DRUKUJ
 
Przemysław Radzyński
Kierownictwo duchowe - towar luksusowy
eSPe
 


Trzeci warunek rozwoju duchowego to wzięcie własnego krzyża…
 
Kto nie jest przesadnie skupiony na sobie, na swoich myślach i przeżyciach, kto nabiera zdrowego dystansu do samego siebie, ten zaczyna w coraz dojrzalszy, coraz bardziej realistyczny sposób postrzegać siebie i swoją sytuację życiową. Jest wtedy w stanie przyjść do Jezusa z całą rzeczywistością, jaką dźwiga na swoich barkach. Człowiek dojrzały duchowo wie, że ma prawo pójść do Jezusa ze wszystkim, co go stanowi: ze swoją może bolesną przeszłością, z teraźniejszością, która niepokoi i z troskami o przyszłość. Każdy człowiek dźwiga jakiś bagaż własnych słabości i grzechów, a także bagaż słabości i grzechów innych ludzi, zwłaszcza bliskich. Jezus mówi do każdego z nas: „bądź realistą, przyjdź do mnie z całym ciężarem twoich słabości, złych nawyków, może nałogów czy grzechów, które popełniłeś”. Ważne jest, by pamiętać, że Jezus nie nałoży nam żadnego krzyża. Ciężary nakładamy sobie sami, albo zostajemy nimi obciążeni przez tych, którzy nie kochają.
 
Ostatni warunek rozwoju duchowego to naśladowanie Jezusa…
 
Wszystko, co dobre, zaczyna się od myślenia. Kierownictwo duchowe to pomaganie w szukaniu prawdy o człowieku, o Bogu, o miłości, o więziach, o wartościach, o nawróceniu, a następnie pomaganie w postępowaniu zgodnym z tą prawdą. Rozwój duchowy zaczyna się od refleksji nad tajemnicą człowieka, a osiąga swoją pełnię w naśladowaniu Jezusa. Stawać się podobnym do Jezusa to stawać się kimś dobrym i mądrym jednocześnie. Jeśli człowiek będzie dobry, ale niezbyt mądry, to stanie się kimś naiwnym. Będzie krzywdzony czy wykorzystywany przez ludzi przewrotnych. Będzie ułatwiał takim ludziom trwanie w złu. Jeżeli natomiast człowiek będzie inteligentny, ale nie będzie kochał, to stanie się kimś przewrotnym. 
 
Ludzie z wysokim wykształceniem, ale z niskim wychowaniem, mogą wyróżniać się inteligencją i wiedzą, ale brakuje im miłości. Tacy ludzie są najbardziej groźni dla ludzkości. Wymyślają ludobójcze ideologie, demoralizują, krzywdzą, żyją kosztem innych. Rozwój duchowy chroni przed popadaniem w skrajności: w naiwność lub przewrotność. Prowadzi do sytuacji, w której człowiek – na wzór Jezusa – staje się dobry i mądry jednocześnie. Potrafi kochać ofiarnie i rozważnie jednocześnie, czyli w sposób dostosowany do zachowania drugiej osoby. Jezus komunikował miłość w taki właśnie mądry, a przez to zróżnicowany sposób: ludzi szlachetnych wspierał, błądzących upominał, przed krzywdzicielami się bronił, a tym, którzy kochali bardziej niż inni, okazywał wyjątkowe zaufanie i zawierzał im losy Kościoła. 
 
Czy możemy powyższe warunki rozwoju duchowego prześledzić na jakimś przykładzie?
 
Przykładem może być postawa duchowo dojrzałych młodych kobiet, których sporo spotykam w katolickich grupach formacyjnych. Takie kobiety idą stanowczo za Jezusem. Ich przyjaźń z Jezusem jest dla nich bezwzględnie ważniejsza niż więzi z ludźmi. Takie kobiety nie skupiają się na swoich myślach, emocjach czy spontanicznych pragnieniach. Przychodzą do Jezusa z całą ich sytuacją życiową, z trudem codziennego życia, ze swoimi pragnieniami i z niecierpliwością, by te pragnienia szybko realizować, zwłaszcza pragnienie o małżeństwie i założeniu rodziny. Dojrzałe duchowo kobiety potrafią panować nad sobą, stawiać twarde wymagania kandydatom na męża i w każdej sytuacji słuchają Boga bardziej niż innych ludzi i niż własnych myśli, pragnień czy przeżyć.
 
Na czym w przypadku takich kobiet będzie polegało naśladowanie Jezusa?
 
