DRUKUJ
 
Dariusz Piórkowski SJ
W zwierciadle modlitwy
Mateusz.pl
 


Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik (Łk 18, 10).

Jezus, który nie unika ani celników, ani faryzeuszów

W swojej Ewangelii św. Łukasz dość pochlebnie wypowiada się o celnikach. Jezus powołuje Lewiego na apostoła (5, 27); jest obwołany “przyjacielem celników” (7, 34); opowiada im najpiękniejsze przypowieści o Bożym miłosierdziu (15, 1-32); wprasza się w gościnę do Zacheusza, zwierzchnika poborców podatkowych (19, 5). Nawet św. Jan Chrzciciel nie uważa ich profesji za grzeszną, pouczając, aby nie pobierali od ludzi więcej ponad to, co im wyznaczono (3, 13). Wbrew pozorom, Ewangelista nie przedstawia ich wyłącznie w ciemnych barwach.
 
Podobnie z faryzeuszami. Jedynie św. Łukasz wspomina o tym, że Jezus trzykrotnie je z nimi posiłek, odpowiadając na ich zaproszenie (7, 37; 11, 37; 14, 1), chociaż równocześnie nie szczędzi im ostrych i gorzkich słów. To oni ostrzegają Jezusa przed zbrodniczym zamiarem Heroda (13, 31). Podczas gdy u pozostałych Ewangelistów faryzeusze lub uczeni w Piśmie oskarżają Chrystusa o koligacje z Belzebubem, u Łukasza czynią to “niektórzy z tłumu” (11, 15). Wszyscy Ewangeliści, z wyjątkiem św. Jana, zanotowali, że faryzeusze nie uczestniczą w procesie Jezusa, ani nie rzucają obelg pod krzyżem.
 
Zasiadanie do stołu jest znakiem wspólnoty. Jezus nie unika ani celników, ani faryzeuszów. Poświęca im sporo uwagi i troski. Czasem odpowiada na ich prowokujące pytania. W sumie bardzo zależy Mu na obu grupach, gdyż reprezentują one dwóch synów kochającego ojca. W każdym z nich jest ziarno dobra wymieszane z plewami.

Bardziej usprawiedliwiony
 
Zwyczajowa interpretacja przypowieści o faryzeuszu i celniku przeciwstawia ich w sposób radykalny. W kontekście całej Ewangelii św. Łukasza wydaje się jednak, że ten kontrast należałoby nieco złagodzić. Faryzeusz nie jest czarnym charakterem, a celnik chodzącą świętością. Ponadto zgodnie z greckim tekstem końcowe zdanie z dzisiejszej przypowieści powinno być raczej wyrażone w formie porównania: “Celnik odszedł do domu bardziej usprawiedliwiony niż faryzeusz”. Ta wersja sugeruje, że nie chodzi tutaj jedynie o uwypuklenie, który spośród nich jest lepszy, a który gorszy.
 
Przypowieść paradoksalnie nie dotyczy wyłącznie różnicy między osobami, lecz odpowiada na pytanie o to, jak powinniśmy się modlić, kiedy stajemy przed Bogiem. Faryzeusz i celnik ucieleśniają dwa różne sposoby modlitwy. Ciekawe, że dialog z Bogiem ma prowadzić do usprawiedliwienia człowieka. Co to znaczy? W ścisłym sensie chodzi o prawne oczyszczenie z zarzutów. Sprawiedliwość wyraża ocalające działanie Boga, który jak adwokat bierze człowieka w obronę.

Jezusowa równowaga
 
W obu modlitwach skontrastowane jest jeszcze coś innego: duma z powodu moralnych osiągnięć i prośba o miłosierdzie z powodu ich braku. Jezus nie gani gorliwości i dążenia do doskonałości. Krytykując faryzeuszów, mówi: “Dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku, lecz pomijacie to, co ważniejsze jest w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę. To zaś należało czynić, a tamtego nie opuszczać” (Mt 23, 23). Można tak skoncentrować się na detalach, że przymknie się oczy na sprawy istotne. Jezusowi chodzi o równowagę między nimi.
 
Przed Bogiem żaden człowiek nie pozostaje na spalonej pozycji. Ponadto, chrześcijaństwo to nie wyścigi lub olimpiada. Relacja z Bogiem i bliźnimi nie polega na współzawodnictwie i rywalizacji. Kto szybciej przebiegnie lub wyżej skoczy o tyczce, tego uhonorujemy medalem. Jezus wyraźnie mówi: naszych bliźnich mamy kochać, a nie konkurować z nimi i udowadniać sobie wyższość jednych nad drugimi.
 
