DRUKUJ
 
Dariusz Piórkowski SJ
Co począć z prostowaniem ścieżek dla Pana?
Mateusz.pl
 


Dynamiczna rola Boga
 
Jaki obraz wyłania się z tych trzech odniesień? Widać wyraźnie, że przewija się przez nie wspólny wątek. Wszystkie fragmenty podkreślają aktywną i dynamiczną rolę Boga, który inicjuje działanie i nim kieruje. Na różne sposoby Bóg dokonuje zbawienia przez oczyszczenie, które następuje w trzech fazach: wędrówka przez pustynię, pobyt w niewoli wśród wrogich ludzi i nieznanej kultury, lub bezpośrednia wewnętrzna transformacja „synów Lewiego”. Te trzy fazy niekoniecznie muszą być od siebie oddzielone. Bardziej chodzi tutaj o opis pewnego procesu, który dokonuje się w konkretnym czasie i miejscu. Doświadczenie pustyni, czyli ogołocenia i wyobcowania, może być związane z pobytem w miejscu, w którym nie czujemy się u siebie i użyte jako narzędzie wewnętrznej przemiany. Ponadto, oczyszczenie bierze swój początek w Bogu i nie jest możliwe poza wspólnotą, która poddana jest Jego wyzwalającemu działaniu.
 
W dzisiejszej opowieści Marka pojawiają się wszystkie trzy fazy oczyszczenia: mieszkańcy Jerozolimy i Judei opuszczają swoje miejsce zamieszkania i wychodzą na pustynię, gdzie Jan udziela chrztu. Naród ponownie znajduje się pod jarzmem rzymskiej okupacji. Świątynia została zamieniona w ”jaskinię zbójców” i targowisko, na którym załatwiano własne interesy. (Por. Mk 11, 15-17). Nadchodzi „mocniejszy” od Jana, który przeprowadzi oczyszczenie, ale nie w zwykłej wodzie czy jako polityczny wyzwoliciel lub ten, kto przywróci porządek w świątyni. Syn Boży otworzy drogę do wewnętrznej transformacji mocą Ducha, a nie do rewolucji obalającej panowanie Cezara. Wprowadzi kult w ”Duchu i Prawdzie”, w którym wszyscy (Żydzi i poganie) staną się kapłanami składającymi w ofierze nie tyle „coś”, lecz siebie samych na służbę Bogu i bliźnim.]

Przygotowanie drogi dla Pana
 
Zapytajmy jednak, jak to odnosi się do nas? Przede wszystkim w chrześcijaństwie nie chodzi o samo-oczyszczenie. Nasza rola polega na przygotowaniu drogi dla Pana. Ale, jak zauważyliśmy wyżej, nawet tutaj inicjatywa w pewnym sensie należy do Boga. Co więc począć?
 
Jeśli to Bóg ostatecznie jest źródłem oczyszczenia naszego serca, musimy odwrócić kierunek naszego patrzenia. Nie wiedzieć czemu, pierwsze pytanie, jakie rodzi się w nas, kiedy myślimy o religii, brzmi, co powinniśmy zrobić, co przedsięwziąć. Sądzimy, że bycie z Bogiem zakłada najpierw podjęcie arcyszczególnych wysiłków z naszej strony. Tymczasem, to nie my jesteśmy źródłem przemiany. Św. Tomasz z Akwinu twierdzi, że człowiek jest istotą przyjmującą. Rodzi się bez wiedzy. Pragnie i dąży do spełnienia. Ostatecznie będzie nasycać się rozkoszą oglądania Boga.
 
My próbujemy odwracać role. Dawanie stawiamy przed przyjmowaniem. Ale co możemy dać, jeśli i tak wszystko jest darem? Nie mamy mocy stwórczej, ale możemy się na nią otworzyć i ją przyjąć. To jest nasze zadanie. Oczywiście, akceptacja mocy Bożej nie wyklucza pewnych działań, aktów, czynów z naszej strony, ale raczej chodzi o owoce Jego działania, niż nasze wysiłki. Jeśli już podejmować się czegokolwiek, nasze akty winny płynąć z Bożej inspiracji, a nie z naszego widzimisię czy fałszywej pobożności. Nieraz sądzimy, że w Adwencie czy Wielkim Poście chodzi o to, abyśmy coś postanowili i ”silną wolą” to wykonali. Nie zastanawiamy się nawet zbytnio nad tym, co to miałoby być i czego rzeczywiście Bóg od nas oczekuje. Ot, wystarczy z czegoś zrezygnować. Niestety, często nam się nie udaje i rychło wyciągamy zgubny wniosek, że w sumie to chyba niewiele z nas już da się wykrzesać. Rodzi się zniechęcenie. A jeśli mimo wszystko uda nam się wytrwać w postanowieniu i zwalczyć jakąś przypadłość, od razu czujemy się lepsi, wspanialsi, no i oczywiście doskonalsi od tych, którym nie wyszło. I właśnie te dwa doświadczenia są z jednej strony dowodem bezdroży, na jakie często wchodzimy. Z drugiej szansą, aby zaprosić do swojego życia prawdziwego Zbawiciela. To zaproszenie staje się faktem, kiedy otwierają nam się oczy na realną obecność Boga w świecie i naszym życiu, który ciągle działa.

Duchowa wędrówka
 
Jeśli nasza wewnętrzna przemiana następuje w tym miejscu, czasie i etapie naszego życia, na którym aktualnie się znajdujemy, musimy zdać sobie sprawę, że to, co nas spotyka nie jest przypadkiem. Duchowa wędrówka przez pustynię, różnorakie formy niewoli, czy bolesny ogień, który trawi nas od wewnątrz to integralne części naszego codziennego życia. Obrazują one pewien wewnętrzny dynamizm, ruch, niepokój. Te doświadczenia, które z woli Bożej nas kształtują, nie zachodzą w sztucznych warunkach czy wyłącznie podczas religijnych uniesień. Problem w tym, że często nie jesteśmy tego świadomi. Jeżeli chcemy bardziej otworzyć się i przyzwolić na działanie dyskretnie obecnego Boga, musimy postawić sobie konkretne pytania. To jest nasze przygotowanie drogi. Nie trzeba sztucznie tworzyć doświadczeń pustyni, niewoli czy ognia. One już istnieją. Podobnie jak mieszkańcy Jerozolimy i Judei musimy opuścić na chwilę, to co robimy i udać się w inne miejsce, czas modlitwy, refleksji, dystansu. Dopóki jesteśmy pochłonięci jedynie codziennymi obowiązkami, pracą, troskami trudno będzie cokolwiek zobaczyć.
 
strona: 1 2 3