W przypadku tych kobiet naśladowanie Jezusa polega na kierowaniu się Jego przykazaniami w każdej sytuacji, na naśladowaniu Jego słów i czynów, a zwłaszcza na odróżnianiu miłości od współżycia seksualnego, uczuć czy zakochania. Gdy dojrzała duchowo kobieta spotyka szlachetnego mężczyznę, to buduje z nim coraz silniejszą więź, wspiera go w dalszym rozwoju, przyjmuje jego oświadczyny. Jeśli natomiast widzi, że on błądzi, to stanowczo go upomina, a jeśli on nie chce czy nie potrafi się zmienić, to się od niego dystansuje. Także wtedy, gdy jest z nim ogromnie związana emocjonalnie. Nie zawrze małżeństwa z kimś, komu nie można zawierzyć siebie i losu przyszłych dzieci. 
 
W moich rozmowach z rodzicami, księżmi, katechetami i nauczycielami stanowczo podkreślam fakt, że powinniśmy wychowywać wszystkich nastolatków tak, jakby byli powołani do małżeństwa i rodziny. Jeśli w dyscyplinie, ofiarności, wierności i czułości dojdą do takiego poziomu, że mogliby stać się bardzo dobrymi mężami i ojcami czy żonami i matkami, to wtedy mogą wstąpić do seminarium duchownego czy zakonnego domu formacyjnego, gdy odkryją w sobie takie powołanie. Jeśli natomiast nie dorośli jeszcze do takiej mądrości czy do takiej ofiarnej i mądrej miłości, jaka jest potrzebna w małżeństwie i rodzinie, to nie mają jeszcze tego stopnia dojrzałości, który jest konieczny w kapłaństwie czy życiu konsekrowanym.
 
Ksiądz nazwał kierownictwo duchowe sztuką myślenia o tajemnicy człowieka i jego powołania. Kto tej sztuki może uczyć?
 
Pierwszym i niezawodnym nauczycielem sztuki prawdziwego myślenia o tajemnicy człowieka jest Jezus. Tylko On zna każdego z nas do końca i może każdemu z nas objawić prawdę o nas samych i o naszym powołaniu. Pierwszym kierownikiem duchowym chrześcijan jest ukrzyżowany i zmartwychwstały Zbawiciel. Rozwój duchowy nie jest możliwy bez budowania przyjaźni z Jezusem, bez czytania Jego Ewangelii, bez znajomości Jego słów i czynów. Pamiętajmy o tym, że Jezus znacznie więcej wskazań zawarł w swoich czynach niż w słowach.
 
Gdy chodzi o ludzi, to pierwszymi – po Jezusie – kierownikami duchowymi są rodzice. Błogosławione są te dzieci, które z pomocą rodziców odkrywają, że mogą stawać się coraz bardziej podobne do Boga, że są powołane do świętości i do wielkiej miłości w małżeństwie i rodzinie, w kapłaństwie lub w życiu konsekrowanym. Obok rodziców cennymi przewodnikami duchowymi mogą być dziadkowie i inni krewni, starsze rodzeństwo, katoliccy nauczyciele i wychowawcy, animatorzy z różnych młodzieżowych grup formacyjnych, dojrzali rówieśnicy. Dla nastolatków i dorosłych kierownikami duchowymi stają się zwykle księża, zwłaszcza stali spowiednicy. Coraz częściej podejmują się tego zadania również siostry zakonne. Wykorzystanie geniuszu kobiecego w kierownictwie duchowym jest wyjątkowo ważne. Dobrymi przewodnikami duchowymi mogą być też katoliccy psycholodzy, terapeuci, specjaliści od uzależnień. Znakiem czasu jest poszerzająca się obecnie baza duchowych przewodników.
 
Czy Ksiądz korzysta z kierownictwa duchowego ludzi świeckich?
 
Oczywiście! Wręcz nie wyobrażam sobie mojego rozwoju duchowego bez korzystania z mądrości, rady i wsparcia ludzi świeckich. Szczególną rolę w moim odkrywaniu tajemnicy Boga i człowieka oraz w naśladowaniu miłości Jezusa odgrywają świeccy z rodzin, z którymi się zaprzyjaźniłem. Są wśród nich ludzie wyjątkowo dojrzali duchowo, którzy imponują mi mądrością, świetnie radzą sobie ze swoimi zadaniami w małżeństwie, rodzinie, pracy zawodowej, w parafii, w społeczeństwie. W rozmowach z nimi przekonuję się, że czasem dojrzalej ode mnie rozumieją Ewangelię. To od świeckich częściej niż od duchownych słyszę, że moim powołaniem jest świętość i nic mniejszego. To świeccy potrafią mnie upomnieć wtedy, gdy duchowni tego nie czynią. Moi świeccy przewodnicy duchowi nie robią mi formalnych dni skupienia czy nie przeprowadzają ze mną formalnych rozmów formacyjnych, lecz motywują mnie do rozwoju na przykład przez to, że widzę, jak ze sobą rozmawiają, jak wychowują dzieci, jak pokonują swoje słabości czy trudności. Kontakt ze świeckimi jest dla mnie istotnym elementem uczenia się, jak być duchowym przewodnikiem dla współczesnych ludzi.
 