Faryzeusz ma dobre chęci. Czy od razu trzeba węszyć zło w jego szczerym zapewnieniu, że nie chce być zdziercą, oszustem i cudzołożnikiem? Źródło jego problemu tkwi gdzie indziej. Przede wszystkim, zauważmy, że w swojej “modlitwie” wylicza tylko rażące i publiczne wykroczenia, jakby nie istniały inne grzechy. Kiedy Jezus mówi o większej sprawiedliwości niż faryzejska, tłumaczy, że piąte przykazanie zostaje przekroczone już w chwili, kiedy komuś życzy się źle i odczuwa się nienawiść wobec niego, a nie dopiero w momencie zabójstwa. Tej różnicy faryzeusz nie dostrzega. Czy nam się często tak nie wydaje? Nie zabiliśmy, nie ukradliśmy, nie cudzołożyliśmy, więc właściwie nie można się do niczego przyczepić. Jesteśmy dobrymi chrześcijanami. Po drugie, faryzeusz porównuje się z innymi i gardzi “gorszymi” od siebie. Nie istnieje prawdziwa sprawiedliwość, jeśli – jak w przypadku starszego syna z przypowieści o kochającym ojcu – nie można wypowiedzieć do swojego brata słowa “bracie”. Dopóki czujemy się lepsi niż inni, niewiele do nas dotarło z przesłania Ewangelii.

Z pewną nutą ironii
 
Wiele wskazuje również na to, że Jezus przedstawia faryzeusza w sposób karykaturalny, z pewną nutą ironii. Bo niby na początku “pobożny” Izraelita zwraca się do Boga, okazując Mu wdzięczność, ale w trakcie modlitwy łypie oczami na prawo i lewo, porównując się z modlącym się sąsiadem. Faryzeusz jest także przesadnie gorliwy, w czym naraża się na śmieszność. Mówi, że pości “dwa razy w tygodniu”. Według Prawa cała wspólnota powinna pościć podczas Dnia Przebłagania lub w szczególnych chwilach zagrożenia. Indywidualna i stała praktyka postna, znana w kręgach faryzeuszy, nie była zalecana przez Prawo. Wykluczałaby ona ze wspólnoty stołu, co wówczas było postrzegane jako odstępstwo od normy.
 
To samo dotyczy drugiej “przechwałki”, w której faryzeusz oświadcza, że składa “dziesięcinę z wszystkiego, co nabywa”. W rzeczywistości dziesięcina na rzecz świątyni dotyczyła pieniędzy, jedzenia, napojów, zbioru, a nie każdej rzeczy, która mogła się znaleźć w posiadaniu Izraelity. Niektórzy nadgorliwcy przynosili do świątyni nawet zioła z ogródka. Można sobie wyobrazić uśmiech na twarzach słuchaczy, a nawet wśród niektórych faryzeuszów, kiedy usłyszeli o “koledze”, który chciał zaimponować swoimi wyczynami samemu Bogu.
 
Interesujące światło rzuca na tę przypowieść również jej umiejscowienie w Ewangelii. Pojawia się ona między przypowieścią o wdowie i nieprawiedliwym sędzim oraz spotkaniem Jezusa z dziećmi. Wdowa jest przykładem wytrwałości i nieustępliwości w modlitwie. Z kolei dziecko nie musi sobie zapracowywać na Boże dary. Może przyjść do Chrystusa, kiedy chce. “Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego” (Łk 18, 17). Postawa samo-usprawiedliwiania prowadzi do zamknięcia się na bycie obdarowanym.

Osiągnięcia i rekordy
 
Bóg chce, aby Go prosić, a nie zdawać relacji ze swoich osiągnięć i pobitych rekordów. Jeśli jakieś mamy, to z pewnością pierwszy by się o nich dowiedział. Czy dziecko będzie się dwoić i troić, aby zdobyć miłość mamy i taty? Owszem, jeśli rodzice oczekują od niego zbyt wiele. Czy poprosi rodzica o chleb, kiedy jest głodne? Owszem, bo jest przekonane, że go dostanie.
 
Celnik okazuje skruchę, przyznając bardzo ogólnie, że jest grzesznikiem, bez wchodzenia w szczegóły. Nie próbuje również przedstawiać okoliczności łagodzących, czy wybielać swojego postępowania. Liczy na zrozumienie Boga. Wyraża to dobitnie mową ciała: wzrok skierowany ku ziemi, bicie w piersi, poczucie niegodności w zachowaniu dystansu. Nie tyle treść powinna być w centrum naszej modlitwy, co stan ducha. Czasem milczenie przerwane jednym słowem wyraża więcej, niż wyszukane myśli i przemowy. Z tego samego powodu w spowiedzi decydujący jest żal i wola poprawy, a nie same grzechy.

Papierek lakmusowy
 
Modlitwa to papierek lakmusowy naszej relacji z Bogiem i z ludźmi. Warto się czasem zapytać się, jaki obraz odbija się w tym duchowym lustrze? Kogo dostrzegłby ktoś, kto miałby wgląd w mój sposób modlitwy: komedianta, nudziarza, marudę, trajkotkę? Na kogo patrzę z góry, bo mnie się powiodło, a innym nie. Na sąsiada pijaka? Na rozwiedzionych? Na bezdomnych? Na rodziny wielodzietne? Czy najważniejszy w modlitwie jest dla mnie Bóg, w którego ramionach spoczywam jak dziecko? Czy próbuję poświęcić szczególny czas dla Niego jak dla najbliższej osoby, a nie dla siebie i spełnienia obowiązku? Czy w chwilach modlitwy doznaję wewnętrznego pokoju, czując się przyjętym i ocalonym?

 
Dariusz Piórkowski SJ