DRUKUJ
 
Leszek Kapusta CSsR
Emigracja sprawdzianem wiary
Kwartalnik Homo Dei
 



Ponieważ prawda Objawienia dociera do człowieka w oprawie pewnej kultury, istnieje wielkie niebezpieczeństwo, że zatracenie odziedziczonych wartości kulturowych może w konsekwencji doprowadzić do utraty wiary, zwłaszcza jeżeli nowe wartości kulturowe, które się w nowym otoczeniu przyjmuje, pozbawione są tego chrześcijańskiego charakteru, którym cechowała się kultura rodzima (Jan Paweł II, tamże).

Ojciec święty mówił do Polaków mieszkających w krajach Beneluksu: Im bardziej będziecie wierni Bogu, waszej tożsamości i kulturze, tym owocniejszy będzie wasz wkład nie tylko w dobro kraju i narodu, w którym tkwią wasze korzenie, ale także owocniej i skuteczniej będziecie mogli służyć dobru waszych nowych ojczyzn i społeczeństw, które współtworzycie (Bruksela, 19 V 1985).

Niestety, okazuje się, że negatywnych skutków życia na emigracji jest o wiele więcej niż pozytywów.

Ludzie opuszczający ojczyznę, niestety, zubożają swoje środowisko. Ci ludzie – młodzi, wykształceni, przedsiębiorczy, inteligentni, dobrzy fachowcy, mający często duże doświadczenie zawodowe, kochający małżonkowie, przykładni rodzice, wierni patrioci – często z bólem serca, ze łzami w oczach, ze smutnymi doświadczeniami opuszczają ukochaną rodzinę, sąsiadów, kolegów z pracy czy znajomych z parafii, aby udać się w nieznane, na emigrację, w poszukiwaniu chleba.

Przymusowa emigracja jest przyczyną wielu tragedii rodzinnych. Wprawdzie rodzina staje się bogatsza, ale rozłąka osłabia więzi małżeńskie, rodzinne, społeczne i wyznaniowe. Dziś głośno już mówi się o eurosierotach, czyli dzieciach, których jedno lub czasem nawet dwoje rodziców pracuje za granicą, a dzieci pozostają w ojczyźnie pod opieką dziadków czy krewnych. Z całą pewnością nie służy im to ku dobremu. A ileż z tych małżeństw się rozpada! Można postawić pytanie: czy tak wielu zdolnych, wykształconych i szlachetnych rodaków musiało opuścić swój kraj i emigrować w różne strony świata, zubożając duchowo rodzinę i ojczyznę?

Dylematy emigranta

Ludzie emigrują w poszukiwaniu lepszych warunków życia i pracy. Można pytać: czy w tym poszukiwaniu biorą też pod uwagę wyznawaną wiarę? Czy zmieniając miejsce zamieszkania ze względu na pracę, zastanawiają się, czy tam będą mogli włączyć się we wspólnotę ludzi wierzących, w uczestnictwo we Mszy św. niedzielnej? Czy ich dzieci będą mogły uczestniczyć w katechezie i nauce języka ojczystego? Gdzie przygotują dzieci do I Komunii Świętej albo bierzmowania? A przecież wiara w Boga jest dla nas Polaków czymś zasadniczym!

Czy więc, zrozpaczeni po utracie pracy w ojczyźnie, powinni podejmować desperacką decyzję emigracji za wszelką ceną do innego kraju, w nieznane, z narażeniem tego co ojczyste, co osobiste, rodzinne i katolickie? Taką decyzję trzeba dobrze przemyśleć! Czy nie warto by wspólnie z innymi walczyć o pracę i życie w swoim miejscu rodzinnym? Czy nie warto walczyć o to, aby jeść własny chleb? Dlaczego nie potrafimy w Polsce zapewnić chleba dla wszystkich? Czy to wina nas obywateli czy raczej władz, które niszczą kraj przez swą nieudolność?

Emigracja dla każdej osoby wyjeżdżającej z Polski jest na pewno sprawdzianem osobowości, wiary i patriotyzmu. Inaczej żyje się w rodzimej społeczności, a inaczej na obczyźnie. Wyjazd za granicę to wielkie wyzwanie dla każdej osoby, to wielki egzamin z jej dojrzałości, także w wierze. Nowe środowisko to nie tylko nowy język, często trudny do nauczenia się, ale to inne otoczenie, inne wartości społeczne, często inne wyznanie religijne czy inne rozumienie patriotyzmu.

Pobyt na emigracji daje możliwość, a czasami wymusza konieczność poznania siebie zupełnie z innej strony i kształtowania swojej osobowości po to, by nie zatracić własnej tożsamości, świadomości, kim się jest i skąd się pochodzi. Gdy się opuszcza dom rodzinny, można szybko zachłysnąć się nowym albo przerazić trudnościami. Można jednak także znaleźć spokój i bezpieczeństwo nawet wśród trudności.

Dla wierzącego ten spokój i bezpieczeństwo pochodzą od Boga, a można Go najpewniej znaleźć w innym niż rodzinny domu: w Kościele. Stąd emigracja to także sprawdzian dla duszpasterzy polonijnych i ich współpracowników, którym Chrystus niejako z urzędu powierza troskę o rodaków.
 
Polscy biskupi w Liście na temat duszpasterstwa emigracji wezwali rodaków, aby przede wszystkim podtrzymywali więzi rodzinne, pamiętając w modlitwie oraz w konkretnych relacjach i kontaktach o pozostawionej w kraju rodzinie, rodzicach, współmałżonku i dzieciach oraz przyjaciołach i znajomych. Bo tylko w ten sposób będą potrafili przezwyciężać osamotnienie i uniknąć zagubienia się w zróżnicowanym, wielokulturowym, lecz szukającym Boga współczesnym świecie, stając się jednocześnie świadkami Chrystusowego orędzia zbawienia tam, gdzie przebywają.
 
Tak postępując, unikną bardzo groźnego zjawiska, jakim jest wykorzenienie. Dotyka ono ludzi, którzy nie czują więzi ze swoim narodem czy krajem, którzy z głębokim żalem i duchowym bólem patrzą na drzwi każdego domu, podczas gdy sami nie znają uczucia, co znaczy być i czuć się u siebie. Dlatego tak ważne jest, by nie utracić, także na emigracji, ducha zdrowego patriotyzmu.
 
strona: 1 2 3 4