DRUKUJ
 
Inga Pozorska
Duchowi starości powiedz: NIE
Szum z Nieba
 


Nie zabijaj narzekaniem

Duch starości często idzie w parze z duchem narzekania. Ten duch jest także bardzo niebezpieczny, ponieważ zamyka nas na wdzięczność Bogu. Są takie osoby, które wykonując swoją pracę tak narzekają i biadolą, że chciałoby się im powiedzieć: – Człowieku, jak coś robisz, to po prostu rób to i dziękuj Bogu, że możesz to robić. Dziękuj, że jesteś na tyle zdrowy, że masz dość siły i możliwości, że masz wspólnotę. A jeśli biadolisz, to prosimy cię – nie rób tego. Jeśli wszystko ma się wokół ciebie kręcić i wszyscy mają cię przepraszać, prosić, dziękować – to po prostu nie rób tego albo nie narzekaj. Narzekanie zabija tych, którzy są wokół. Nie można wówczas skupić się na Panu Jezusie, tylko trzeba się skupić na tej osobie, która ma „tak strasznie dużo pracy”, że teraz nie wiadomo, co my powinniśmy zrobić, żeby ona jednak przestała narzekać.

Co ciekawe, osoby narzekającej, której nic się nie podoba, nie da się pocieszyć. Nie ma takiej możliwości, bo tu chodzi o utrwaloną postawę serca. Jak świeci słońce, jest niedobrze, bo jest za gorąco. Jak pada deszcz, jest niedobrze, bo chciałam, żeby świeciło słońce. Takim ludziom należałoby powiedzieć: – To nie jest problem wszystkiego wokół ciebie, ale problem twojego serca. Po prostu nie da się ciebie zadowolić i musisz się narodzić na nowo. Duch narzekania pociąga za sobą kolejne pokusy i złe duchy, zwłaszcza we wspólnotach: ducha ironii i ducha wyśmiewania. Uleganie temu jest niebezpieczne, bo oznacza, że serce człowieka nie jest już czyste. Jeżeli patrzę na czyjąś posługę z ironią, wyśmiewam lub działam przeciwko niej to znaczy, że to ja mam problem w sercu.

Nawet jeśli komuś się coś nie udaje i ja to widzę, to jestem od tego, by mu pomóc. Tak właśnie zrobiłby Jezus. On nie powiedziałby: – Nie rób tego, bo robisz to tragicznie. A my mamy być jak Jezus. Mamy się stawać jak Jezus dla drugiej osoby, a więc widząc pewne słabości – mamy pomóc. Uważajmy na ducha ironii, szyderstwa i wyśmiewania.

Osoba, która ciągle narzeka, która ma zdolność do niszczenia pracy drugiego człowieka przez wyśmianie, czy ironizowanie – jest tak naprawdę osobą samotną, która nie potrafi nawiązywać prawdziwych relacji. Dlatego zakłada maskę ironii, za którą się chowa, bo nie potrafi współpracować z inną osobą i przyjaźnić się z nią.

Za kim idziesz?

Przejdziemy teraz do kolejnego wyłomu w fundamencie. Jest to sytuacja, gdy uważam się już za tak wspaniałego apostoła, że przestaję być uczniem. Kim jest uczeń? Uczeń jest tym, kto ciągle pyta: – Panie, co mam czynić? Panie, co chcesz, abym czynił? A może się zdarzyć tak, że uznamy siebie za tak wspaniałych apostołów, że przestaniemy pytać. No bo co mi Pan Jezus może nowego powiedzieć? A uczeń to jest ten, który siada u stóp Mistrza i słucha. I to słucha niezależnie od swojego grzechu. Taki apostoł, który nie słucha, to w sumie nie wiadomo kogo głosi.

Apostoł, który przestaje być uczniem, często nie potrafi zerwać z całego serca z grzechem. W tym miejscu również wielu z nas może powiedzieć: – Mnie to nie dotyczy. Już tyle razy zrywałem z grzechem, że już naprawdę jestem wolny. Zachęcam, by posłuchać Jezusa, by to On powiedział, czy tak jest. Bądźmy uczniami i posłuchajmy Go. Gdy człowiek nie zrywa ze złem z całego serca, to wówczas pewne rodzaje zła pociągają go w sercu i wydają się atrakcyjne. Uważa, że są fajne i co prawda nie powinien temu ulegać, ale w sercu czuje ku temu pociąg. Jestem przekonana, że każdy z nas ma taki obszar w swoim sercu, choć zazwyczaj się do tego nie przyznajemy, nawet sami przed sobą. Jednak, gdy się zatrzymamy, zasłuchamy i zapytamy Pana Jezusa o to, będziemy mogli ten obszar zobaczyć. Apostoł, który jest uczniem, może dzięki łasce Bożej pokonać swoje słabości i stawać się mocnym.

Rozeznawaj

Pan Bóg stworzył świat i On wiedział co jest dobre, a co jest złe, i wie to do dziś. On nam pokazuje drogowskazy. Apostoł, który nie jest uczniem Pana, ma problemy z rozeznawaniem, ponieważ nie pyta o nic Pana Jezusa. Uznaje, że ma duże doświadczenie, robi coś przez wiele lat, więc po co ma pytać?

W zespole Mocni w Duchu gramy od 20 lat koncerty i może to się wydać niewiarygodne, ale nie mamy nawet jednego schematu koncertu, ani jednej kartki z takim schematem. Zawsze siadamy do modlitwy i rozeznajemy. To się wiąże z pewnym trudem, bo można by powiedzieć: – Już setki koncertów mamy za sobą. Już wiemy mniej więcej jaka jest dynamika, co robić. Ale my chcemy być apostołami, którzy są uczniami. I mamy z tego radość, bo możemy być narzędziami w ręku Pana, a to daje niezwykłe nasycenie serca.

Krok w tył?

Mistrzynią rozeznawania jest Matka Boża. Ja ucząc się od Niej i przyglądając się Jej życiu, nazwałam jej sposób rozeznawania „krok do przodu, krok do tyłu”. Czasem trzeba zrobić krok do przodu, być odważnym i powiedzieć fiat Bogu, ale trzeba też umieć zrobić krok do tyłu. Takim krokiem do tyłu w życiu Maryi był moment, kiedy usłyszała od Jezusa: „Moją matką są ci, którzy słuchają słowa Bożego”. Ona pojawia się w tej scenie, padają słowa Jezusa i już nic więcej nie ma tam o Maryi. Ona robi krok do tyłu. Potrafić być osobą, która nie zawsze stoi z przodu.

Czasem we wspólnotach taki krok do tyłu wiąże się np. z taką sytuacją – wpadam na znakomity pomysł, dzielę się nim w grupie, a tu nikt się nim nie zachwyca i pomysł zostaje odrzucony. Wtedy dobrze jest powiedzieć Jezusowi: – Panie, nie rozumiem, czemu tak jest, ale zrobię ten krok do tyłu, bo Ty mnie do tego zachęcasz, by Ciebie zawsze słuchać.

Inga Pozorska

 
 
strona: 1 2