DRUKUJ
 
ks. Krzysztof Michalczak
Przystanąć, by się nawrócić
Przewodnik Katolicki
 


Rekolekcje są dobrym czasem, żeby przyjrzeć się naszemu codziennemu życiu. Pomyślmy, co zrobiliśmy źle, jak możemy uczynione zło naprawić. Módlmy się także o dobre, Boże natchnienia, aby po rekolekcjach lepiej żyć w codzienności. Sprawdzianem owocności rekolekcji jest większe rozmodlenie, większa gorliwość w korzystaniu z sakramentów i bycie lepszym dla bliźnich.
 
Wyciszyć atmosferę
 
Uczestnictwo w konferencjach rekolekcyjnych nie wyczerpuje rekolekcji. Potrzeba jeszcze zmiany stylu życia. W kontemplowaniu słowa Bożego pomaga cisza. Na rekolekcjach zamkniętych zachęca się rekolektantów do ciszy (silentium religiosum). Ci, którzy przeżyli w ten sposób czas rekolekcji, świadczą, że dopiero cisza zewnętrzna pomaga wejść we własne wnętrze. Lepiej wtedy słyszymy głos Boga.
 
Bóg przemawia do nas na różne sposoby: przez drugiego człowieka, wydarzenia z życia, ale szczególnie w ciszy. Jeżeli uczestniczymy w rekolekcjach parafialnych i w ciągu dnia musimy chodzić do szkoły czy pracy, silentium religiosum nie jest możliwe. Można jednak wyciszyć się w domu: zrezygnować z oglądania telewizji czy słuchania radia. W tym czasie podejmijmy dodatkową modlitwę i czytanie Pisma Świętego lub książek religijnych.
 
Potrzeba umartwienia
 
Pomocą w zmianie życia jest świadomie i dobrowolnie podjęte umartwienie. Rezygnacja z posiłków, odczucie głodu uświadamia człowiekowi jego ograniczoność i potrzebę Boga. Jeśli z różnych powodów nie możemy całkowicie pościć, zrezygnujmy z czegoś, co lubimy. Panu Bogu miła jest każda nasza ofiara. Oczywiście motywacją do ograniczenia posiłków nie ma być tylko i wyłącznie chęć zadbania o sylwetkę. Ważna jest motywacja. Rezygnuję z czegoś, do czego mam prawo, co nie jest grzechem czy nałogiem ze względu na miłość do Boga. Nie wspominam już o wielkiej wartości rezygnacji z tego, co mnie umniejsza czy co mi szkodzi.
 
Rekolekcje to ćwiczenia. Niektórzy rekolekcjoniści mówią, że rekolekcje to lekcje, trudne lekcje, trudne ćwiczenia. Pamiętajmy, że ćwiczenia duchowe są nierozerwalnie związane z czynem. Św. Jan Apostoł napisał, że „jeśliby ktoś mówił: miłuję Boga, a brata swego by nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi” (1 J 4, 20). Praktykujmy więc w czasie rekolekcji miłość bliźniego: pojednajmy się z tymi, z którymi jesteśmy zwaśnieni, pomóżmy potrzebującym, odwiedźmy chorych czy samotnych, zadzwońmy do zaniedbywanej przez nas mamy, ojca czy kogoś bliskiego, o kim powinniśmy częściej pamiętać.
 
Nie liczmy tylko na własne siły. Prośmy innych – szczególnie chorych i cierpiących – by ofiarowywali swoje modlitwy i bóle za nas i w intencji dobrego przeżycia rekolekcji.
 
Dzięki rekolekcjom można zobaczyć inny, lepszy świat. Może uda się „załatwić” wiele spraw nie tylko z Bogiem, ale i ze współmałżonkiem, rodzicami, dziećmi i bliźnimi. Zachęcam także wszystkich do szukania okazji, by wybrać się na rekolekcje poza parafię i dom rodzinny.    
 
Jak rekolekcjonista przeżywa głoszone przez siebie rekolekcje?
 
Pewnie warto też powiedzieć coś, o czym zwykle nie usłyszymy na rekolekcjach, w których uczestniczymy, a mianowicie, jak przeżywa głoszone przez siebie nauki i całe rekolekcje sam  rekolekcjonista.
 
Najpierw, przed rozpoczęciem rekolekcji musi się do nich dobrze przygotować. Wiedząc do kogo będzie mówił, otwiera się on na słowo Boga. Sam musi je przeżyć i przemodlić, aby stać się głosem Boga dla swoich słuchaczy. Sama refleksja nie wystarczy. Trzeba jeszcze modlitwy w intencji powierzonych sobie rekolektantów, by to, co powie, stało się Bożym ziarnem. Rekolekcjonista ma świadomość swoich ograniczeń. Dlatego tym bardziej prosi Boga, by jego – być może – przeciętne przepowiadanie Bóg uczynił dobrym natchnieniem dla uczestniczących w rekolekcjach. Nigdy kapłan głoszący rekolekcje nie ma pewności, że jest dobrze przygotowany do ich przeprowadzenia i że uczynił wszystko, co możliwe, by tak się stało. Otwarty jednak na łaskę Bożą, czyniąc co w jego mocy, pokornie staje przy mikrofonie, by najpierw mówić do siebie i nawracać siebie, a potem tych, którzy go słuchają.
 
Nie można powiedzieć, że to, co głosi w pełni zrealizował już w swoim życiu, ale można być pewnym, iż wierzy w to, co mówi i pragnie, by i w jego życiu stało się to faktem. Ksiądz nie mówi od siebie. Otwierając się sam na Boże prawdy, pragnie stać się głosem Boga dla powierzonych mu wiernych.
 
 
ks. Krzysztof Michalczak  
 
strona: 1 2