 czerwca 1981 r. w przemówieniu z Kliniki Gemelli: zawierzenie kierowane do Maryi zawierzył Duchowi Świętemu. Światło drugie zapalił w Fatimie, 13 maja 1982 r. – oddanie świata Niepokalanemu Sercu Maryi zinterpretował chrystologicznie: jedno jest poświęcenie, które ogarnia wszystkie poświęcenia – poświęcenie się Chrystusa Ojcu. Wszelkie nasze poświęcenia zanurzają się w tym jednym poświęceniu. Obie drogi są jeszcze do przebycia. Jan Paweł II wskazał jedynie kierunki.
 
Yves Congar, znany – zmarły jako kardynał – teolog katolicki, zwrócił uwagę na słuszność krytyki protestantów, którzy zauważają, że w teologii i pobożności katolickiej Maryi przypisuje się funkcje Ducha Świętego. Jaką rolę spełnia Matka Boża, jaką Duch Święty?
 
Oczywiście, Maryja nie pełni roli Ducha Świętego i Go nie zastępuje. Congar jednak słusznie zauważył, że niekiedy pobożni czciciele mówią o Matce Bożej Pośredniczce, Pocieszycielce, Obrończyni w taki sposób, jakby to Ona zastępowała Ducha Świętego w historii zbawienia czy broniła nas przed Chrystusem – rzekomo budzącym strach Sędzią... Tymczasem to Duch Święty jest "duszą Kościoła", objawia i kształtuje w nas Chrystusa, pociesza i umacnia. O błogosławionym dla nas działaniu Maryi powinniśmy mówić tak, by jasno było widać, że to Duch Święty przez Nią i w Niej działa, że Ona jest doskonałym znakiem i instrumentem Ducha Jezusa.
 
strona: 1 2 3 4 5 6