Czy może Ksiądz podać jakiś przykład nauki wyniesionej dzięki kontaktom z dojrzałymi ludźmi świeckimi?
 
Dla przykładu, od świeckich nauczyłem się zasady, że – zwłaszcza nastolatkom i młodym kobietom – najbardziej pomagam wtedy, gdy cierpliwie czekam aż one same poproszą mnie o poradę czy o inną formę pomocy. Dawanie choćby najmądrzejszych rad, zanim ta druga osoba będzie skłonna tymi moimi radami się zainteresować, to strata czasu. Gdy ktoś się spowiada, wtedy jestem zobowiązany pewne normy moralne przypominać czy wyjaśniać z całą stanowczością. Natomiast kierownictwo duchowe to bardziej towarzyszenie komuś w duchowym rozwoju niż „ręczne” sterowanie tym rozwojem.
 
Skoro jesteśmy przy spowiedzi, to jakie jeszcze są różnice między sakramentem pokuty i pojednania a kierownictwem duchowym?
 
Spowiedź jest sakramentem i koniecznym warunkiem rozwoju duchowego. Jesteśmy w sumieniu zobowiązani do korzystania z tego sakramentu. Tymczasem kierownictwo duchowe nie jest sakramentem i – przynajmniej w sformalizowanej postaci – nie jest koniecznym warunkiem rozwoju. Spowiedź z natury skupia się głównie na naszych słabościach, na grzechach, na niemoralnych więziach. Natomiast kierownictwo duchowe skupia się głównie na tym, co prowadzi nas na głębię naśladowania Jezusa, na wzrastaniu w świętości. Można powiedzieć, że kierownictwo duchowe jest rodzajem towaru luksusowego. Do spowiedzi i nawrócenia wezwani jesteśmy bezwzględnie wszyscy. Kierownictwo duchowe jest drogą z jednej stron arystokratyczną, a z drugiej prorocką. Arystokratyczną, bo w formalnym sensie korzysta z niego niewielu ludzi. Stają się oni arystokratami ducha. Jednocześnie są prorokami dla swoich bliźnich, gdyż swoim życiem pokazują, do jakiej głębi prawdy, wolności, miłości i wierności dorasta ten, kto się rozwija duchowo.
 
Na koniec chciałem zapytać o coraz modniejsze coaching i mentoring. To może być wstęp do kierownictwa duchowego czy to raczej zagrożenie dla ducha?
 
Jestem przekonany, że jest to bardziej zagrożenie niż szansa, bardziej namiastka czy karykatura rozwoju duchowego niż wstęp do tego rozwoju. Coaching skupia człowieka na nim samym – na jego tak zwanych prawach, na tak zwanej samorealizacji. Uczy, jak sprytnie „ustawić się” w życiu, jak szybko i łatwo osiągnąć sukces, jak rozwijać swoje „zasoby”. W praktyce często oznacza to uczenie się sztuki wykorzystywania ludzi dla osiągnięcia własnych celów. Żaden coach nie powie tego zwykle wprost, jednak już w reklamach usług coachingowych słyszymy przesłanie typu: „przyjdź do nas, a nauczymy cię sprawnego poruszania się w świecie biznesu, polityki, mediów czy w innych sferach życia społecznego”. Raczej żaden coach nie deklaruje, że nauczy nas uczciwości, pracowitości, ofiarności, mądrości, wytrwałości. W coachingu czy mentoringu chodzi zwykle o uczenie czegoś innego, niż bycia bezinteresownym darem dla innych. Zwykle tego typu szkolenia czy porady oparte są na ateistycznym humanizmie, z jej odległą od ewangelicznej wizją człowieka. Kierownictwo duchowe uczy nas naśladowania Jezusa, który jest dla nas Drogą, Prawdą i Życiem. Kto trwa w Jezusie, ten ma niezawodnego Przewodnika we wszystkich sferach życia i ten osiąga dojrzałość oraz radość, jakiej ten świat ani dać, ani nam zabrać nie jest w stanie.
 
Rozmawiał Przemysław Radzyński
eSPe 3/2015
 
fot. Francisco Osorio FR Society 19: Priests in Notre Dame 
Flickr (cc)  
 
strona: 1 2 3