DRUKUJ
 
Sylwia Szpakowska
Jaki był Jezus?
materiał własny
 


Znaleźć brakujące puzzle

Kilka dni temu miałam przyjemność  uczestniczyć w spotkaniu zorganizowanym dla młodych ludzi i par, dla których stworzenie szczęśliwej rodziny opartej na Bogu jest jednym z podstawowych celów ich życia. Spotkania te są organizowane w naszym Duszpasterstwie cyklicznie i mają być drogowskazami w tym labiryncie codzienności, gdzie na każdym rogu czekają na nas niebezpieczeństwa i pułapki. Pułapki te występują najczęściej w postaci pogubionych ludzi, którzy sami ślepo wierząc w proponowane przez świat wartości, błądzą po tym labiryncie bez końca, z wewnętrznym poczuciem krzywdy i niezrozumienia samego siebie, przekonując jednak innych do tych wypaczonych poglądów.

Tym razem spotkanie było poświęcone mężczyznom, ich roli w życiu rodzinnym, zadaniom, którym muszą sprostać i temu, skąd czerpać wzorce, gdzie się tej nie byle jakiej sztuki nauczyć. Wychodząc z tego spotkania czułam jakiś niedosyt. Przecież było długie, dużo zostało powiedziane – myślałam. Ciągle jednak czegoś mi brakowało. Przeczuwałam jakąś niezakończoną myśl. Wieczorem, rozmyślając o spotkaniu znalazłam brakujące puzzle!

Gdyby oddał swoje za moje?

Na spotkaniu powiedziano, że męskim mistrzem ma być Bóg i Jezus. Próbowałam sobie przypomnieć przywołane argumenty, dla których mężczyźni mają naśladować Chrystusa. I nie znalazłam ich w swej pamięci za wiele. Jakie cechy sprawiają, że Jezus ma być dla mężczyzn wzorem? Przecież to nie takie proste uznać (szczególnie mężczyźnie), że Jezus ma być wzorem męskości. Przecież dziś samo przyznanie się do tego, że jest się głęboko wierzącym i kocha się Boga szczerą i bojaźliwą miłością nie jest łatwe i naraża człowieka na szyderstwa i uśmiechy za plecami. Warto by może było nazwać te cechy i unaocznić, bo nie każdy je zna. W Kościele nie mówi się o Chrystusie, jako o silnym facecie (celowo nie używam tu słowa "mężczyzna"), który stąpał mocno po ziemi wiedząc czego chce i przekształcając prostych ludzi w walczących o innych ludzi żołnierzy. W Kościele Jezus jest Zbawicielem, który oddał za nas życie. Te słowa tak się już nam osłuchały, że mam wrażenie, że czasem ich nie słyszymy. Zauważam, że i na mnie te słowa nie wywierają większego wrażenia i przeszłam z tym hasłem do porządku dziennego. Warto tę prawdę wciąż odkrywać i okazywać wdzięczność za to, że ktoś poświęcił swoje życie dla mojego, abym ja miał przykład prawdziwej miłości. Padło bardzo dobre pytanie: Jak bym się odwdzięczył człowiekowi, który uratował mi życie? A co bym czuł, gdyby swoje oddał za moje? Pytanie pozostawiam do refleksji.

Emocje człowieka...

Chciałam jednak zwrócić uwagę na te wszystkie pozostałe cechy Jezusa, o których na spotkaniu niewiele było powiedziane, a mi wczoraj przyszły w tych nocnych rozmyślaniach do głowy. Zacznę od samego Boga. Dużo nam to czasu nie zajmie, gdyż niewiele tu wiemy. Nad mądrością Boga głowili się nie tacy filozofowie jak ja, więc nic nowego nie odkryję. Wiem tylko, że Jego mądrością zachwycam się co dzień i nie mogę się nadziwić idealności tego, co stworzył. Piękno ludzkiego życia, jego tajemniczego poczęcia i jeszcze bardziej tajemniczej śmierci jest mistrzostwem. Funkcjonowanie człowieka, jego organów, współgranie ze światem przyrody, jego wrażliwość na świat. Emocje człowieka... Ich barwy i wielorakość przekracza ilość kolorów na tęczy. To, że każdy jest inny. To, że dorosły człowiek pochyla się i rozrzewnia nad bezbronnym dzieckiem, któremu poświęca swoje życie absolutnie bezinteresownie. Ze wzruszeniem patrzę na to, jaka to piękna lekcja pokory, miłości, cierpliwości i odpowiedzialności. Jak nieświadome dziecko uczy dojrzałego człowieka człowieczeństwa i odkrywa w nim nowe pokłady dobroci i wrażliwości. Albo inaczej - jak to Bóg uczy człowieka poprzez dziecko. Kto potrafi wzbudzić tak czyste, ludzkie i jednocześnie absolutnie naturalne, zaszyfrowane w nas głęboko uczucia?

Jaki jest przepis na udane życie?

Cudem jest też miłość, na temat której wydaje się, że zostało powiedziane już wszystko, a wciąż każdy musi samotnie przejść przez pola, lasy i bezdroża, żeby w końcu wejść na ten odpowiedni szlak i odnaleźć najpierw swoje powołanie, które wskaże mu drogę, a później tę jedyną ścieżkę, która doprowadzi go do obranego celu. Miliardy ludzi przeszło już swoją życiową ścieżkę i nikt nie odnalazł przepisu na udane życie. Każde życie jest inne i jakże ciekawe i różnorodne. Czy to nie piękne? Czy nie piękne jest to, że są bogaci, którzy mogą pomagać biednym i zdrowi, którzy mogą pomagać chorym? Jest taki piękny wiersz Twardowskiego, który uczy nas tak:


Gdyby wszyscy mieli po cztery jabłka
gdyby wszyscy byli silni jak konie
gdyby wszyscy byli jednakowo bezbronni w miłości
gdyby każdy miał to samo
nikt nikomu nie byłby potrzebny
Dziękuję Ci że sprawiedliwość Twoja jest nierównością
to co mam i to czego nie mam
nawet to czego nie mam komu dać
zawsze jest komuś potrzebne
jest noc żeby był dzień
ciemno żeby świeciła gwiazda
jest ostatnie spotkanie i rozłąka pierwsza
modlimy się bo inni się nie modlą
wierzymy bo inni nie wierzą
umieramy za tych co nie chcą umierać
kochamy bo innym serce wychłódło
list przybliża bo inny oddala
nierówni potrzebują siebie
im najłatwiej zrozumieć że każdy jest dla wszystkich
i odczytywać całość


 

 
strona: 1 2