Rekolekcje są dobrym czasem, żeby przyjrzeć się naszemu codziennemu życiu. Pomyślmy, co zrobiliśmy źle, jak możemy uczynione zło naprawić. Módlmy się także o dobre, Boże natchnienia, aby po rekolekcjach lepiej żyć w codzienności. Sprawdzianem owocności rekolekcji jest większe rozmodlenie, większa gorliwość w korzystaniu z sakramentów i bycie lepszym dla bliźnich.
Wyciszyć atmosferę
Uczestnictwo w konferencjach rekolekcyjnych nie wyczerpuje rekolekcji. Potrzeba jeszcze zmiany stylu życia. W kontemplowaniu słowa Bożego pomaga cisza. Na rekolekcjach zamkniętych zachęca się rekolektantów do ciszy (silentium religiosum). Ci, którzy przeżyli w ten sposób czas rekolekcji, świadczą, że dopiero cisza zewnętrzna pomaga wejść we własne wnętrze. Lepiej wtedy słyszymy głos Boga.
Bóg przemawia do nas na różne sposoby: przez drugiego człowieka, wydarzenia z życia, ale szczególnie w ciszy. Jeżeli uczestniczymy w rekolekcjach parafialnych i w ciągu dnia musimy chodzić do szkoły czy pracy, silentium religiosum nie jest możliwe. Można jednak wyciszyć się w domu: zrezygnować z oglądania telewizji czy słuchania radia. W tym czasie podejmijmy dodatkową modlitwę i czytanie Pisma Świętego lub książek religijnych.
Potrzeba umartwienia
Pomocą w zmianie życia jest świadomie i dobrowolnie podjęte umartwienie. Rezygnacja z posiłków, odczucie głodu uświadamia człowiekowi jego ograniczoność i potrzebę Boga. Jeśli z różnych powodów nie możemy całkowicie pościć, zrezygnujmy z czegoś, co lubimy. Panu Bogu miła jest każda nasza ofiara. Oczywiście motywacją do ograniczenia posiłków nie ma być tylko i wyłącznie chęć zadbania o sylwetkę. Ważna jest motywacja. Rezygnuję z czegoś, do czego mam prawo, co nie jest grzechem czy nałogiem ze względu na miłość do Boga. Nie wspominam już o wielkiej wartości rezygnacji z tego, co mnie umniejsza czy co mi szkodzi.
Rekolekcje to ćwiczenia. Niektórzy rekolekcjoniści mówią, że rekolekcje to lekcje, trudne lekcje, trudne ćwiczenia. Pamiętajmy, że ćwiczenia duchowe są nierozerwalnie związane z czynem. Św. Jan Apostoł napisał, że „jeśliby ktoś mówił: miłuję Boga, a brata swego by nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi” (1 J 4, 20). Praktykujmy więc w czasie rekolekcji miłość bliźniego: pojednajmy się z tymi, z którymi jesteśmy zwaśnieni, pomóżmy potrzebującym, odwiedźmy chorych czy samotnych, zadzwońmy do zaniedbywanej przez nas mamy, ojca czy kogoś bliskiego, o kim powinniśmy częściej pamiętać.
Nie liczmy tylko na własne siły. Prośmy innych – szczególnie chorych i cierpiących – by ofiarowywali swoje modlitwy i bóle za nas i w intencji dobrego przeżycia rekolekcji.
Dzięki rekolekcjom można zobaczyć inny, lepszy świat. Może uda się „załatwić” wiele spraw nie tylko z Bogiem, ale i ze współmałżonkiem, rodzicami, dziećmi i bliźnimi. Zachęcam także wszystkich do szukania okazji, by wybrać się na rekolekcje poza parafię i dom rodzinny.
Jak rekolekcjonista przeżywa głoszone przez siebie rekolekcje?
Pewnie warto też powiedzieć coś, o czym zwykle nie usłyszymy na rekolekcjach, w których uczestniczymy, a mianowicie, jak przeżywa głoszone przez siebie nauki i całe rekolekcje sam rekolekcjonista.
Najpierw, przed rozpoczęciem rekolekcji musi się do nich dobrze przygotować. Wiedząc do kogo będzie mówił, otwiera się on na słowo Boga. Sam musi je przeżyć i przemodlić, aby stać się głosem Boga dla swoich słuchaczy. Sama refleksja nie wystarczy. Trzeba jeszcze modlitwy w intencji powierzonych sobie rekolektantów, by to, co powie, stało się Bożym ziarnem. Rekolekcjonista ma świadomość swoich ograniczeń. Dlatego tym bardziej prosi Boga, by jego – być może – przeciętne przepowiadanie Bóg uczynił dobrym natchnieniem dla uczestniczących w rekolekcjach. Nigdy kapłan głoszący rekolekcje nie ma pewności, że jest dobrze przygotowany do ich przeprowadzenia i że uczynił wszystko, co możliwe, by tak się stało. Otwarty jednak na łaskę Bożą, czyniąc co w jego mocy, pokornie staje przy mikrofonie, by najpierw mówić do siebie i nawracać siebie, a potem tych, którzy go słuchają.
Nie można powiedzieć, że to, co głosi w pełni zrealizował już w swoim życiu, ale można być pewnym, iż wierzy w to, co mówi i pragnie, by i w jego życiu stało się to faktem. Ksiądz nie mówi od siebie. Otwierając się sam na Boże prawdy, pragnie stać się głosem Boga dla powierzonych mu wiernych.
ks. Krzysztof Michalczak