DRUKUJ
 
Bartłomiej Dobroczyński
Każdy ma swoją świętą górę
List
 


Idea pielgrzymowania jest bardzo stara. Pierwsi pielgrzymi wyruszali w drogę zanim powstały wielkie monoteistyczne religie. Zmierzali do świętych miejsc, w których, jak wierzono, mieszkała Moc. Mógł to być święty dąb, święta rzeka, lub każde inne miejsce, które było świadkiem objawień sacrum

Pielgrzymka nie zawsze religijna

Indianin Czarny Łoś, zmarły w 1950 r., który wielokrotnie pielgrzymował na Harney – świętą górę Indian Lakota – stwierdził kiedyś wnikliwie, że tak naprawdę każdy z nas ma swoją "świętą górę", a znaleźć ją można wszędzie. Ten strażnik indiańskiej tradycji a zarazem mistyk, zdawał sobie sprawę z umowności miejsc, do których zmierza każdy pielgrzym. Nie ma pewności czy świątynia Grobu Pańskiego została wybudowana dokładnie nad grotą, w której złożono ciało Jezusa. Równie niepewne jest to, czy Bazylika Narodzenia stoi tam, gdzie On rzeczywiście się narodził. Dla pielgrzyma cel jego wyprawy ma charakter symboliczny. To centrum świata, punkt, do którego prowadzą wszystkie drogi. Można znaleźć tysiące takich miejsc, każda kultura, a nawet człowiek ma swoje duchowe centrum. Indianie Północnoamerykańscy pielgrzymowali do kamieniołomu, skąd wydobywali glinkę, z której wykonywano cybuch fajki pokoju (kalumetu); Żydzi do Jerozolimy, chasydzi wciąż pielgrzymują do grobów cadyków, prawosławni – w poszukiwaniu rady, duchowych drogowskazów- do starców. Podobnie czynią katolicy, gdy wędrują "do progów apostolskich", by spotkać się z papieżem.

Charakter duchowy

Pielgrzymki nie zawsze muszą mieć charakter religijny. Dla wielu fanów muzyki Jima Morisona jego grób na Pere Lachaise w Paryżu jest równie ważnym miejscem pielgrzymkowym, jak Ziemia Święta dla chrześcijan. W filmie Jima Jarmusha "Mistery Train" para Japończyków pielgrzymuje do Memphis, aby zobaczyć miejsce skąd pochodził i gdzie został pochowany Elvis Presley. Ich podróż ma charakter duchowy, choć nie religijny. Można odbywać także pielgrzymki do miejsc, które są dla nas ważne ze względu na nasze przeżycia z nimi związane. Osobiście, bardzo lubię odwiedzać Stuposiany w Bieszczadach, jeden z biegunów zimna w Polsce. Moja podróż tam wygląda zupełnie inaczej, niż do jakiegokolwiek innego miejsca w tych górach. Z miejscowością tą wiążą się bowiem wyjątkowe dla mnie wspomnienia. Wyjątkowe, bo pierwsze, najwcześniejsze. Tu znajduje się "święty potok" mojego dzieciństwa. Pamiętam jak przybiegałem nad jego brzeg, pamiętam ten szczególny zapach kamieni obmywanych przez wodę, a potem schnących na słońcu.

Chciałbym jeszcze raz

Być może właśnie takie intymne podróże były najbardziej pierwotną formą pielgrzymki. Skoro ludzie mogą pielgrzymować wyłącznie z powodów sentymentalnych, to można się pokusić o stwierdzenie, że pielgrzymowanie jest częścią ludzkiej kondycji, jej wyrazem, a może nawet istotą. Utkwiła mi w pamięci taka scena, bodajże z książki Karen Blixen "Pożegnanie z Afryką", święty Piotr zwraca się do Jezusa: "Powiedz mi, Panie, co chciałbyś zrobić jako pierwsze, kiedy powtórnie przyjdziesz na ziemię". "Wiesz, Piotrze, chciałbym jeszcze raz – odpowiada Jezus - tym razem tak na spokojnie, wejść na Golgotę"...

Wysiłek, moja karta przetargowa

Miejsce, do którego zmierza pielgrzym – mimo że jest święte, pełne Mocy – nie jest najważniejsze. Gdyby chodziło tylko o miejsce wielu ludzi wybrałoby inny sposób dotarcia do niego. Indianin mógłby polecieć na górę Harney helikopterem, a polski pielgrzym pojechać do Częstochowy koleją. Ludzie jednak, z jakichś powodów, wolą wędrować do tych miejsc na własnych nogach. Antropolog powiedziałby, że w takim w powolnym, niespiesznym zbliżaniu się do celu największe znaczenie ma "wydatek energetyczny" (trud drogi, rezygnacja z wygód, brak snu). To jest wartość, którą jedni traktują jako "przedpłatę" łaski, a inni jako dar. Intencja często odgrywa rolę drugoplanową.

Pewien człowiek - jak podaje pewna bardzo stara opowieść - przybył na dwór swego władcy z dość niecodziennym podarunkiem. Król, przyzwyczajony do kosztownych prezentów, był niezwykle zaskoczony, kiedy nieznajomy wręczył mu zwykły kamień:

- Co w tym kamieniu jest takiego wyjątkowego? - zapytał.
-To kamień z rzeki, która jest tysiąc mil stąd -odpowiedział nieznajomy.
- Szedłeś aż tysiąc mil tylko po to, by przynieść mi zwyczajny kamień? - upewniał się król.
- Tak, i ta moja wędrówka też jest prezentem, usłyszał w odpowiedzi.

Można postrzegać pielgrzymkę w kategoriach merkantylnych, czyli daję coś, aby w zamian coś otrzymać, ale można potraktować ją także jako bezinteresowny gest, jak w przypadku tego człowieka, który przyniósł kamień. Kamień, sam w sobie, nie jest wartościowym darem, ale kamień niesiony przez tysiąc mil staje się czymś bardzo wyjątkowym.


 
strona: 1 2 3