DRUKUJ
 
o. Wojciech Jędrzejewski OP
Trzy wymiary jednego spotkania
eSPe
 


Myślę, iż wiele osób przeżywa bardzo mieszane uczucia, jeżeli chodzi o spowiedź. Z jednej strony upatrują w niej źródła bardzo ważnych doświadczeń i często z tego sakramentu korzystają, a z drugiej ci najgorliwsi często też najwięcej się w konfesjonale nacierpieli.

Czasem tak się zdarza, że przeżywamy spowiedź w „zadyszce” – od poczucia winy do głębokiej ulgi: „Jakoś poszło, wreszcie to wypowiedziałem, wyrzuciłem z siebie i czuję ulgę”. Czasem towarzyszy nam też poczucie pewnej jałowości wynikające z tego, że spowiadamy się wciąż z tych samych grzechów. Natomiast, żeby dobrze przeżywać sakrament pojednania, trzeba go zobaczyć w głębszej perspektywie. Nie tyle skupiać swoją uwagę na samej praktyce, co dostrzec jej teologiczne podstawy. Widziana w ten sposób spowiedź zaczyna zyskiwać swój prawdziwy sens. Zaczynamy rozumieć, czym ona jest.

Świętość i grzesznik

 
Spowiedź to jeden z momentów doświadczania własnej grzeszności w zetknięciu ze świętością Boga – Stwórcy. Grzesznik dotyka świętości Boga i w tym momencie rodzi się w nim lęk (mam na myśli najbardziej pierwotne doświadczenia, uniwersalne, jeśli chodzi o religie), że jest w stanie oddalenia od Boga – Źródła życia i to tak radykalnego, że to oddalenie równa się śmierć. Grzesznik obawia się unicestwienia, więc budzi się w nim pragnienie ocalenia i woła do Boga. Tak rodzi się, właśnie z lęku i zarazem pragnienia życia, modlitwa przebłagalna oraz pokuta – postawy, które wyrażają gwałtowne wołanie z głębi otchłani o odnalezienie na nowo życiodajnej jedności z Bogiem.
 
Jest też w grzeszniku lęk, że Święty nie będzie chciał mieć z nim nic wspólnego. Dawid po grzechu z Batszebą modli się: „Nie odrzucaj mnie od Swego oblicza”. Nie zamykaj się na mnie, Panie Boże! I w tym momencie spotyka się pragnienie Boga i ludzkie. Bóg zawsze, gdy sygnalizuje jakiś głęboki rozdźwięk, w który weszliśmy, czyni to, bo Jego jedynym pragnieniem jest, aby człowiek porzucił grzech. Potrzebujemy, myśląc o swojej grzeszności, mieć przed oczyma to coraz bardziej pogłębiające się pragnienie Boga – coraz żywiej i wyraźniej pulsujące serce, które mówi: Nie chcę śmierci grzesznika, lecz żeby się nawrócił i miał życie.
 
Mądrość i mistrz oszustwa
 
Odkrywana przez grzesznika świętość, budząca grozę i zachwyt, po pewnym czasie objawia się jako mądrość. Bóg objawia swoje mądre wyroki, swoje ścieżki i gdy grzesznik konfrontuje się z nimi, rodzi to w nim pragnienie odrzucenia iluzji. Zaczyna pragnąć swojej przemiany i ten moment odkrycia własnej „niemądrości” bardzo wyraźnie widać w różnych opisach nawróceń. Zresztą my to doskonale znamy, bo kiedy patrzymy na jakieś przeszłe okresy naszego życia, mówimy sobie czasem: „Mój Boże, jakiż byłem głupi!”.
 
Posłuchajmy fragmentu z Księgi Mądrości, w którym jej autor rozlicza się z głupcami: Mylnie rozumując mówili sobie: «Nasze życie jest krótkie i smutne. Nie ma lekarstwa na śmierć człowieczą, nie znamy nikogo, kto by wrócił z Otchłani. Urodziliśmy się niespodzianie i potem będziemy, jakby nas nigdy nie było. Dech w nozdrzach naszych jak dym, myśl jak iskierka z uderzeń serca naszego. Gdy ona zgaśnie, ciało obróci się w popiół, a duch rozpłynie się jak niestałe powietrze. Imię nasze pójdzie z czasem w niepamięć, nikt nie wspomni naszych poczynań» (Mdr 2,1-4a). To jest sposób myślenia niemądrych, którzy nie umieją dostrzec Bożego sensu rzeczywistości, dużo głębszego niż powierzchowne wrażenia. Ludzie niemądrzy zatrzymują się właśnie na wrażeniach a Boska mądrość prowadzi w głąb i pokazuje wyroki Opatrzności. Odkrywa drogi, którymi Bóg chce prowadzić ludzi. Kategorię drogi rozumiem tu jako pewien kierunek, w jakim podążamy, styl myślenia, decydowania a w konsekwencji moralności, bo tak jak myślimy, tak działamy.
 
Zwróćmy uwagę na greckie słowo: metanoia (nawrócenie). Słowo to oznacza właśnie przemianę myślenia, mentalności. Bardzo zachęcam, żeby pod tym kątem przeczytać sobie przynajmniej jedną Ewangelię, na przykład według św. Mateusza. Widzimy w niej jak Jezus ostro piętnuje pokrętne myśli uczonych w Piśmie i faryzeuszów (Mt 23,23): Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku a pomijacie to, co ważniejsze jest w Prawie. W ogóle nic nie rozumiecie z mądrości, która jest dana w Prawie dla uświęcenia człowieka. Dla tego, żeby stał się bardziej tym, kim jest w zamyśle Bożym.
 
Biada wam faryzeusze, bo dbacie o zewnętrzną czystość kubka i misy a wewnątrz pełne są zdzierstwa i niegodziwości. Faryzeuszu ślepy! Oczyść wpierw wnętrze kubka, żeby i zewnętrzna jego strona stała się czysta (Mt 23,25). Okazuje się, że zamknięcie na Bożą mądrość może dokonać się również wewnątrz naszej religijności. Dlatego potrzebujemy pytać jak pokorny uczony w Piśmie: „Które z przykazań w Prawie jest najważniejsze?”. Stawianie pokornie pytań: „Czym jest religia?”; „Czym jest moja więź z Bogiem?”; „Czego Bóg pragnie?” – jest postawą metanoi.

Jak pragnienie przebłagania Boga polega na rozpaczliwym wręcz wołaniu: „Nie zostawiaj mnie w oddzieleniu do Ciebie”, tak drugi wymiar drogi grzesznika ku Bogu to wołanie: „Panie, naucz mnie swoich ścieżek! Przemieniaj moje myślenie a tym samym moje postawy”. I wołając tak odkrywam z radością, że Bóg okazuje się w swojej mądrości wytrwały i wie, jak dokonywać transformacji mojego myślenia.
 
strona: 1 2