DRUKUJ
 
Ks. Krzysztof Grzywocz
Infantylizm a postawa dziecięctwa
Życie Duchowe
 


Nadzieja i sen

To, co bardzo wyraźnie przynależy do świata dziecka, to nadzieja i zaufanie. Dziecko śpi, ponieważ ufa, że jest bezpieczne. Budzi się ze snu i ma nadzieję, że będzie kochane, że otrzyma wystarczająco wiele miłości, by żyć. Nadzieja dziecka jest poza obszarem jego świadomej refleksji. Ukryta jest głęboko, należy do istoty dziecka. Nadzieja dziecka, jego ufność jest tak wielka, że można powiedzieć, że dziecko jest nadzieją, jest "archetypem nadziei" (Ferdinad Ulrich). Dziecko zasypia wtulone w matkę albo w ojca, ponieważ kołysanie jest zapewnieniem, że wszystko będzie dobrze, że o poranku przywita je życzliwy świat.

Największą krzywdą uczynioną dziecku jest podeptanie jego nadziei. Ludzie infantylni to ci, których nadzieja i ufność zostały skrzywdzone. Na zewnątrz, w pierwszym kontakcie, mogą się jawić jako ludzie o naiwno-dziecięcej ufności. Za tą powłoką znajduje się jednak pesymizm, lęk, brak zaufania i jakby wdrukowany zbyt głęboko przekaz brzmiący jak niepodważalny dogmat: "I tak ci się w życiu nic nie uda, na końcu czeka zawsze jakaś beznadziejna katastrofa". Naiwna ufność, często zbyt mocno eksponowana na zewnątrz, ma ukryć wewnętrzny pesymizm. Osoba infantylna jest w głębi bardzo nieszczęśliwa. Nierzadko sama doprowadza do dramatu, który służy potwierdzeniu przekazu ukrytego w głębi. Naiwna ufność prowokuje wręcz sytuacje kończące się porażką, aby wykazać beznadziejność wszelkiej nadziei i poprawność wewnętrznego "dogmatu". Ostatecznie nigdy nie jest zadowolona, rozsiewa wewnętrzny pesymizm, jest jak dziecko, któremu "przygrywano, a nie tańczyło, a gdy słyszało żal innych, nie zawodziło" (por. Mt 11, 16-19). Paraliżuje je coraz bardziej zmęczenie, ponieważ nie potrafi zasnąć, a gdy mu się w końcu uda, budzi je lęk i cicho opowiada o urojonych i nieurojonych koszmarach, które na nie czekają.

W życiu duchowym osoby infantylne swój brak nadziei okazują Bogu, ukrywając się często za maską podejrzanie silnie wyeksponowanej dziecięcej ufności. Podejmują się zadań, które przerastają ich możliwości, których cel jest na tyle urojeniowy, że porażka jest często niemożliwa do uniknięcia. Ostatecznie, najczęściej nieświadomie, chcą skompromitować Boga, któremu "bezgranicznie zaufali", a który im nie pomógł. W postawie dziecięctwa Bożego "miłujący dorosły" zna swoje możliwości i ograniczenia - nie gonię za tym, co wielkie albo co przerasta moje siły (Ps 131, 1) i rozpoznaje w Bogu źródło wszelkiej nadziei - Izraelu, pokładaj w Panu nadzieję (Ps 131, 3).

Zaciekawienie i zadziwienie

Dziecko, które się rodzi, nie ma przeszłości. Wszystko jest dla niego nowe, interesujące i nieznane. Z zaciekawieniem przyjmuje nowe doświadczenia: pierwszy śnieg, pierwsze spotkanie z kotem sąsiada, pierwszą wędrówkę na plac zabaw, pierwsze spotkanie z innymi dziećmi. Jego zadziwione oczy kontemplują otaczający świat dużo wcześniej, zanim pojawią się pojęcia, logiczne osądy i zdania. Jego dziecięce spojrzenie, ufne i wolne jeszcze od wszelkich uprzedzeń, dotyka być może samej istoty rzeczy -wrażliwej na miłość. Gdy dziecko doświadcza miłości ze strony dorosłych, zaciekawione spojrzenie pozostaje i nierozerwalnie łączy się z kreatywnością. Ci, którzy potrafią się zainteresować, sami stają się interesujący. Zdolność do twórczości, zainteresowanie światem, odpowiedzialna kreatywność są znakami postawy dziecięctwa.

