DRUKUJ
 
Joanna Petry Mroczkowska
Jezus i Maria Magdalena
List
 


Czy rozwiążemy zagadkę biblijnej kobiety, rozszczepionej dziś na wiele, jakże odmiennych, wcieleń? Czyż nie różnią się od siebie: pokutująca jawnogrzesznica i Maria z Magdali, biegnąca do grobu Pańskiego?
 
Jedna a może trzy?
 
Prześledźmy historię tej zagadkowej postaci. Ojcowie Kościoła przychylali się do poglądu o istnieniu kilku odrębnych Marii. Rozłącznie traktował je zawsze Kościół Wschodni. Najdawniejsze wizerunki przedstawiają Marię z Magdali jako niosącą olejki do grobu lub świadka zmartwychwstania Pańskiego. Jest to oczywiste odniesienie do Ewangelii Janowej, która przypisuje tej kobiecie niezwykle ważną rolę. Św. Hipolit, teolog z początków III w., jako pierwszy zobaczył w Marii Magdalenie „apostołkę Apostołów”. Głosy te przyćmił jednak fakt, że pod koniec VI w. w dwóch popularnych kazaniach papież Grzegorz Wielki połączył w jedno „dla celów duszpasterskich” trzy ewangeliczne kobiety: bezimienną jawnogrzesznicę, Marię z Betanii i Marię z Magdali. Najpierw przedstawił domniemanie, że Maria, z której Jezus wyrzucił siedem złych duchów (Łk 8, 2), była też Łukaszową jawnogrzesznicą (Łk 7, 37). Czyż wyrzucenie siedmiu złych duchów nie oznaczało uwolnienia od siedmiu grzechów głównych? Najcięższym z nich – domniemywano – musiała być rozwiązłość, szczególnie przynależna zepsutej naturze kobiecej. Opłakująca rozpustne życie Maria Magdalena dawała okazję do lekcji skruchy i pokuty. Do tego wizerunku papież Grzegorz dodał ceniony w średniowieczu element kontemplacji, odczytywany ze scen z Marią, siostrą Marty, a wszystko sublimowała jej obecność przy Krzyżu i Zmartwychwstaniu. Papież Grzegorz Wielki zaproponował analogię: żar miłości oczyszcza zbrukaną duszę, podobnie jak czyni to złotnik pławiący cenny metal w ogniu. Skalana grzechem nierządu Maria przerodziła się w symbol ludzkiej, ale przede wszystkim niewieściej drogi do nawrócenia. Maria Magdalena stała się bardziej realnym od Maryi symbolem nowej Ewy; zbrukanej w swej cielesności, lecz oczyszczonej przez pokutę. Przypomnijmy, że takiej metafory używali już wcześniej prorocy, porównujący niewierność Izraela wobec Jahwe do grzechu żony cudzołożnej lub „nierządnej” (por. Oz 2, 4-15; Ez 16, 15-34).
 
Piękna pokutnica
 
W oparciu o wagę ekspiacji Maria Magdalena na długie stulecia stała się przede wszystkim pokutnicą. Taki był ów pobożny kształt mitu. W średniowieczu podawano głównie dwa powody jej domniemanego upadku. Bardzo piękna, co już stanowiło niebezpieczny omen, miała pochodzić ze świetnego bogatego rodu i łatwo dać się zwabić ziemskim pokusom. Istniała też legenda o rzekomym małżeństwie Marii ze św. Janem Ewangelistą. Z ich weselem łączono cud w Kanie Galilejskiej. Jan wybrał jednak pójście za Jezusem, odrzucając tym samym młodą żonę, dla której stało się to okazją do zejścia na złą drogę, z której później zawróciła. Historie te odpowiadały gustom średniowiecza, identyikując zmysłową ladacznicę z nawróconą mistyczką. Do zajmujących bajek należały także wcześniejsze legendy o podróżach Marii Magdaleny, kiedy to fantazjowano na przykład, że w Rzymie była oskarżycielką Piłata przed cesarzem Tyberiuszem.
 
