DRUKUJ
 
Dariusz Piórkowski SJ
Co począć z prostowaniem ścieżek dla Pana?
Mateusz.pl
 


Oto przykładowe pytania: Jak doświadczenie pustyni, niewoli i oczyszczającego ognia przejawia się w naszym konkretnym życiu? Co nas zniewala i męczy? Od czego chcielibyśmy się uwolnić? Nudna praca, monotonia gotowania, sprzątania, wychowywania, prowadzenia lekcji w szkole, trudności w dialogu ze współmałżonkiem? Co spędza nam sen z oczu i dlaczego? Troska o innych, lęk o przyszłość, nadopiekuńczość, niestabilna praca, ból po stracie kogoś bliskiego? Bez czego nie wyobrażamy sobie naszego życia? Bez telewizji, Internetu, alkoholu, seksu, ubezpieczenia, bycia uwieszonym na czyjejś szyi, poszczególnych relacji, kontroli nad wszystkim i wszystkimi wokół? W jakich sytuacjach czujemy się ogałacani i sfrustrowani? Brak sukcesów i słabe osiągnięcia, niedocenienie w pracy czy w domu, uczuciowe niespełnienie, niezauważenie naszych wysiłków przez innych? Czego czujemy się pozbawieni? Pełnej wolności, większego majątku, spokoju, pięknego ciała, dzieci? Za czym tęsknimy? Za miłością bez granic, za lepszą wypłatą, za bliską osobą, za zdrowiem? Czy oczekujemy jeszcze czegoś, co może przekroczyć naszą zwykłą, wypełnioną rutyną codzienność? Kiedy zapala się w nas ogień, który chętnie i szybko byśmy ugasili, ale nie potrafimy tego uczynić? Ogień samotności, niewystarczalności, tęsknoty, wewnętrznego rozdarcia? Ogień niespełnionej bądź odrzuconej miłości? Ogień ciągłego niedowartościowania? Ogień, który co rusz odnawia się w pytaniu: „Gdybym miał to, lub tamto, był taki, a nie inny,…? Co nas niepokoi? Taka czy inna słabość, grzech, droga, którą zmierza ktoś z naszych krewnych lub przyjaciół, zło, które panoszy się wokół? Co uporczywie pojawia się na naszej drodze jako „niechciany” obiekt, intruz, który wdziera się do naszego życia bez naszej zgody? Powtarzające się upadki, ciężka choroba, obowiązki, które spadły nas niespodziewanie? W jakich sytuacjach próbujemy ofiarować Bogu i innym „byle co”, myśląc o sobie i świętym spokoju? Ktoś chce być wysłuchanym, a my myślami jesteśmy gdzie indziej. Dziecko chce się pobawić klockami z tatą, ale tata jest wiecznie zajęty, więc włącza swojej pociesze grę komputerową.

Bóg przemienia i oczyszcza
 
Przygotowanie drogi nie oznacza, że sami mamy sobie z tym wszystkim poradzić. To Bóg przemienia i oczyszcza. W tych wszystkich doświadczeniach usuwa z naszych serc, umysłów, psychiki i ciała to czego, sami się nie pozbędziemy. Bóg dotyka istoty, korzeni, a nie tylko zewnętrznych przejawów. Czasem „nic” się nie zmieni, dopóki nie zauważymy problemu. (Tatuś nie otrzyma anielskiego objawienia, aby bardziej zainteresował się synem lub córką, bo własne dziecko jest dla niego ciągłym objawieniem z nieba, którego nie dostrzega).
 
Chociaż oczyszczenie dokonuje się na okrągło, będzie ono intensywniejsze, jeśli zauważymy w sobie jakiś wymiar pustyni, niewoli czy ognia. Wówczas wystarczy z tym przyjść do Boga, odsłonić to przed Nim, wyznać biedę, jak tłumy nad Jordanem. To są nasze grzechy. Bo „grzech – jak powie św. Maksym Wyznawca – polega na ignorowaniu istoty rzeczy i zatrzymywaniu się na ich warstwie zewnętrznej”. Chodzi więc nie tyle o przekroczenie jakiegoś przepisu czy prawa, ale o działanie pod wpływem wykrzywionego patrzenia na rzeczywistość. Oczyszczenie z naleciałości tak rozumianego grzechu to dar Boga, to przywrócenie właściwego spojrzenia. Na Boga nie można patrzeć jak na kogoś, komu rzuca się „chore i skażone zwierzęta”. Ani Bóg, ani drugi człowiek nie są do naszej wyłącznej dyspozycji.
 
Wróćmy do dzisiejszej Ewangelii. Bóg działa przez znaki i rytuały. My też ich bardzo potrzebujemy, chociaż często próbujemy wypchnąć je poza margines codzienności. Ludzie z Jerozolimy udają się nad Jordan. Jakże prosty i urzekający znak: pustkowie nad rzeką, zanurzenie w wodzie, obmycie, wyznanie grzechów. To znacząca wskazówka dla nas. Jeśli chcemy odkryć Boga w naszych pustyniach, niewolach i ogniu oraz jeśli chcemy być wyprowadzeni z tych doświadczeń, w które uwikłaliśmy się albo po prostu zostaliśmy wprowadzeni w nie przez Boga, nie możemy ciągle żyć tak, jakbyśmy nie potrzebowali symbolicznych doświadczeń i rytuałów. Kiedy znajdujemy czas na rytuały, poza naszą pracą i zabieganiem, nasze pustynie i niewole są wystawiane na oczyszczające działanie Bożego ognia. W pewnym sensie chodzi tylko o to, żeby nasz czas spotkał się z nieprzerwanym działaniem Boga, co dokonuje się przez uświadomienie sobie tego faktu. Musimy wejść w ten strumień łaski, który płynie do nas w czasie.
 
Ziemia Obiecana, mlekiem i miodem płynąca, jest właściwym przeznaczeniem Izraela. Ani Egipt, ani Babilon, ani interesy pokątnie i sprytnie załatwiane przy okazji kultu, nie są miejscem, do którego zdążamy. Pustynie i niewole naszego życia mają być tylko czymś przejściowym, a nie wiecznym. Aby zamieniły się w Ziemię Obiecaną, w której nie będzie nam niczego brakować, powinniśmy ułatwić Bogu dotarcie do nas samych: „Wszystkie wasze troski przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was” (1 P, 5-7). Tylko tyle. Nic więcej.
 
Dariusz Piórkowski SJ  
 
strona: 1 2 3