Gdy dziecko nie doświadcza w sposób wystarczający miłości, wtedy jego spojrzeniom przekazana zostaje informacja, że istota bytu nie jest wypełniona miłością i dlatego nie jest interesująca. Otaczający świat przestaje być ciekawy, zanika zainteresowanie i zachwyt. Osoby infantylne eksponują często wyjątkowe zainteresowanie światem: "Jestem zainteresowany muzyką Mahlera, malarstwem Tycjana, poezją Celana". Robią to jednak po to, aby zwrócić na siebie uwagę. Za tym zainteresowaniem kryje się przelękniony apel sieroty: "Zobacz, jaki jestem oczytany, zauważ mnie wreszcie, pokochaj mnie". Gdzieś w głębi potwornie się nudzą, a jeśli są czymś zainteresowane, to jedynie sobą. Wewnętrzny brak zainteresowania, brak zaciekawienia i lęk odbierają odwagę i pragnienie twórczości. Ludzie infantylni są najczęściej odtwórcami, a nie kreatorami rzeczywistości. Wszelkie próby kreatywności, pozbawione dojrzałego namysłu wewnętrznego opiekuna, skazane są zazwyczaj na porażkę i kpinę otoczenie. Najczęściej obwiniają wtedy innych i ewentualnie od ich zmiany uzależniają swoje dalsze próby.

W przestrzeni duchowej postawa dziecięctwa manifestuje się pragnieniem modlitwy kontemplacyjnej. Zaciekawione spojrzenie skierowane na sprawy Boże otwiera drogę do zrozumienia i działania. Odwaga chrześcijańskiego czynu, podjęcie ryzyka kreatywnego zaangażowania w Kościele i świecie są owocem modlitwy kontemplacyjnej. Osoby infantylne boją się samodzielności i ryzyka podejmowania decyzji. Dlatego często rezygnują z wolności na rzecz "posłuszeństwa" Bogu. "Kontemplując" swój własny obraz Boga, jako "dzieci Boże" oczekują od Niego precyzyjnych decyzji i nadużywają sformułowania: "Pan mi powiedział".

Przejrzysta obecność

W postawie dziecięctwa uwidacznia się umiejętność bycia "tu i teraz" - zaciekawienie otaczającym światem, ufność wobec tego, co się jawi, zakorzenia w chwili, która jest. Pomiędzy doświadczeniem miłości a przeczuciem własnej wartości istnieje nierozerwalny związek: "Jestem kochany, jestem cenny, mam prawo być, nie jestem zbędnym przedmiotem, który zajmuje tylko miejsce w autobusie". Umiejętność bycia "tu i teraz" jest owocem przeczucia własnej wartości i zadziwienia otaczającym światem. W tej postawie nie istnieje potrzeba udowadniania swojej wartości poprzez chowanie się za tytułami i pozycjami społecznymi - Nie gonię za tym, co wielkie (Ps 131, 1). Wewnętrzne przeświadczenie o swej wartości promieniuje poprzez proste, jednoznaczne słowa, czynności i uczucia.
Postawa ludzi infantylnych nie jest przejrzysta. Na zewnątrz przesadnie miła, łagodna, kryje w głębi dużo lęku, agresji i egocentryzmu, co ostatecznie budzi niepokój i agresję u osób najbliższych. Trudność z zakorzenieniem w chwili obecnej, sieroca tęsknota, każe szukać w przeszłości albo w marzeniach obiecuje lepszą przyszłość.

Dziecięca, niejasna maska pełni rolę ochronną ("Dziecka się nie bije") albo jest formą ucieczki od realności, od odpowiedzialności: "Mój mąż - opowiadała pewna kobieta - to takie duże dziecko, z niczym sobie nie radzi".

Ten brak przejrzystości ujawnia się także w życiu duchowym. "Często myślę o Bogu, ale mało z Nim rozmawiam" - zwierzał się pewien mężczyzna. Niepewność swojej wartości wiąże się z niepewnością do prawa bycia przed Bogiem "tu i teraz". Ukrywane uczucia - takie jak lęk, agresja, żal - dosięgają także Boga. Powoduje to jeszcze większe poczucie winy i "ekskomunikowanie" siebie z chwili, która jest: "Stanę przed Bogiem wtedy, gdy będę dobrym człowiekiem - wtedy spojrzę Mu w oczy". Oczywiste jest, że człowiek, który czeka, aż będzie bez skazy i grzechu, aby stanąć przez Bogiem, nigdy przed Nim nie stanie. U podstaw życia duchowego jest zapewnienie Boga, które On wypowiada w czasie chrztu i nieustannie powtarza: "Ty jesteś moim dzieckiem umiłowanym, w tobie mam upodobanie, jesteś wartościowy w moich oczach" (por. Łk 3, 22).


 
strona: 1 2 3