Mit Marii Magdaleny-rozpustnicy utwierdzał się z biegiem czasu. Szerzenie się prostytucji – w wyniku biedy czy nadmiaru okazji – szczególnie w bogatych miastach portowych Europy stało się problemem na skalę społeczną. W odpowiedzi pojawiło się zgromadzenie Pokutniczek św. Marii Magdaleny, pod auspicjami dominikanów, którzy pod koniec XIII w. dołączyli tę świętą w poczet patronek zakonu. W XVII w. w Anglii nawrócone prostytutki nazywano wręcz „magdalenkami”. Od XIX w. nazwa ta przyjęła się także we Włoszech, Niemczech i Francji. Od czasów średniowiecza do dziś trwało „instytucjonalne” skojarzenie Marii Magdaleny z rozpustą. Dopiero w 1969 r., za pontyikatu Pawła VI, w wyniku zmian w kalendarzu rzymskim, Maria Magdalena została uwolniona od tej przeszłości. W 1978 r. z Rzymskiego Brewiarza wyeliminowano inwokacje o Marii pokutnicy i wielkiej grzesznicy. W praktyce jednak stan przedsoborowy trwa do dnia dzisiejszego. Trzeba jednak podkreślić, iż mit Marii Magdaleny, nawróconej ladacznicy, nie był przyjmowany zupełnie bezkrytycznie, mimo że przychylali się do niego niemal wszyscy średniowieczni autorzy i teologowie łacińscy, z wyjątkiem Bernarda z Clairvaux, opierającego się na dawniejszej tradycji oddzielnego traktowania tych trzech niewiast. Na Zachodzie na początku XVI w. Jacques Lefevre d’Etaples, francuski humanista, proszony o opinię w kwestii Marii Magdaleny, powołując się na autorytet Orygenesa i Jana Chryzostoma stwierdził, że należy rozróżnić trzy Marie. Mimo podobnych głosów i wsparcia Erazma z Rotterdamu, Kościół nieugięcie bronił autorytetu i związanej z nim utartej tradycji. Lefevre został upomniany przez wydział teologiczny uniwersytetu paryskiego. Oskarżony o herezję, musiał wyrzec się swoich poglądów.
 
Erotyka i mistyka
 
W okresie kontrreformacji, gdy sztuka stała się jednym z najpoważniejszych wehikułów ortodoksji, Maria Magdalena miała do spełnienia swoją rolę. Przykładowo, św. Franciszek Salezy zalecał brać przykład z syna marnotrawnego i Marii Magdaleny w upraszaniu Bożego przebaczenia. Niekiedy, zwłaszcza w poezji pokutnej, Marię Magdalenę opłakującą swoje grzechy zestawiano ze św. Piotrem, rozpamiętującym zaparcie się Jezusa. Postać Marii Magdaleny była w sztuce wszechobecna. Artyści włoscy, poczynając w zasadzie od XIII w., podchwycili ten malowniczy temat. Scena przedstawiająca kobietę obmywającą łzami, wycierającą splotami długich włosów (rozpuszczone, miały silne konotacje seksualne) i nacierającą wonnym olejkiem nogi Jezusa stanowi ulubiony temat malarski. Postać Marii Magdaleny dawała możliwość do potępienia próżności, przywary uważanej za niemal wyłącznie kobiecą. Za sprawą Tycjana rozpoczęła się przemiana Marii Magdaleny w „Wenus w worze pokutnym”. Z biegiem czasu pogłębiał się wątek erotyczny. Mówi się nawet o „pobożnej pornograi i”, kiedy do śmiałych nieraz aktów dołączano atrybut w postaci czaszki, krucyfiksu bądź odrzuconych klejnotów, uzyskując w ten sposób pozory wzniosłości. W okresie romantyzmu, symbolizmu i modernizmu Maria Magdalena w dalszym ciągu była dla twórców postacią atrakcyjną, pozwalającą powiązać wybujałą zmysłowość z bardziej lub mniej szczerymi aspiracjami duchowymi.
 
