DRUKUJ
 
S. Cécile
W mocy Psalmów
Pastores
 


Duchowe pielgrzymowanie
 
Psalmy te śpiewali – i nadal śpiewają – Izraelici zdążający do Jerozolimy. Niektórzy traktują ten zbiór jak liturgię pielgrzymkową z jej kolejnymi stacjami i poszczególnymi ceremoniami. Zburzenie Świątyni i diaspora, prowadzące do ponownego odczytania sensu sprawowanego kultu, sprawiły, że psalmy te zaczęły symbolizować dla judaizmu stopnie, jakie pokonuje dusza w swym poszukiwaniu Boga, piętnaście wstępowań Izraela, który wyruszył z wygnania, aby dojść do Jerozolimy. Dlatego seria ta – jak zauważa Emmanuel, autor żydowskiego komentarza do psalmów – zaczyna się od głębokiego strapienia, w jakim sprawiedliwy woła do Pana (120,1), a kończy się szczęściem Bożego błogosławieństwa (134,3).
 
Do tego właśnie nawiązuje tradycja chrześcijańska, tu św. Grzegorz Wielki, który przytacza dość powszechną etymologię słowa IZRAEL: człowiek (isz), który widzi (ra) Boga (El): "Powinniśmy stać się IZRAELEM, tym, który widzi Boga; przewyższając w ten sposób wszelkie stworzenie, kierujemy wzrok ku Temu, który wszystko stworzył, usilnie się w Niego wpatrując. Kładziemy stopnie w naszym sercu. Po nich wstępujemy aż do czystego i zwykłego poznania, aż do Stwórcy. Czyż mogłoby być większe szczęście nad kontemplowanie Boga oczami ducha i radowanie się w sercu na myśl o tym?".
 
Będziemy więc pielgrzymować razem, przyjmując tę drogę jako łaskę Bożą. Jednak aby wyruszyć, koniecznie musimy wiedzieć, skąd pochodzimy i dokąd zmierzamy. Powinniśmy zatem zauważyć, że psalmy stopni następują po bardzo pięknym i długim Psalmie 119, poświęconym w całości miłosnemu rozważaniu i wewnętrznemu przyjmowaniu Prawa Bożego. Psalmista może ruszyć w drogę, ponieważ zasmakował jego słodyczy i wymagań. Prawo jakby samo każe mu wyruszyć: głęboko wypisane w sercu człowieka – a dla chrześcijanina ukryte pod rysami oblicza Chrystusa – nadaje sens jego przeznaczeniu i pozwala mu odnaleźć właściwe ukierunkowanie. Z tego też powodu zbiór pieśni stopni otwiera wołanie do Pana (Ps 120,1). Pielgrzym zdąża do Jerozolimy, ażeby spotkać tam Boga. Miasto otrzymuje świętość od Bożej obecności, a Prawo wytryska z niej jak ze źródła albo z otwartego serca, i pielgrzym przepełniony "pragnieniem dialogu miłości coraz to większej" (por. Reguła życia Jerozolimskich Wspólnot Monastycznych, VI,64) z Bogiem życia, wie, że będzie mógł tam ugasić swe pragnienie. Przemierzając kolejno piętnaście etapów tych psalmów, zostaje wprowadzony do wnętrza Świątyni; kulminacją jego modlitwy jest uwielbienie, co rozwiną następujące później psalmy "allelujatyczne", antycypując w pewien sposób uwielbienie zawarte w końcowym Hallelu.
 
"Wchodząc w życie monastyczne zastanów się dobrze, czy naprawdę szukasz Boga: nie uczuciowego oparcia, apostolskiego zrywu czy nawet duchowego klimatu, ale Boga, tylko i nade wszystko Boga" (Reguła życia Jerozolimskich Wspólnot Monastycznych, VI,53). Wówczas, pielgrzymując, będziesz mógł całym sercem śpiewać Alleluja, wnikając coraz głębiej w tajemnicę Świętej Liturgii, która pozwala nam, kiedy jeszcze jesteśmy w drodze, smakować nieba.
 
"Łaska Prawa" (por. Ps 119,29) każe nam zatem udać się w drogę, a jego światło od początku wzywa nas do życia w prawdzie. Psalm 120 ukazuje, iż warunkiem niezbędnym do tego, by wyruszyć, jest stanowcze zwrócenie się do Boga, co doprowadzi nas do odrzucenia tego, co nas od Niego oddziela, od kłamstwa, przywiązania do rzeczy tego świata (Meszek i Kedar), nienawiści i wojny; następnym warunkiem koniecznym, by podjąć drogę, jest przyjęcie swego prawdziwego powołania – "Ja jestem pokojem" (por. Ps 120,7). Tęsknimy tak bardzo za pokojem (szalom), ponieważ jest on częścią naszego człowieczeństwa; to on stanowi o naszej tożsamości jako córek i synów Boga. Psalmy te mają doprowadzić nas do tego, abyśmy stali się tym, czym jesteśmy.
 
Nie dojdziemy jednak do tego sami. Wiemy o tym dobrze, wie o tym także psalmista, który chce nam pomóc słowami Psalmu 121. Aby iść ku górze, masz wznieść oczy ku Panu, to znaczy patrzeć na rzeczy i na świat z Jego punktu widzenia (Stwórca wie, co czyni, dlaczego więc się niepokoisz?), i od Niego oczekiwać pomocy. Z pewnością wyzwania są przeogromne i niebezpieczeństwa niezliczone, ale czy wierzysz, że "dla Boga (...) nie ma nic niemożliwego" (Łk 1,37)? Jeśli tak, to możesz wyruszyć w drogę, a Bóg będzie Cię strzegł i doprowadzi cię do swego królestwa.
 
Jeruzalem, szczyt mojej radości
 
"Wstańcie, wstąpmy na Syjon" (Jr 31,6), jedyną możliwą drogą jest droga zaufania. Jest to niewielka, całkiem prosta, ale nie całkiem równa droga. "Nigdy (...) nie zapominaj, że dążenie do jedności jest trudne" (Reguła życia Jerozolimskich Wspólnot Monastycznych, I,8). Zanim osiągniemy szczyty, o których mowa w Psalmach 131 i 133, musimy kilka razy pokonać przepaści, kilka razy zaznać wygnania, kilka razy umierać. Psalmy te opisują to wszystko w taki sposób, by każdy w tym się odnalazł. A ponieważ to sam Bóg "wyzwala naszą duszę z mocy Szeolu" (por. Ps 49,16), wzrastamy mimo wszystko w siłę, idąc do miasta pokoju.
 
strona: 1 2 3