DRUKUJ
 
Stanisław Musiał SJ
O naszej pokornej miłości do Chrystusa
Życie Duchowe
 


Zwróćmy teraz uwagę na rzecz bardzo istotną w dialogu Jezusa z Piotrem, mianowicie na to, o jakiej miłości mówi Jezus, a o jakiej mówi Piotr. Jezus pyta Piotra: Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie? Słowo, które jest tu użyte, w języku greckim to: agapas me. Wskazuje ono na najwyższą formę miłości – na miłość całkowicie bezinteresowną. Taką miłością na przykład Bóg kocha człowieka. Piotr boi się odpowiedzieć Chrystusowi, że kocha Go taką właśnie miłością. Nie dowierza sobie, woli być ostrożny. Odpowiada zatem na pytanie Jezusa: filo se (oznacza to po grecku miłość przyjaźni, „miłość za miłość", jest to niższa forma miłości niż agape): Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham.
 
Chrystus nie daje za wygraną

Po raz drugi pyta Piotra, czy Go miłuje (agapas me). Utrzymuje wysoko poprzeczkę miłości. Piotr jednak nie ustępuje. W dalszym ciągu uważa, że słowo „miłować" jest zbyt wysokie w odniesieniu do jego biednej, jakże doświadczonej niepowodzeniami miłości ku Chrystusowi. Po raz drugi zatem odpowiada Chrystusowi: Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham. Wtedy ustępuje Chrystus. On nie zmusza nikogo. Zaniża poprzeczkę miłości, zniża się do Piotra, do jego odczuć, obaw i pokory. Już nie pyta Piotra, czy Go miłuje, tylko czy Go kocha: Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie? Piotr zasmucony co prawda, że Chrystus pyta go po raz trzeci o miłość, czuje się jednak teraz u siebie, w domu. Odpowiada: Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham.
 
Zgoda Chrystusa na Piotrową terminologię czyni z tej karty Ewangelii „dobrą nowinę" dla nas, którzy tak mało wiemy o Bogu, o świecie i o nas samych. Tak mało wiemy, co to jest życie, co to jest miłość, co to jest prawda. Największe wartości przerastane są cieniami, nasza świadomość stanowi tylko wierzchołek góry lodowej, którą jesteśmy.
 
Można zazdrościć świętym ich miłości ku Chrystusowi, miłości niejednokrotnie odczuwanej fizycznie, można zazdrościć im doświadczenia bliskości Chrystusa odczuwanej jak obecność osoby, z którą przebywa się razem pod jednym dachem. Brak jednak tych czy im podobnych stanów duchowych nie przesądza wcale o wartości naszej miłości do Chrystusa, nawet gdyby miała być ona żarzącym się ogniem, ukrytym głęboko w naszej duszy, przyprószonym słabością czy nawet grzechem.

Zauważyć, by pokochać
 
Aby kogoś pokochać, trzeba go najpierw dostrzec, zauważyć. Bez spełnienia tego warunku żadna miłość nie jest możliwa. Miłość to przede wszystkim „fenomen uwagi", jak to sformułował Ortega y Gasset w swoich Szkicach o miłości. Oczywiście –uwaga uwadze nie jest równa. Uwaga wpisana tylko powierzchownie w nasz świat doznań i uwaga, jak gdyby nakreślona ostrym rylcem w głębokich pokładach naszej świadomości czy też podświadomości różnią się od siebie. Ortega y Gasset nie mówi o miłości do Chrystusa, ale także i ona jest w pewnej mierze „fenomenem uwagi", „uwagą" spośród tysięcy „uwag", które nadsyła nam każdy dzień.
 
Często w przypadku miłości ziemskiej, przedmiot miłości (najczęściej chodzi tutaj o inną osobę) może stopniowo wypełnić całkowicie czyjąś świadomość, wyprzeć ze świadomości danego człowieka wszystko inne, zepchnąć inne treści w świat „pod-uwagi". Miłość do Chrystusa nie przejawia takiej zaborczości. Jest wręcz tłem, na którym każda dobra miłość ludzka nabiera swych barw i swej jasności. Jest Miłością, która leczy każdą inną miłość.
 
Nasza lektura dialogu Chrystusa z Piotrem byłaby niepełna, gdybyśmy nie zwrócili jeszcze uwagi na jeden ważny moment (na marginesie: dialog ten to swoisty egzamin dojrzałości duchowej dla Piotra. Egzamin z najważniejszej „wiedzy" w życiu ludzkim, bo z „wiedzy" miłości. Przypomina mi się tutaj powiedzenie św. Teresy od Dzieciątka Jezus, które cytuję z pamięci, w przybliżeniu: „Każdy człowiek stara się mieć jakiś zawód: moim rzemiosłem niech będzie miłość – miłość do Boga i do ludzi").

Dialog miłości z Chrystusem

Jest rzeczą nader dziwną, że Jezus po każdej odpowiedzi Piotra nie mówi na przykładzie „Dobrze, że Mnie kochasz" czy „Dobrze, że starasz się Mnie kochać". Odpowiada Piotrowi pozornie całkowicie nie na temat. Mówi mu: Paś baranki Moje, Paś owce Moje. I tak po trzykroć. Niezawodną miarą tego, czy Chrystusa rzeczywiście kochamy czy tylko łudzimy siebie, twierdząc, że Go kochamy, lub wcale nie kochamy, jest drugi człowiek. Gdybyśmy chcieli iść do Boga „na skróty", pomijając ludzi czy wręcz idąc przez nich na przełaj, nie dojdziemy do Boga. Stąd dialog Chrystusa z Piotrem, dialog na temat miłości Piotra do Chrystusa, kończy się misją – posłaniem Piotra do ludzi. Tak kończy się każdy dialog miłości z Chrystusem. Nawet świętym nie pozwalał Chrystus zbyt długo przebywać z Nim na górze Tabor. Kazał im iść „w dolinę", ku ludziom, do ich bied fizycznych i duchowych. Niekiedy jakby wymazywał z ich świadomości szczególne poczucie bliskości, które mogło być kiedyś ich udziałem. Św. Bernadeta z Lourdes skarżyła się przed śmiercią, że zatarły się w jej świadomości objawienia, które kiedyś miała, tak iż zaczęła sama wątpić, czy je kiedykolwiek posiadała.
 
Miłość jest stanem przezwyciężenia własnego egzystencjalnego osamotnienia. Żadna miłość ziemska nie jest w stanie przezwyciężyć skutecznie i bez reszty naszego osamotnienia. Tylko jedna Miłość potrafi tego dokonać: ta Wszechogarniająca i Odwieczna. Niespokojne pozostanie każde serce ludzkie, dopóki w tej Miłości nie spocznie. Miłość ta bije ku nam ludzkim sercem w Jezusie Chrystusie. Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham (J 21, 17).
 
Stanisław Musiał SJ
 
strona: 1 2