DRUKUJ
 
Ks. Mariusz Pohl
Bogu czy Mamonie?
Mateusz.pl
 


Nasze życiowe powołanie to obietnica, która może się ziścić i ma się ziścić. Właśnie do tego wzywa nas Bóg i to jest nasze zadanie. Żeby je dobrze wypełnić nie można mieć nad sobą żadnego innego pana, jak tylko Boga.

Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki.(Mt 7,26-27)
 
Perfidne kłamstwo
 
Druga pokusa jest największym kłamstwem szatana. Najpierw dlatego, że nie może nam on dać tego, co obiecuje. Owe wspaniałości i potęga ziemskich bogactw, władza, blask sławy, to tylko miraże, fatamorgana, obiecanki bez pokrycia. Poza tym, nie należy to do niego, więc nie może nam tego dać. Ale cena zdrady Boga i swoich przekonań, za to złudzenie jest niewspółmierna, nieraz nawet okrutna. Bo szatan nie liczy się z człowiekiem, tylko z niego drwi.
 
Jak trudno jest bogatym wejść do królestwa Bożego. Jak trudno wejść do królestwa Bożego tym, którzy w dostatkach pokładają ufność. Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego. (Mk 10,23nn)
 
Ktoś kiedyś powiedział w złą godzinę, że oddałby wszystko, byle zdobyć 80 tysięcy na nowego Opla. Po kilku dniach w wypadku samochodowym zginęła jego żona. Wieczorem zadzwonił agent ubezpieczeniowy: „Zapewne w tej chwili to pana nie pocieszy, ale pańska żona była ubezpieczona i wskutek jej śmierci otrzyma pan od nas 80 tysięcy…”
 
Pieniądz, jeśli ma być pożyteczny i nie szkodzić, powinien spełniać właściwą sobie rolę, funkcjonować w zasięgu swoich kompetencji i przeznaczenia, czyli jako środek płatniczy i przelicznik wartości dóbr materialnych. Nie jest dobrze, gdy pieniądz przekroczy granice swoich właściwych uprawnień i stanie się miernikiem szczęścia oraz wartości człowieka i jego życia. Jak mylna potrafi być taka ocena. A także niebezpieczna, bo zamiast zabiegać o własny rozwój, o „być”, zaczynamy zabiegać o pieniądze, o „mieć”. Wtedy pieniądze zamiast środkiem do celu, do lepszej jakości „być”, stają się celem samym dla siebie, a to jest bardzo groźne, bo pieniądz jest dobry jako sługa, ale fatalny jako pan.
 
Nie jest też dobrze, gdy pieniądz wciska się między ludzi i wpływa na stan ich wzajemnych relacji. Zamiast zdrowych, autentycznych, szczerych relacji międzyludzkich, opartych na szacunku, zaufaniu i miłości, próbuje się wprowadzać zależności i zobowiązania w oparciu o środki finansowe. Rodzi się pokusa korupcji, przekupstwa, zjednywania sobie ludzi i budowania autorytetu przy pomocy kasy. Za pieniądze można kupić wiele rzeczy, ale gdy próbuje kupować się ludzi, wtedy zawsze traci się coś bezcennego i trudno to potem odzyskać.
 
Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani nie żną i nie zbierają do spichlerzy, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? (…) Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? (…) Starajcie się naprzód o królestw Boga i Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane.” (Mt 6,26nn)
 
„Błogosławieni ubodzy w duchu…”
 
Cóż, słowa te w teorii wydają się może słuszne, ale codzienna, realna praktyka życia jakby im zaprzeczała. Wszyscy dobrze wiemy, jaką potęgą są pieniądze w dzisiejszym świecie: otwierają różne zamknięte drzwi i możliwości, pozwalają mile spędzić czas, dają dostęp do luksusu, kultury, dobrej edukacji, atrakcyjnego świata turystyki, w razie potrzeby do najlepszych szpitali.
 
To prawda. Ale mimo wszystko czegoś w tej świetlanej wizji brakuje. „Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co człowiek da w zamian za swoją duszę?” (Mt 16:26) Czy pieniądz i dobro duszy są ze sobą w sprzeczności? Jeśli za cenę pokłonu diabłu – na pewno tak.
 
I dlatego Jezus tak wielki nacisk kładł na postawę dobrowolnego ubóstwa. Ono pozbawia człowieka złudzeń, pozwala dostrzegać i cenić rzeczy najważniejsze, cieszyć się radością z rzeczy małych, jaka nie jest dana wielkim tego świata. „Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie?” (Mt 6.25) A jednak nie jesteśmy skłonni w to naprawdę uwierzyć. Już chyba łatwiej przychodzi nam pokłonić się diabłu.
 
Zdaję sobie sprawę z tego, że siedząc przed komputerem w przytulnym pokoju na probostwie, popijając dobrą herbatę, łatwo jest zachwalać uroki ubóstwa, którego się samemu nie doświadcza. To prawda i wielu ludzi biednych – nie ubogich! – może mieć mi to za złe. Mogę za to tylko przeprosić.
 
ks. Mariusz Pohl
 
strona: 1 2