Współ-mesjasz i patronka feministek
 
Kolejne pokolenia podobnie, jak poprzednie, czyniły Marię Magdalenę bohaterką pikantnych mitycznych wizji. Dzisiejsza tendencja do podkreślania cielesności Jezusa na swój sposób wykorzystuje postać Marii Magdaleny. Istnieje uwspółcześnienie apokryi cznego wątku, czyniącego z niej ukochaną, kochankę czy żonę Jezusa. Motyw ten doszedł do głosu w ostatnich dziesięcioleciach: że wymie-nimy tylko książkę „Ostatnie kuszenie Chrystusa” Nikosa Kazantzakisa, i lm Martina Scorsese czy pracę Williama Phippsa „Was Jesus married?” (Czy Jezus był żonaty?). Podczas gdy Margaret Starbird w książce „Maria Magdalena i św. Graal” snuje opowieść o córce Jezusa i Marii, Michael Baigent, Richard Leigh i Henry Lincoln w „Holy Blood, Holy Grail” (Święta Krew, Święty Graal) opowiadają już o wielu potomkach tej pary, którzy dali jakoby początek francuskiej linii Merowing?w, następców cesarza Chlodwiga. Bestseller Dana Browna „Kod Leonarda da Vinci” powielił ten mit w świadomości milionów czytelników. Postać Marii Magdaleny stała się także bliska nurtom okultystycznym. Wystarczy zajrzeć na strony internetowe, by znaleźć odniesienia do tej postaci i stwierdzić, że w kręgach New Age jest ona otoczona kultem jako współ-mesjasz, chrześcijańska bogini. Są i tacy, którzy uważają, że Kościół poprzez ignorowanie apokryfów i ewangelii gnostyckich „spiskował” przeciw prawdzie o Marii z Magdali, uczennicy Jezusa, odsuwając ją w cień. W tych kręgach istnieje przypuszczenie, że jej rola zaraz po Zmartwychwstaniu porównywalna była do roli Piotra, lecz ta rzeczywistość została wyciszona wśród walki o wpływy, władzę i utrwalenie bez-względnej męskiej hegemonii. W apokryfach, Maria na równi z mężczyznami bierze udział w dyskusjach i istotnie rywalizuje z Piotrem. W pewnym bardziej śmiałym nurcie teologii feministycznej
 
Maria z Magdali, pierwszy świadek Zmartwychwstania, staje się nawet sukcesorką Chrystusa, podobnie jak Elizeusz, świadek wzięcia Eliasza do nieba, który zostaje jego duchowym spadkobiercą. Trudno nie zauważyć, że w pewnych kołach feministycznych postać Marii z Magdali służy jako argument za święceniami kobiet.
 
Na pewno mniej kontrowersyjne jest powoływanie się na postać Magdaleny w dążeniu do uznania, że kobieta zajmowała, a więc i dziś może zajmować aktywne miejsce w Kościele. Z myślą o tym feministyczna egzegeza biblijna demaskuje te akcenty w nauce Kościoła, według których mężczyźni byli „uczniami”, a kobiety tylko „szły za Jezusem i usługiwały”. Widzi ona w Marii Magdalenie kobietę działania, a nie tylko istotę bierną, podporządkowaną. Maria z Magdali nabiera współczesnego kolorytu poprzez to, że widzimy, iż nie jest charakteryzowana w Ewangeliach jako istota całkowicie uzależniona od mężczyzny: córka ojca, żona męża czy matka syna.
 
Św. Teresa z Lisieux, genialna w swoich intuicjach – jakże współcześnie, choć ponad sto lat temu – tak pisze w „Dzie-jach Duszy”, wspomi-nając świętą: „Nade wszystko naśladuję postawę Magdaleny, jej zadziwiającą, a raczej pełną miłości odwagę, która urzeka serce Jezusa, a także zachwyca i moje serce”. I niechby taka jej postać nam patronowała: wyzwolona, ale z grzechu; niezależna, ale poddająca się łasce.
 
Joanna Petry Mroczkowska
List 7-8/2006